SIEDEM

406 19 1
                                    

---Bella---

Rozmowa z Lukiem nie wyszłam jakoś najgorzej, a widząc że z nimi doszłam do porozumienia, mogłabym pogodzić się z Ashem. Jako, że nie zamierzam go przeprosić, co chyba działa w dwie strony, postanowiłam upiec babeczki, z których potem powstanie napis przepraszam. Będzie to pomysłowe i przydatne. Powinien mi wybaczyć, a nawet jak nie to i tak ktoś potem to zje.

Zakupiłam potrzebne produkty i już po chwili zabrałam się za ich robienie. Do pomocy przyszedł mi Luke, który stwierdził, że po tym nasza kłótnia w ogóle pójdzie w zapomnienie. Początkowo szło nam dość dobrze, właściwie to nawet bardzo dobrze. Wszystko się popsuło kiedy zabraliśmy się za sprzątanie. Wysypało się trochę mąki i jako, że raczej i tak bym już jej nie wykorzystała, to postanowiłam zemścić się na swoim chłopaku i jego ostatnich słowach podczas kłótni. Wzięłam do ręki mąkę, a następnie rzuciłam nią prosto w twarz Luka:

- CO TO MIAŁO DO CHOLERY BYĆ!?

- To na dobry początek

- Ja ci kurwa dam dobry początek - wziął całe opakowanie mąki i wysypał mi ją na głowę

- UH JAK JA CIĘ NIE LUBIE - powiedziałam rzucając w niego miską, bo stała obok

- Miską? Chciałaś mnie zabić czy co? - zapytał ze śmiechem

- Nie wiem co chciałam, ale zakończmy nasz konflikt - zaproponowałam zanim kuchnia będzie w jeszcze gorszym stanie

- Niech będzie - po tych słowach poczułam na głowie jajko jak nie ich kilka

- NIENAWIDZĘ CIEBIE KURWA - wykrzyczałam i walnęłam go w klatkę piersiową

- Ja ciebie kocham, a to zrobiłem z miłości - powiedział przytrzymując mi dłonie oraz dając całusa, a następnie spierdolił, bo widział że jestem bliska popełnienia morderstwa

Przez to wszystko musiałam się umyć, zresztą nie tylko ja. Czysta poszłam do kuchni bo babeczki, napisałam na nich po jednej literce, ustawiłam je w odpowiedniej kolejności i tak wsiadła do auta. Zanim jednak odjechałam napisałam Lukowi, że może myślał iż wygrał rozbijając mi to jajko na głowie, tymczasem ktoś tą kuchnię musi posprzątać, a ja wracam do domu, więc jaka szkoda.

Do domu dojechałam chwilę temu, wysiadłam z auta i weszłam do domu. Od razu kroki skierowałam do pokoju brata, gdzie bez pukania weszłam. Oczywiście nie był z tego powodu zadowolony, ale jakoś mnie nie wyprosił, zapewne dlatego że jestem powietrzem.

Podeszłam do niego i otworzyłam pudełko, tak aby napis się zgadzał:

- Na zgodę? - powiedziałam widząc jak jego oczy latają między babeczkami, a mną, chyba się zastanawia

- Wszystkie są moje?

- Dwie moje, a reszta dla ciebie

- Mam inny wybór?

- Raczej nie - powiedziałam, bo w końcu to ja je zrobiłam

- Okej - powiedział i w tempie światła sięgnął po pierwszą babeczkę

- Czyli zgoda jest miedzy nami? - zapytałam bo wolę usłyszeć to od niego

- Zgoda siostra, ale na przyszłość informuj mnie, żebym się nie martwił

- Zapamiętam - powiedziałam i się do niego przytuliłam

Pokonana na zawsze?Where stories live. Discover now