TRZYDZIEŚCI CZTERY

261 15 0
                                    

---Bella---

Wczoraj Luke poprosił mnie o pomoc przy sprawdzeniu osób, które mieszkają w siedzibie. Oczywiście nie mogłam odmówić, zważywszy na to, że nic ciekawszego do roboty nie miałam. Osób ma być koło pięćdziesięciu wiec dość dużo, ale podzielimy to na cztery zespoły, z czego ja wezmę dwa i on tyle samo.

Pierwsza grupa to będą głównie dziewczyny, których jest jakoś z siedem oraz piątka najmłodszych chłopaków. Kolejna dwunastka będzie składać się z osób, które są mniej więcej w tym samym wieku. Luke za to będzie sprawdzać tych, którzy w gangu są najdłużej i to będzie trzecia grupa,  a ostatnia składać będzie się z tych najlepszych.

Moje przeprowadzenie testów, zaczęłam do walk, żeby potem z Sali mógł skorzystać mój chłopak. Z dziewczynami będzie bić się Van, która zgodziła mi się pomóc,a z chłopakami zwycięzca, który dzisiaj ma się wprowadzić. Już miałam na niego nakrzyczeć, ze się spóźnił kiedy wszedł na salę:

- Przepraszam za spóźnienie, ale szef mnie zatrzymał, żeby powiedzieć mi kilka słów

- Okej, ale na przyszłość postaraj się nie spóźniać – powiedziałam, bo spóźnianie to cecha której nienawidzę – Jestem Isabell ale wszyscy mówią na mnie Bella – powiedziałam podając mu rękę

- Będę na ciebie mówić Isabell o ile nie masz z tym problemu, a tak przy okazji jestem Max

- Miło mi cię poznać, a to że będziesz mówić do mnie pełnym imieniem jakoś przeżyje

- Zaczynamy?

- Jasne, będziesz musiał zmierzyć się z piątką chłopców, którzy są nie wiele młodsi od ciebie,także mam nadzieję, że nie zamordujesz ich

- Postaram się do tego nie dopuścić


Po tych słowach zaczęły się walki i co dziwne nie spodziewałam się, że Max weźmie to tak bardzo do siebie. Szło mu dobrze, chociaż ja widziałam kilka elementów,które mógłbym zmienić, ale nie od tego tu jestem, żeby mu prawić morały. Z jednej strony chciałabym, żeby byli tu sami najlepsi,ale nie mogę powiedzieć Lukowi, że powinien nad tym popracować.Zdziwiłby się skąd to wiem, a ja tłumaczyć się jeszcze nie zamierzam.

Wkrótce na salę weszła Van, gotowa już do walk, porozmawiałam z nią na temat akurat ostatniej walki i obie doszłyśmy do wniosku, że nie jest źle, chociaż trzeba by było jeszcze trochę nad tym popracować. Zmęczony Max zszedł z ringu, w drodze witając się z Van, której miejsce poniekąd zajął . Van zaczęła walki, a chłopak podszedł do mnie:

- I jak?

- Było okej – powiedziałam wymijająco

- Tylko okej, dałem z siebie 100%

- Mogło być lepiej, zarówno jeśli chodzi o ciebie jak i o nich. Myślę, że powinniście jeszcze trochę nad tym popracować

- Skąd takie przemyślenia, walczysz?– moje serce zaczęło galopować jak pojebane

- Nie, ale omówiłam to z Van i sugeruję się także tym co ona miała na ten temat do powiedzenia– spojrzał na mnie podejrzliwie, ale chyba łyknął kłamstwo,  bo odszedł zapewne wziąć prysznic


Pokonana na zawsze?Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt