32.

6.4K 530 425
                                    

Gryfkowi w końcu znudziły się te głupie gierki (albo po prostu chciał dostać już swój miecz) i postanowił pomóc.

Problem zdobycia eliksiru wielosokowego wkrótce rozwiązał się sam - Harry zabrał go z jednej z szafek, o której dowiedział się po podsłuchaniu rozmowy Billa i Fleur.
Włosy Bellatriks, które miały być dodane do eliksiru Astorii, również nie okazały się problemem. Kilka z nich zostało na swetrze Greengrass, kiedy była jeszcze w dworze Malfoyów.

Wyglądem Dracona (bo nie mieli wystarczająco eliksiru wielosokowego) miała zająć się Astoria, która, jak się okazało, dość dobrze znała się na tego rodzaju zaklęciach. Malfoy długo nie chciał się zgodzić na ingerowanie w wygląd jego włosów, ale w końcu uległ, pod warunkiem, że nie będą rude.

Ubraniami zajęli się Draco i Astoria - Malfoy najlepiej znał wygląd szat śmierciożerców, a Greengrass najlepiej (lub po prostu bardziej od Dracona i Harry'ego, którzy nie mieli o tym zielonego pojęcia) znała się na zaklęciach krawieckich. Po kilkunastu godzinach pracy efekt końcowy był całkiem wiarygodny.

****

- Uważajcie na siebie - poprosił Harry.

Słońce wzeszło już kilka godzin temu, właściwie dochodziło południe. Harry pożegnał się z Billem i Fleur oznajmiając im tylko, że znowu musi zniknąć. Kiedy tylko ostatni raz przekroczył próg Muszelki, cały strach i odruch trzymania dłoni zaciśniętej na różdżce wróciły. Usiłował wyrzucić z głowy stres ciągłym powtarzaniem wszystkich punktów planu włamania do Banku Gringotta, który chociaż jeszcze kilka godzin temu był bez wątpienia idealny, teraz nie był pozbawiony wad i luk.

Draco i Astoria nie znosili tego lepiej i chociaż starali się tego nie okazywać, cała trójka wiedziała, że czują się tak samo źle. Tylko Gryfek sprawiał wrażenie, jakby zaraz mieli urządzić sobie piknik nad brzegiem morza, a nie włamać się do najbezpieczniejszego miejsca w Wielkiej Brytanii.

Już chwilę temu wyszli poza pole antyaportacyjne Muszelki. Astoria dokonywała ostatnich poprawek w wyglądzie Dracona. Dotychczas platynowe włosy Ślizgona zmieniły kolor na dość ciemny brąz. Greengrass wydłużyła je dodatkowo, co po kilkunastu minutach układania i utrwalania, poskutkowało w końcu zasłonięciem większości twarzy chłopaka. Krótki zarost, na pomysł którego wpadli dość niedawno, dodał Draconowi kilka lat, a jego wyćwiczona jeszcze z czasów szkolnych mina, która wprawiała młodszych, jak i tych starszych uczniów w niepokój, dobrze dopełniała efekt. Na koniec wystarczyła tylko długa, czarna szata, a chłopak niczym nie wyróżniał się spośród innych śmierciożerców. Można było poznać go tylko po stalowo-szarych oczach - na to Astoria nic nie mogła poradzić, ale chyba tylko ona i Harry znali te tęczówki na tyle dobrze, żeby móc z pewnością stwierdzić, że to Draco Malfoy. Chyba że Lucjusz i Narcyza, ale ich w tym wypadku się nie obawiali.

Astoria wyglądała doskonale okropnie, jeśli można tak powiedzieć. Roztrzepane, czarne loki, ładna, ale jednocześnie szalona twarz, szczupła sylwetka i długa, czarna suknia uczyniły dziewczynę po wypiciu eliksiru wielosokowego identyczną do Bellatriks Lestrange.

- Mamy ci... - zaczęli jednocześnie Draco i Astoria.

Ślizgoni zgromili się nawzajem spojrzeniem - takie sytuacje zdarzały się im stanowczo za często. Malfoy przewrócił oczami i machnął ręką, żeby to Astoria to powiedziała - był pewny, że ma na myśli to samo co on.

- Mamy ci przypominać - powtórzyła Greengrass - że to ty powinieneś uważać na siebie najbardziej?
- Jeśli działanie eliksiru wielosokowego minie i ktoś cię rozpozna, to uważanie na nic się nie zda - wtrącił się Gryfek, chcąc im przypomnieć o upływającym czasie.

Zmiana stron || drarryWhere stories live. Discover now