CZTERDZIEŚCI SIEDEM

226 14 1
                                    

---Ash---

Nie wiem jak do tego doszło, ale każdą konkurencję wygrał Luke, będąc kilka punktów ode mnie lepszy. Smutne to jest bo wiadomo, że lepszy jestem ja, on jedynie ma szczęście, w końcu głupi zawsze je ma. Teraz idziemy do ostatniej budki i mam nadzieję, że chociaż tam wygram i nie będę czuł się jak totalny przegryw.

Aby wygrać trzeba było rzucić takie krążki na butelki i miało się pięć rzutów z czego, żeby wygrać główną nagrodę trzeba wrzucić wszystkie krążki, a żeby wygrać cokolwiek to trzeba wykonać trzy poprawne rzuty. Jak zawsze pierwszy poszedł Luke, któremu poszło zdecydowanie gorzej niż myślała. Na pięć rzutów tylko dwa były udane, więc nawet nagrody nie zdobył:

- Tu nie da się wygrać – powiedział lekko zdenerwowany do pana, który wydawał wszystkie zabawki i inne takie

- Jeśli komuś uda się rzucić trzy z pięciu krążków to już ma nagrodę, przykro mi, że panu się nie udało

- Chodź Ash idziemy

- Czekaj ja chcę spróbować może mi się uda wygrać – powiedziałem, bo zdziwiło mnie, że ten pan mówi o tym jakby to było mega proste

- Tu się nie da wygrać, ale jak chcesz stracić pieniądze to nie ma problemu

Mimo wszystko postanowiłem zaryzykować i wierzyć w to, że los się do mnie uśmiechnie i uda mi się wygrać. Wziąłem krążki i zacząłem po prostu rzucać nie myśleć o tym czy rzucić tak czy siak. I jak widać udało mi się, bo wszystkie moje rzuty były poprawne i udało mi się zdobyć wszystkie możliwe punkty i tym samym dostać największą możliwą maskotkę, którą był ogromny miś. Obładowany misiami, cudem wziąłem jeszcze tego, a następnie powiedziałem do przyjaciela:

- Byłem lepszy

- To jeszcze nic nie znaczy, ja wygrałem w milionie innych budek

- Tak, ale w tym milionie budek byłem tylko kilka punktów za tobą, tymczasem tu ty miałeś ich całe zero

- Nie denerwuj mnie nawet

- To przyznaj, że byłem od ciebie lepszy – powiedziałem mając banana na buzi

- Dobrze byłeś ode mnie lepszy, a teraz chodź to odłożyć do auta, bo nie będę tego dźwigać



---Luke---

Po odłożeniu wszystkiego do auta, wróciliśmy do wesołego miasteczka i zdecydowaliśmy się pójść na kolejkę. Po założeniu nam odpowiednich zabezpieczeń, kolejka ruszyła i co dziwne była dość spokojna. Dobrze, że nie jest to najgorsza kolejka w tym miejscu, a jedynie jedna z kilku.

Kolejne dwie godziny spędziliśmy czekając w dwóch strasznie długich kolejkach, tylko po to, żeby przejechać się na atrakcji może jakąś minutę, wiec widać jak bardzo było warto tyle czekać. Będąc już na wszystkich atrakcjach, które nas interesowały zdecydowaliśmy się pójść na tą najgorszą kolejkę, mając nadzieję, że przejedziemy się nią jeszcze dzisiaj, gdyż do zamknięcia parku jest jeszcze godzina.

Na kolejkę doszliśmy jakieś piętnaście minut później i ze zdziwieniem odkryliśmy, że kolejki prawie nie ma. Praktycznie czekaliśmy pięć minut i już siedzieliśmy na miejscach. Tak mała kolejka, dodatkowo oprócz nas jechało może z osiem innych osób, a to mam nadzieję, że jest spowodowane tym iż faktycznie dużo osób nie chce przyjść i przejechać się tą kolejką.

Dwie minuty później schodziłem z tej kolejki i rozumiałem już czemu ludzie boją się tu przyjść, chociaż uważam że było warto. Podczas przejazdu czułem w jednym momencie, jakby moje serce stanęło, na szczęście było to tylko chwilowe. Potem zaczęliśmy kierować się do samochodu, którym następnie ruszyliśmy prosto do hotelu.


Pokonana na zawsze?Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora