DWA

476 24 0
                                    

---Bella---

Wyszłam ze szpitala i zdecydowałam zostać jeszcze kilka dni, głównie po to, żeby spędzić czas ze znajomymi, z którymi długo nie będę się widzieć. Stresuję się spotkaniem z tatą Andrew. Najgorsze jest to, że wiem, że nie mam czego. Traktuje mnie jak córkę, więc mimo decyzji jaką podejmę będzie mnie wspierać. Sama nie wiem czy powinnam wrócić czy nie. Z jednej strony jest to maja pasja i nic niby takiego mi się nie stało, ale z drugiej strony mogę bez niej raczej żyć. Co jeśli by mi się coś stało, trafiłabym do szpitala i nie wiem jakby to miała wyjaśnić. Co jeśli stale bym coś sobie zrobiła, co jeśli nawet codzienne czynności sprawiałyby mi trudność.

Dojechałam do domu przyjaciela, to w nim będę mieszkać przez kilka dni. Miałam tu coś w rodzaju swojego pokoju, właściwie był to pokój gościnny, ale zawsze w nim spałam, jak zostawał tu na noc. Wiem, że to nie jest mój pokój, ale z przyzwyczajenia każdy tak mówi.

Pokój jest dość mały, przez co jest tam mało rzeczy. Od czasu kiedy ostatni raz tu byłam trochę się zmieniło. Po lewej było dwuosobowe łóżko, na wprost wejścia było okno oraz biurko wraz z komputerem. Po prawej było wejście od malutkiej łazienki, między nią z biurkiem była szafa i na tym pokój się kończył.

Obiad zjadłam ze smakiem na mieście, wraz w towarzystwie najlepszego przyjaciela. Potem pojechaliśmy po Toma, ale także dlatego, że musiałam zabrać swoje rzeczy, które po walce tam zostały.

Weszłam na salę treningową i od razu uśmiechnęłam się na myśl o tym ile czasu tu spędziłam. Mój trener namówił mnie żebym spróbowała zrobić swój standardowy trening i po nim zadecyduję czy chcę jeszcze walczyć czy nie. Nie był to głupi pomysł, więc po chwili byłam już w stroju sportowym.

Podeszłam do worka treningowego i zaczęłam od krótkie rozgrzewki. Jakieś dziesięć minut później zaczęłam lekko uderzać w worek. Jakąś godzinę później, miałam walczyć z Andrew, jednak zaraz po wejściu na ring, na myśl przyszły mi same czarne scenariusze. Stanęłam i nie zrobiłam ani kroku, przez co sama walka nie miała sensu. A ja wiedziałam, że dopóki się nie przełamię to nie ma sensu dalej trenować. Nie mogłam uwierzyć, że w ciągu dnia podjęłam decyzję, żeby zaprzepaścić coś na co tak ciężko pracowałam. Nie była to łatwa decyzja, ale jedyna jaką mogłam na tą chwilę podjąć.

W trójkę wróciliśmy do domu, gdzie zajrzałam do Alex, żeby zapytać się jej co uważa na temat rzucenia boksu. Oczywiście jak zawsze nie powiedziała mi co mam robić, a jedynie żebym szła za głosem swojego serca, przy okazji wiedząc, że zawsze mogę na nią liczyć. Nie powiem że ucieszyło mnie to, ponieważ liczyłam że w jakimś stopniu podejmie tą decyzję za mnie. Najgorsze jest to, że jak wrócę to nie będę miała o tym z kim rozmawiać. Przynajmniej jest tego jakiś plus chłopacy nie będą szukać informacji na temat do niedawana jeszcze nie pokonanej mnie. Zajmą się swoim gangiem, a mi odejdzie chociaż to jedno zmartwienie.

Pokonana na zawsze?Where stories live. Discover now