🎁24 grudnia 🎁

49 2 2
                                    

- Święta, święta, święta- otworzyłam oczy, a po mnie skakały moje młodsze siostry. Nie mogłam być na nie złe, że nie pozwoliły mi się wyspać, po prostu się cieszyły. Swoją drogą wywiązała się z tego całkiem spora bitwa na poduszki. 

Nie miałyśmy czasu na obijanie się, wigilia coraz bliżej. Podobnie jak wczoraj cały dzień przesiedziałam z mamą i dziewczynkami w kuchni. Łukasz udawał, że coś tam sprząta, ale co na niego spojrzałam to akurat przypadkowo sprawdzał, która jest godzina. Nie miałam nawet czasu, żeby po kątach płakać za Damianem. Czy ja mam powody, żeby płakać. To wszystko jest takie trudne. Może to już czas na zmiany, żeby po tylu latach ruszyć do przodu. Dzisiaj jest wigilia. Coś się kończy, coś zaczyna. Może to już pora, żeby naprawdę zapomnieć o przeszłości. 24 grudnia mówi się, że jest dniem cudów. Gwiazdka z nieba raczej nie spadnie. To zabawne, mimo że nie chcę myśleć o Damianie, jakbym wypowiedziała jakieś życzenie, to wiadomo co bym wypowiedziała.

Po 15 wykąpałam się i wcisnęłam w sukienkę, tą samą co miałam rok temu. Muszę przyznać, że mi się przytyło, bo z tego co pamiętam była bardziej luźna. Trudno, więcej kochanego ciała, najważniejsze jest akceptować samego siebie. Pamiętajcie dziewczyny, nie pozwólcie żeby ktokolwiek wam wmówił, że jesteście brzydkie, czy grube. I nigdy nie zmieniajcie się dla chłopaka. Odezwała się Magda, która zrobiłaby wszystko dla takiego jednego. Powiedziałby skacz, to ja bym bez zastanowienia to zrobiła. Gdy zeszłam już gotowa na dół, dziewczynki dzielnie z tatą nakrywali do stołu, Łukasz im tam instruował. Wróciłam do gotowania.

- O idą pierwsi, goście - krzyknęła uradowana mama. Zostałam sama w kuchni, akurat smażyłam karpia i niefortunnie olej spadł mi na dłoń. 

- Ku*wa- krzyknęłam z bólu

I tak ciocia z kuzynką mnie reanimowały, w przenośni oczywiście. 

- Na pewno już Ci lepiej ?- upewniała się ciocia

- Jest okay, nie martwcie się, Ola przyniosłabyś wszystkie prezenty z mojego pokoju ?- poprosiłam o pomoc kuzynkę, bo nie chciałam zostawiać mamę z tym wszystkim

- Jezu, ja się boję tam iść, kiedyś światło zgasło i myślałam, że się zesram

- Łukasz !- zawołałam brata, oboje poszli na górę i przynieśli mi te prezenty.

Kiedy wracałam z salonu do kuchni, by przynieść kolejną potrawę, zamarłam. Do domu weszli państwo Arowscy i Marcel. Oczywiście Damiana nie byłam, ale mimo to miałam taką malutką nadzieję. Nawet nie wiedziałam, że mama ich zaprosiła. 

- Ohoho, jemioła zawieszona to można się całować- wujek Olgierd  to naprawdę miał poczucie humoru

Już wszyscy zasiadaliśmy do stołu, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, a mi serce zaczęło bić tysiąc razy szybciej.

- No to pięknie, chyba będziemy mieć tego przybysza, jak to się mówi ! To co nakrycie tu stoi na niego- zastanawiam się, czy wujek na pewno nic już nie pił.

- Nakrycie dla niespodziewanego gościa- szturchnęła go ciocia

- Nie dramatyzujcie, bo pewnie Gosia z Pawłem kogoś zaprosili- uspokoiła ich pani Wiola

- No właśnie już nikogo więcej się nie spodziewamy- przyznała moja mama

- To ja otworzę- wyrwałam się jako chętna

Otworzyłam drzwi i myślałam, że się rozpłaczę. 

- To są łzy szczęścia ?

Przytaknęłam głową

- To dobrze, zawsze chciałem zobaczyć Twoje łzy szczęścia- Damian podszedł do mnie i przytulił. Oparł swoją głową na mojej. 

- Co Ty tu robisz ?- udało mi się uspokoić

Merry Christmas EveryoneOn viuen les histories. Descobreix ara