SIEDEMDZIESIĄT SIEDEM

186 9 0
                                    

---Tom---

Pomagałem synowi najbardziej jak się dało, starałem się mu dawać cenne rady, ale będąc w takich emocjach nie wiem czy wyszło mi to tak jakbym chciał. Ewidentnie lepiej poradziła mu Bella, która krzycząc zdarła chyba sobie całe gardło. Mimo wszystko warto było, gdyż zaraz po jej słowach, Andrew posłał na glebę swojego rywala, tym samym wygrywając.

Chwilę później było ogłoszenie wyników, a po nich wpadłem do niego szczęśliwy jak nigdy. Przytuliłem go od razu, dając mu do zrozumienia, że wykonał świetną robotę. Cieszę się, że mój syn podziela moją pasję, jest w tym dobry i osiągnął poprzez swoją ciężką pracę coś niesamowitego. Patrząc na twarz syna, poczułem rozpierającą mnie dumę, przez którą uroniłem nawet kilka łez:

- Co się dzieje? – zapytał Andrew

- Jestem z ciebie taki dumny synu – powiedziałem, bo naprawdę w tej chwili tak czułem

- Wiem, w końcu wygrałem – powiedział będąc zadowolony z siebie jak nigdy

- Nie o to mi chodziło. Jestem z ciebie dumny bo dałeś jak najlepszy popis, dodatkowo swoją ciężką pracą osiągnąłeś coś niesamowitego

- Dzięki, ale bez ciebie nic by z tego nie było – zrobiło mi się cieplej na sercu

- Ja jedynie pokierowałem się w dobrą stronę, to ty ciężko na to pracowałeś i to jest twoja chwila synu – powiedziałem, jeszcze raz mu gratulując

- Dzięki tato, mam nadzieję, że się nie pogniewasz ale chciałbym iść teraz świętować

- Jakbym śmiał, idź świętować tylko nie zrób niczego głupiego – powiedziałem grożąc mu na żarty palcem

- A ty nie idziesz? – zapytał zdziwiony

- Idę, ale nie będę długo siedzieć, w przeciwieństwie do ciebie jestem już staruszkiem – klepnąłem go w plecy

- Nie przesadzaj tato, jesteś jeszcze młody

- Jestem młody, ale za stary na całonocne imprezowanie, także baw się dobrze, ale nie zbyt dobrze, nie chcę żeby do mnie dzwonili z komisariatu – zaśmialiśmy się obaj – Pamiętaj także, że masz bezpiecznie przyprowadzić do domu Belle i jej przyjaciółkę. Wiem, że to twoje święto, ale masz być w domu przed pierwszą

- PRZED PIERWSZĄ!? Przecież ja nie mam pięciu lat

- Może nie masz, ale patrząc na to że niedawno gonił cię jakiś psychopata, a teraz jesteś po męczącej walce, masz być w domu przed pierwszą, tym bardziej, że jesteś odpowiedzialny za dwie dziewczyny, rozumiemy się? – zapytałem, aby mieć pewność

- Będę w domu punktualnie

- Mam nadzieję, jeszcze raz gratuluję – dodałem i zostawiłem go samego



---Andrew---

Podszedłem do dziewczyny, aby przedstawić im swój plan na dalszy wieczór. Kiedy Bella mnie spostrzegła to wskoczyła mi w ramiona, gratulując wygranej, ja także podziękowałem jej za pomoc. Następnie otrzymałem przytulasa od Alice, która również mi pogratulowała. Powiedziałem dziewczyną, żeby na mnie poczekały, a następnie pójdziemy świętować moje zwycięstwo.

Sam zaś skierowałem się do swojej garderoby, gdzie skorzystałem z prysznica. Następnie zapakowałem swoją torbą przy okazji myśląc o tym jak okropnie myślałem o Belli. Nie wiem jak mogłem być o nią zazdrosny, znamy się tyle lat i chyba tak nie powinno się dziać. Szczególnie na to, że nigdy nie poczułem, aby tata mnie odtrącił, raczej traktował nas równo. Chociaż czasem faktycznie pobłażał Belli, ode mnie zaś wymagał więcej, ale jak widać opłacało się, ponieważ mimo wszystko dzięki niemu jestem tu gdzie jestem. Gdyby nie czas jaki poświęcił na szkolenie mnie, to nie był bym w stanie wygrać dzisiejszej walki. Zresztą bez zachęty ze strony przyjaciółki, a raczej wsparcia jakie mi dała również bym nie wygrał.

Idąc do dziewczyn zahaczyłem jeszcze o łazienkę, zanim zdarzyłaby się upokarzająca mnie sytuacja. Po zrobieniu swojej potrzeby skierowałem się do dziewczyny i po trzech minutach stałem już przed nimi, a z oddali widziałem szykujące się kłopoty.

Pokonana na zawsze?जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें