🎄 22 grudnia 🎄

21 2 0
                                    

Wygląda na to, że to moja ostatnia lekcja duńskiego z Damianem. Mój ostatni dzień, żeby się z nim pożegnać. Może miałam nie wiedzieć, o tym że on odjeżdża, ale się dowiedziałam. Krążyły mi myśli, co chciałabym mu powiedzieć na pożegnanie, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Może to ja popełniłam błąd i za dużo od siebie oczekiwałam, od niego. Wyobraziłam sobie coś i tym żyłam, przerysowując szarą rzeczywistość. Wstałam z samego rana i zapakowałam elegancko prezent dla Mateusza. Oczywiście pomyliłam imię na początku, więc musiałam przykleić nową karteczkę. Na szczęście przyszło mi do głowy, że na wszelki wypadek lepiej sprawdzić i miałam rację, bo byłby niezły przypał.

- Wszystko w porządku ?- zapytała mnie przy śniadaniu mama, widząc że to jedzenie płatków z mlekiem coś mi totalnie nie idzie

- Mhm- uśmiechnęłam się smutno

- Powinnaś się cieszyć, dziś ostatni dzień szkoły, potem sobie wszyscy odpoczniemy w domku, uśmiechnij się Skarbie

- Tak, mam jeszcze dziś judo i duński- na to ostatnie słowo moja mama zrobiła tak dziwną minę, że każdy by zauważył, że coś jest nie tak. Niestety wiem co jest na rzeczy, może w takim momencie jak ten, lepszą opcją byłoby żyć w nieświadomości.

Mieliśmy trzy pierwsze lekcje, a potem apel na sali gimnastycznej. Dyrektorka rzuciła pięknym monologiem życzącym nam i naszym rodzinom udanych świąt. Miło. Wigilia klasowa to był dramat. Mogłam siedzieć na biolchemie przynajmniej ludzie byli dość przyzwoici. Im dłużej siedziałam w tej klasie, tym bardziej tak sądziłam. Ostatnio nawet myślałam o zmianie szkoły, ale oprócz mojego psa nikt o tym nie wie. No właśnie komu miałabym o tym powiedzieć, teraz już tu nie ma nikogo. Wychowawczyni dostała bardzo nietrafiony prezent, ktoś kupił jej o trzy rozmiary za duże skarpety. Powiedziała, że przekaże mężowi. Oczywiście pół klasy przeżyło szok życia, że ona ma męża. Na jakim oni świecie żyli ? Irytowali mnie samym sobą, a ten cały Mateusz zamiast cieszyć się z prezentu to coś zaczął jeszcze narzekać. Monika to w ogóle taka cięta się na mnie zrobiła, że aż się nadziwić nie mogę.

Siedziałam przy tym stole wigilijnym, obracając w dłoniach mandarynkę i próbując nie słuchać, jak banda idiotów śpiewa przeboje disco polo.

- Witaj Piękna- przysiadł się do mnie Fabian

- Czego chcesz ?- nawet na niego nie spojrzałam

- Widzę, że ostra jak zawsze, No cóż tak żal mi się Ciebie zrobiło, każdy tutaj ma jakiś znajomych, tylko Ty tu tak siedzisz jak samotny palec. W święta nikt nie powinien być sam

- Oj uwierz, że nie będę sama- sztucznie się uśmiechnęłam

- Wiesz, gdybyś jednak bardzo ładnie poprosiła mnie o powrót do mnie, to jeszcze zgodziłbym się to przemyśleć, byliśmy dość sympatyczną parą, ludzie nas lubili, ale wiesz musisz się postarać, bo to nie będzie takie proste jakby Ci się mogło wydawać.

- Chyba sobie ze mnie kpisz ! - nie wytrzymałam, wstałam wylałam na niego zawartość mojego plastikowego kubka i po prostu wyszłam z tej klasy

- Ej ta koszula była droga !-wybiegł za mną na korytarz, nawet się nie odwróciłam

Resztę dnia chciałam przesiedzieć w szatni, ale w drodze do łazienki spotkałam dwie znajome z mojej starej klasy, więc wylądowałam u nich na wigilii. Na pewno była czystsza atmosfera.


Na judo wyrzuciłam z siebie większość negatywnych odczuć. Już szłam na przystanek autobusowy, by jechać do Damiana. Myślałam bez przerwy co powiedzieć, jak się zachować, ale wtedy on zadecydował za mnie. Zadzwonił

Merry Christmas EveryoneWhere stories live. Discover now