🎄2 grudnia🎄

31 1 0
                                    

Wstałam jakieś 5 minut przed moim alarmem, nigdy bym się tak sama nie obudziła, gdyby nie mój pies. On to potrafi postawić cały dom na równe nogi. Od samego rana poczułam wielką demotywację, żeby cokolwiek zrobić. Jednak zebrałam się w sobie i zdążyłam do tej szkoły. Fabian mnie tak irytował, ciągle mnie łapał za rękę i obejmował. Naprawdę nie pytajcie po co ja z nim jestem, bo sama chciałabym to wiedzieć. 

- Uczniowie, nim przejdziemy do lekcji, Kasia przygotowała kartki do losowania, dlatego proszę bardzo- Marzena zezwoliła nam na losowanie komu robimy paczkę na jej lekcji, toż to jakaś nowość.

- I nie ma zamieniania się !- krzyknęła jakaś dziewczyna, ciągle mam małą nadzieję, że kiedyś uda mi się zapamiętać te wszystkie imiona. Mam jeszcze ponad dwa lata, wierzę że mi się uda.

Wylosowałam kartkę i od razu otworzyłam

- Zobaczmy, kogo my tu mamy- powiedziałam bardziej sama do siebie niż do kogoś 

Super jakiś Mateusz.

- Psst, Monia który to Mateusz ?- odchyliłam się do przyjaciółki, ona to przynajmniej ogarniała tych ludzi, więc mogła powiedzieć mi coś więcej. Warto mieć chyba pojęcie o kogo w ogóle chodzi, co nie ?

- To ten gościu , w drugiej ławce pod ścianą, a co wylosowałaś go ?- przerzuciła sobie z uśmiechem swoje blond loki

- Gdybym go nie wylosowała, to uwierz żebym się o niego nie pytała - rzuciłam przelotny uśmiech i otworzyłam ten nieszczęsny zeszyt z polskiego. Rozszerzony polski- marzenie

- No już Skarbie się tak nie denerwuj- odezwał się Fabian, a ja popatrzyłam na niego niezrozumiałym spojrzeniem. Co za gościu. Strzepnęłam jego dłoń z mojego ramienia i wyciągnęłam długopis. 

Monika na mnie znacząco spojrzała, na co wzruszyłam ramionami. Ostatnią lekcją na dziś była historia. Gościu jak na złość, postanowił zapytać sobie kilka osóbek jak to określił. Patrząc na niektórych, jak recytują z pamięci te daty, albo mają tyle do powiedzenia w temacie, zastanawiam się, co ja tu robię. 

Po zakończonych lekcjach pożegnałam się z Fabianem i poszłam do szafki po kurtkę. Już tam czekała na mnie Monika.

- Nie jedziesz do domu, że tak stoisz ?- ściągnęłam plecak, by poszukać kluczyka

- No w sumie, czekałam na Ciebie mam taką nieśmiałą propozycję - oparła się z cwanym uśmieszkiem o szafkę

- O co chodzi ?- w końcu udało mi się znaleźć ten przeklęty kluczyk

- No bo chcę iść do galerii bo jest fajna promocja, ale nie chcę iść sama i tak sobie pomyślałam..

- I tak sobie pomyślałaś, że mnie zaciągniesz ze sobą, nie mylę się co nie ?- pośpiesznie zakładałam kurtkę

- No fajnie by było, no ale jak masz jakieś inne plany to oczywiście zrozumiem

- Mój jedyny plan to spanie po tym dniu, ale w sumie rodzeństwem się dziś nie zajmuję, więc można iść na miasto.

- Serio ?- Monia w jednej chwili stała się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie

- No przecież mówię, że tak- lekko się uśmiechnęłam i poszłyśmy na przystanek 

W galerii najpierw poszłyśmy coś zjeść, a potem do sklepów. Mówię w liczbie mnogiej, bo na jednym to się nie skończyło. 

Kupiłam sobie przy okazji tusz do rzęs. Całe miasto było przygotowane na zimowe świętowanie. W galerii zarówno na zewnątrz, jak i w środku wszystko było już pięknie dekorowane. Z daleka jak się wchodziło już biło po oczach światło lampek. Przy samym wejściu stał renifer, który też był pięknie podświetlony. Gdy tylko weszłyśmy w głośnikach leciało Last Christmas, no już czuć tę aurę świąt, jak nic. W środku były zawieszone jakieś sople lodu, święty Mikołaj, bombki, ale sama taka choinka o wysokości kilku metrów miała się tu znaleźć już za kilka dni.

- Monia będziemy już wracać ?- zapytałam blondynki po dwóch godzinach zakupów, mama już zaczęła do mnie wypisywać gdzie ja jestem, co znaczy pora wracać do domu

- No w porządku, w porządku tylko jeszcze zerknę do tego sklepu- i tyle ją widziałam

- Świetnie -mruknęłam pod nosem i wróciłam do obserwowania przechodzących ludzi

W oddali zobaczyłam znajomą sylwetkę, z początku odwróciłam wzrok, ale coś mi kazało popatrzeć w tamtą stronę ponownie. Niedaleko stał Damian z jakiś typem. I co mnie zaskoczyło najbardziej, nie to że tam stał i jeszcze tak świetnie wyglądał. Ale uśmiechał się. Rozumiecie Damian i uśmiech. Ostatni raz widziałam go uśmiechniętego w podstawówce może. I to nie mojej podstawówce, tylko jak on był w podstawówce. Jakby ktoś zapytał od kiedy mam do niego słabość. Odpowiedź brzmiałaby od zawsze. No cóż nieodwzajemniona dziecięca miłość. Nie no jak miałam z 6 lat to podobno się przyjaźniliśmy, ale on zawsze podchodził do mnie z pewną rezerwą. Stał sobie pod Reserved z jakimś kolegą i rozmawiał w najlepsze. 

- Komu się tak przyglądasz ?- zza pleców odezwała się Monika, a ja tak się przestraszyłam, że aż podskoczyłam i bezgłośnie krzyknęłam

Odwróciłam się plecami do Damiana, w stronę Moniki, żeby przypadkiem mnie on nie zobaczył. Co za dramat.

- Widzisz tego chłopaka naprzeciw nas, to Damian, ten o którym Ci opowiadałam

- Ten sam, co specjalnie uczysz się dla niego duńskiego ?- rozbawiona skrzyżowała ręce

- Nie dla niego, tylko dla siebie, a uczę się żeby się z nim spotykać- wystawiłam jej język

- I nikt nie zauważył, że to podejrzane ?

- Wyobraź sobie, że nie, wszyscy są tacy ze mnie dumni, że będę studiować w Kopenhadze- podniosłam brew

- I oni serio myślą, że Ty będziesz mieszkać w tej Kopenhadze, naiwniacy

- No wiadomo, że naiwniacy- prychnęłam

Poczułam się obserwowana, więc od razu odwróciłam wzrok w tamtą stronę.

Damian z neutralną miną patrzył w moją stronę. Super.

- Chyba kolega Ci się przygląda- szturchnęła mnie Monika

- Ta, jasne to aż dziwne że wie kim jestem, nie zrozumiesz gościa, a to że obdarzył mnie spojrzeniem, to jest wielkaaaa reakcja jak na Damiana- coś mmie ciągnęło w tamtą stronę i znów nasze spojrzenia się spotkały. Usatysfakcjonowana odwróciłam wzrok do przyjaciółki

- Może powinnyśmy iść się przywitać ?

- Jasne, już biegnę, jakbym tam podeszła to by mnie olał, mówię Ci, byłoby jakieś ,,Cześć. Magda"- udałam jego ton głosu, co rozbawiło przyjaciółkę.

Ostatni raz popatrzyłam w stronę Damiana i udałyśmy się do wyjścia.

W domu nie mogłam się na niczym skupić, siedziałam tępo nad zeszytem, wymyślić choć jedno logiczne zdanie. Obracałam w dłoniach długopis i zamiast skupić się na problemach średniowiecznej Polski, to myślałam nad Damianem. Czemu mi się tak przyglądał ? Kretynko, po prostu Cię zna, to się popatrzył . Proste. 

Zostały 22 dni ! 


ओह! यह छवि हमारे सामग्री दिशानिर्देशों का पालन नहीं करती है। प्रकाशन जारी रखने के लिए, कृपया इसे हटा दें या कोई भिन्न छवि अपलोड करें।
Merry Christmas Everyoneजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें