34.

6.1K 523 565
                                    

Myślę, że wyrobię się z następnym rozdziałem (tak w ogóle to już będzie ostatni i zostanie już tylko epilog) do końca następnego tygodnia, ale jeśli bym nie zdążyła to z góry przepraszam - będzie dość długi i napisanie tego trochę mi zajmie.

---------------------------------------------------------

- Więc gdzie masz zamiar się aportować? - zapytał Draco, kiedy Harry złapał go za rękę. - Przecież wiesz, że wokół Hogwartu jest pole antyaportacyjne.
- Do Hogsmeade - Potter wzruszył ramionami.
- Do Hogsmeade? - zmarszczył brwi. - Nie! Czeka...! - urwał, kiedy Harry, nie czekając na to, co ma mu do powiedzenia, deportował ich.

Kiedy tylko pojawili się na jednej z uliczek miasteczka, usłyszeli nieznośny krzyk. W tym samym momencie odezwało się kilka głosów. Jeden wołał coś, co brzmiało niepokojąco podobnie do "Potter", inny, którego właściciela mogli po części zobaczyć - wskazywał mniej więcej na miejsce, w którym nadal stali bez ruchu, krzycząc "Tam jest!".
Draco pociągnął Harry'ego za rękaw, biegnąc w nawet sobie nieznanym kierunku. "Alarm" zdawał się jednak przemieszczać krok w krok za nimi.

- To dlatego chciałem cię powstrzymać! - wyjaśnił po drodze Malfoy. - Domyślałem się, że mogli użyć tu Namiaru!

Dostanie się do Miodowego Królestwa, a następnie wejście do Hogwartu przez tajne przejście, jak początkowo zakładał plan Harry'ego, okazało się niemożliwe - musieliby zawrócić, wpadając tym samym na śmierciożerców.

W końcu wbiegli w ślepą uliczkę. Ostatnie, co przychodziło Harry'emu do głowy, to peleryna niewidka, która pewnie znajdowała się gdzieś na dnie torby. A przerażony wzrok Dracona, który bez przerwy czuł na sobie, w niczym mu nie pomagał.

- Potter!

Harry szybko odwrócił się w stronę, z której dobiegał głos. Jakiś mężczyzna uchylił drzwi najprawdopodobniej swojego mieszkania, gestem ponaglając go, żeby się schował. Gryfon niewiele myśląc pociągnął za sobą Dracona w stronę czarodzieja. Kiedy zamykał za nimi drzwi, Harry spojrzał na Malfoya w niemym zapytaniu, czy pomyślał o tym samym - mężczyzna był łudząco podobny do Dumbledore'a.

- Zgłupieliście do reszty, żeby się tu pokazywać?!

Ani Harry, ani Draco zbytnio nie przejęli się krzykami mężczyzny. W mieszkaniu było ciemno, wystrój raczej staromodny, nie wspominając już o warstwie kurzu pokrywającej każdą przestrzeń. Nad prawie wygasłym kominkiem wisiało zabrudzone lusterko, w którym brakowało niewielkiego fragmentu. Szkiełko skutecznie przyciągnęło uwagę Harry'ego, więc chłopak podszedł bliżej, by móc się mu lepiej przyjrzeć. Zmarszczył brwi, kiedy dostrzegł w nich dobrze mu znane, szare tęczówki. Odwrócił się w stronę Dracona, który tak, jak Harry się domyślał, trzymał w dłoni brakujący fragment lusterka Syriusza - Ślizgon nadal mu go nie oddał po tym, jak pomylił się przed swoją ucieczką.

- Pan jest bratem Albusa Dumbledore'a - Harry zwrócił się do mężczyzny. - I to pan wysłał wtedy Zgredka.

Skrzat pojawił się obok jak na zawołanie. Widocznie rozpromienił się na widok Harry'ego i Dracona.

- Zgredek cieszy się, że znowu może zobaczyć przyjaciół! - zawołał z uśmiechem skrzat. - Zgredek przyniesie coś do jedzenia! - dodał, odgadując, że muszą być głodni.

Skrzat zniknął na niewięcej niż minutę, a kiedy wrócił, położył na stoliku tacę pełną kanapek i dwa kufle gorącego, kremowego piwa.

- Co tu robisz? - Dumbledore zwrócił się do Harry'ego, kiedy razem z Draconem zabrali się już za jedzenie. - I co cię napadło, żeby bratać się z Malfoyem? Nie słyszałeś plotek o tym, że jest śmierciożercą?
- Wierzy pan plotkom? - zapytał w odpowiedzi Harry.

Zmiana stron || drarryWhere stories live. Discover now