PIĘĆDZIESIĄT DZIEWIĘĆ

218 12 0
                                    

---Bella---

Wysiadłam z samolotu ciesząc się na samą myśl, że za chwilę spotkam się z przyjacielem. Po odebraniu już bagażu, co wyjątkowo nie trwało wieki, a jedynie chwilę,ruszyłam przed budynek. Tam chwilowo nie ogarnęłam gdzie stoi,przez co rozglądałam się jak bym wpadła w panikę. Na szczęście zauważyłam go chwilę później i ruszyłam do niego. Początkowo byłam dość daleko i chyba mnie nie poznał, dopiero jak byłam z dwadzieścia metrów od niego to chyba zajarzył, ze to ja. Dlatego kiedy stanęłam przed nim i chciałam go przytulić to musiałam poczekać, gdyż on dosłownie śmiał się ze mnie, a że mnie jest łatwo rozśmieszyć, to widząc jego płaczącego wręcz ze śmiechu sama zaczęłam się śmiać:

- Jezu jak za starych dobrych czasów –powiedział mój przyjaciel, na co mu przytaknęłam – A tak na marginesie czemu jesteś tak ubrana? – zapytał wkładając moją walizkę do bagażnika

- Na lotnisko wiózł mnie Luke, a ja nie zjadłam śniadania i sądząc że mam więcej czasu zrobiłam sobie płatki z mlekiem, a że musiałam już wyjść żeby zdążyć to wszyłam z nimi. No i podczas jazdy połowa zawartości miski wypadła na mnie, więc musiałam się przebrać. Wzięłam pierwsze lepsze rzeczy z walizki i w ten oto sposób wyglądam jak kosmita

- Uf, już myślałem, że to dla Luka się tak ubrałaś

- Nigdy w życiu – powiedziałam z przerażeniem w oczach


Następnie udaliśmy się do hotelu, w którym się zatrzymamy. Jako, że nie raz spędzałam całe dnie w domu Andrew, to bardziej opłacało wziąć się coś na zasadzie małego mieszkanka w hotelu, zamiast osobnych pokoi. Nasz pokój miał małą łazienkę, kuchnia i salon byli w jednym pomieszczeniu i oddzielał je tylko stół i trzema krzesłami. Z salonu było przejście do dwóch pokoju. Jeden należał do taty Andrew, który zdecydowanie potrzebował od nas chwili wytchnienia. Ja i Andrew zaśmieliśmy wspólny pokój, jak za starych czasów kiedy u niego nocowałam.

Zostawiłam tylko swoje rzeczy,przebrałam się w coś co będzie wyglądać lepiej. Zostawiłam dresy, a sweter zamieniłam na białą koszulkę. Gotowa wyszłam z pokoju, a następnie poszłam z przyjacielem na miasto. Naszą wycieczkę zaczęliśmy od zjedzenia czegoś na szybko, postawiliśmy na frytki, które oby dwoje ubóstwiamy. Najedzeni ruszyliśmy przejść się po okolicy i spokojnie móc porozmawiać na tematy,które niekoniecznie powinien słyszeć tata mojego przyjaciela.

Doszliśmy do małego jeziorka, które było w przepięknej okolicy. Zdecydowaliśmy zostać tam trochę dłużej, dlatego siedliśmy na molo i zaczęliśmy sobie opowiadać o tym co się u nas zmieniło. Oczywiście najpierw zaczął mój towarzysz, wiedząc za pewne że ja będę mówiła o wiele dłużej niż on. Oprócz tego, że jeszcze bardziej skupił się na treningach to zdecydował się pójść na studia tylko zastanawia się między dwoma i ostateczną decyzje podejmie jak będzie wiedzieć na które się dostał i czy w ogóle się na któreś dostał. Potem nadszedł czas na mnie i powiedział w skrócie o tej całej akcji z Maxem i również on uważa, że coś tu jest nie tak.Koniec końców przeszłam do tego, czego najbardziej bałam się mu powiedzieć:

- Wróciłam do trenowania w takim jednym miejscu, które było do tego idealne z wszystkich innych które odwiedziłam. Początkowo wszystko szło świetnie, aż mój trener pewnego dnia poprosił mnie, żebym zawalczyła z jakaś tam dziewczyną. Zgodziłam się bo miało to być tylko raz, a Luka nie było, no i nie chciałam stanąć z nim na drodze wojennej. W skrócie wygrałam i cieszyłam się z tego, do momentu aż na kolejnym treningu nie powiedział mi, że mam znowu walczyć.Powiedział mu co o tym sądzę i na tym nasza współpraca się skończyła – wzięłam oddech – Mam nadzieję, że nie masz do mnie żalu o to że walczyłam – powiedziałam, naprawdę bojąc się że mógłby mieć z tym problem

- Nie mam z tym problemu, chociaż szkoda że mówisz mi to teraz, bo gdybym wiedział to bym przyleciał i dał mu w twarz

- Zawsze wiesz jak mnie rozśmieszyć –powiedziałam śmiejąc się

- To prawda, lepiej mi powiedz jak na to zareagował Luke

- Powiedziałam mu jedynie o tym, że wygrałam o późniejszej kłótni nic nie wie

- Nie sądzisz że może powinien wiedzieć o tym, że walczysz

- Może i powinien, ale nie wiem jak mam to powiedzieć, w końcu nie zajmuję się tym zawodowo, a mistrzynią w tym też nie jestem

- Posłuchaj ostatnia walka nie była wygraną ze względu na to, że za dużo od siebie wymagałaś. Powinnaś wiedzieć, że zdrowie jest zawsze ważniejsze niż jakiś marny tytuł. Po za tym ja i wszyscy inni wiemy, że gdyby nie to, że walka została anulowana to być wygrała o ile byś zjadła tego dnia cokolwiek – powiedział dosłownie jak mój ojciec

- Wiem, ale mimo wszystko denerwuje mnie myśl, że mogłam tą walkę przegrać

- Naprawdę cię to nurtuje?

- Tak, ale bardziej ten fakt, że moja przeciwniczka może sądzić że się bałam tej walki, a to nieprawda bo gdybym mogła to bym ją wygrała

- A myślałaś, że jeszcze raz z nią walczyć?

- W sumie to nie – odpowiedziałam zdziwiona swoją głupotą, czemu o tym nie pomyślałam


Pokonana na zawsze?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz