2.

11.9K 655 1.2K
                                    

Draco nie mógł spać tej nocy. Te ostatnie kilka godzin, zanim słońce na dobre pojawiło się za oknami, spędził na wpatrywaniu się w Harry'ego.

Gryfon cały czas kręcił się niespokojnie, ale Malfoy nie śmiał go obudzić, nie chcąc go denerwować w jakikolwiek sposób.

Każda kolejna sekunda wpatrywania się w śpiącego chłopaka była zarazem niezwykle przyjemna i okropnie bolesna. Cholerna Ginny. To było niesprawiedliwe. Przecież to on, Draco, od pierwszej klasy, przez sześć ostatnich lat, praktycznie codziennie, próbował zwrócić uwagę Wybrańca na siebie. To on zaproponował mu przyjaźń, która praktycznie od razu została odrzucona. To on go doprowadzał do granic wściekłości, ale to nie było dlatego, że go nienawidził. Po prostu chciał zwrócić jego uwagę.
A tymczasem co robiła ta małolata? Uciekała za każdym razem, gdy zobaczyła Pottera. Bała się do niego odezwać. Później umawiała się z całą masą innych chłopaków, żeby wzbudzić w nim zazdrość.

Tylko, że jej się udało. Te wszystkie żałosne sztuczki jej się udały. I gdzie tu sprawiedliwość?

Niby w czym Ginny Weasley jest lepsza od Dracona Malfoya?

We wszystkim ją przewyższał, po prostu we wszystkim. Znalazł między nimi tylko jedną różnicę, która zdawała się być dla Pottera właśnie tą najważniejszą.

Ginny była dziewczyną.

I miała Pottera. Druga, zasadnicza różnica.

I to od razu stawiało ją na wygranej pozycji.

Draco szybko odwrócił się na drugi bok, kiedy Harry nagle poderwał się do siadu, najwyraźniej wybudzony z jakiegoś strasznego snu. Nie było tej nocy sekundy, podczas której nie widziałby twarzy Dumbledore'a, w której ostatecznie zamierało życie.

Spojrzał za okno. Słońce było wysoko na niebie, a zegar wskazywał jedenastą. Nierealne wydawało mu się, żeby po śmierci kogoś takiego jak Dumbledore, mógł w ogóle nastać nowy dzień. Ale życie musiało toczyć się dalej, a Harry musiał je pokonać, pokazać, że potrafi. Nie będzie łatwo odnaleźć i zniszczyć wszystkie horkruksy, kiedy nie miał pojęcia, gdzie są. Na dodatek musiał tego dokonać całkiem sam. Musiał się tylko ogarnąć, nie zamykać się w sobie, nie rozpamiętywać wczorajszych zdarzeń. Dzisiaj czuł się już lepiej, starał się pogodzić z tym, co się stało, bo płacz mu tu w niczym nie pomoże. Najgorsze było to, że Dumbledore nie zostawił mu żadnych informacji. Tylko jakieś pokręcone wskazówki, których będzie musiał się doszukiwać. Jeśli Albus myślał, że Harry wie co robić, to grubo się mylił.

W tym wszystkim był jeszcze Malfoy. Co miał z nim zrobić? Zostawić tutaj, podczas gdy on będzie szukał horkruksów? Zabrać ze sobą, i tym samym jeszcze bardziej wszystko utrudnić?

Spojrzał na łóżko obok. Draco chyba jeszcze spał, przynajmniej tak wyglądał. Później jego wzrok zatrzymał się na dwóch kufrach stojących przy ścianie. Ktoś musiał je tu przynieść w nocy. Powoli wstał, wyciągnął ze swojego kufra pierwsze lepsze ubrania i poszedł do łazienki. Kiedy wrócił, Malfoy nadal wydawał się spać. Ale tylko wydawał, bo tak naprawdę nie spał ani przez sekundę. Czekał tylko, aż Potter zejdzie na dół i będzie mógł zostać sam. Nie czuł się dobrze w towarzystwie Weasleyów.

Harry wrzucił niedbale wczorajsze ubrania do kufra i szybko opuścił pokój, nie chcąc kusić losu i nie udusić Malfoya poduszką. Zszedł na dół, do kuchni. Przy stole siedziało mnóstwo znajomych osób. Fred, George, pani i pan Weasley, Ginny, Lupin, Tonks, Shacklebolt, Fleur i Gabrielle, a na końcu jego wzrok zatrzymał się na dwójce jego przyjaciół.

- Ron, Hermiona- zawołał z ulgą.

Cała trójka od razu praktycznie się na siebie rzuciła.

- Kiedy przyjechaliście?- zapytał Harry nieświadomie się uśmiechając.
-Gdzieś dwie godziny temu. Wiesz, nie chcieliśmy cię budzić- odparł Weasley.
- Jak dobrze, że nic ci nie jest, Harry- dodała ze łzami w oczach Granger.
- A wy? Wszystko w porządku?- spytał Potter, uważnie się im przyglądając.
- Jest dobrze. Śmierciożercy uciekli zaraz po... No wiesz- powiedział Ron spuszczając głowę.
-Musimy później porozmawiać. Ale nie tutaj. Po śniadaniu. Przyjdź do naszego pokoju, Harry- zarządziła przyciszonym głosem Hermiona.
- Dobrze, że już wstałeś, Harry!- zawołała pani Weasley.- Już się bałam, że wszytko wystygnie!

Zmiana stron || drarryWhere stories live. Discover now