29. Kłamstwo.

315 14 8
                                    

W mgnieniu oka Ashcore zaczął biec w moją stronę ze sztyletem w ręku. Szybko wykonałam unik i uchroniłam się przed atakiem. Razem z Nevrą spojrzeliśmy na siebie. Byliśmy zdziwieni jak i trochę przerażeni.

— Nie wiem, kiedy zdasz sobie z tego sprawę, ale oni wszyscy cię okłamali — rzekł, szyderczo się śmiejąc. Mocniej zacisnęłam dłoń na sztylecie, który uprzednio wyciągnęłam. Złość, którą odczuwałam w tamtej chwili, była nie do opanowania.

— Nie prawda! Ufam im i wiem, że ponownie by tego nie zrobili! — wykrzyczałam, czując żal w swoim sercu, na wspomnienie o ostatnim kłamstwie.

— Kiedy zamierzacie jej o tym powiedzieć? — zwrócił się do Nevry, podrzucając swój sztylet. Wampir milczał, co mnie zaniepokoiło. — Uznam to milczenie za odpowiedź. Chcieliście, żeby żyła całe swoje życie w kłamstwie?

— Nevra, o czym on mówi? — spojrzałam na wampira, a ten z zaciśniętą szczęką, ściskając swój sztylet, wpatrywał się z siłą w ziemię.

— O tym, że możesz wrócić na ziemię. Nikt o tobie nie zapomniał — jego słowa rozbrzmiewały w mojej głowie. Z szokiem wpatrywałam się w chłopaka, stojącego ku mojego boku. Bez namysłu, rzucił się w stronę mężczyzny z krzykiem. Wyciągnął swoje ostrze i wymierzył w jego stronę. Kiedy Ashcore zrobił unik, wampir ponownie w niego celował. Mężczyzna wykorzystał okazję i przygwoździł wampira do ściany. Oboje wymierzali w siebie noże. — Mam nadzieję, że nie będziesz mieć za złe, jeśli zabiję tego oszusta.

— Nevra, czy to prawda? — wyszeptałam, spoglądając na niego. Ten wpatrywał się we mnie przepraszającym wzrokiem.

— Mira... — zaczął, ale ja mu przerwałam moim donośnym krzykiem. Swoim milczeniem utwierdził mnie w moim przekonaniu. Ashcore, korzystając z naszego rozdrażnienia, zaczął biec w stronę kryształu.

— Nie! — krzyknęłam, wyciągając rękę w stronę Ashcore, przy tym używając swojej mocy. Niebieski ogień przeleciał obok niego, nic nie niszcząc. Ashcore stanął w miejscu i popatrzył się na mnie.

— Jak to zrobiłaś? — zapytał, zdziwiony.

— Jeszcze jeden ruch, a zginiesz! — krzyknęłam kolejny raz.

— Kontrolujesz to? — ponownie zadał pytanie, a ja głośno się zaśmiałam.

— Chyba śnisz, że cokolwiek powiem o mojej mocy — wycedziałam. W tym momencie do pomieszczenia weszła Miiko.

— Nevra, zaprowadź Ashcora do lochu, a my z Mirą musimy porozmawiać — popatrzyła na mnie surowo. Wampir zgodnie z poleceniem otrzymanym przez Miiko, zaprowadził Aschora do lochu, a potem wrócił.

— Mogę to wyjaśnić — zaczęłam, ale Miiko mi przerwała.

— Nevra, możesz wyjść? — spytała spokojnie. Nevra spojrzał na mnie.

— Może zostać? Mam jeszcze parę pytań do was obojga, a on sam też brał w tym udział — mruknęłam niemiło, a kitsune pokiwała głową.

— A więc? Masz nową moc, a ja nic o tym nie wiedziałam? — uniosła w zdenerwowaniu brwi, a ja nabrałam głośno powietrza.

— Tak, odkryłam ją we śnie i postanowiłam zwrócić się do Nevry z pomocą — wyjaśniłam, a Miiko z uwagą mi się przysłuchiwała.

— Pomogłem szkolić jej moc — dodał.

— Powinniście od razu przyjść do mnie i mi o tym powiedzieć. Dziękuję wam, że poradziliście sobie z Ashcorem — podziękowała, zmieniając swój ton głosu na milszy.

— Miiko, to prawda, że mogłam wrócić na Ziemię? — tym pytaniem wytrąciłam Miiko z równowagi. Czułam, jak chłopak stojący obok mnie, zaczyna szybciej oddychać oraz czułam jego wzrok na sobie.

— Kto Ci o tym powiedział? — dopytywała w szoku, przez co poznałam odpowiedź.

— Ashcore.

— Była szansa na to, że mogłaś wrócić na Ziemię, jednak ona zniknęła, kiedy dowiedzieliśmy się, że jesteś jedną z nas. Osoby z taką krwią, nie mogą przejść przez portal ponownie. Musiałabyś być zwykłym człowiekiem, by tam wrócić — wyjaśniła, wpatrując się w moje oczy, z nadzieją, że zrozumiem.

— W takim razie, zostałam faktycznie wymazana ze Świata Ludzi? — dopytywałam, a Miiko pokręciła głową, przez co poczułam się oszukana. Ból, który zadali mi przez tamte kłamstwo nie rozpłynął się magicznie, jednak się nasilił.

— Okłamaliśmy cię, ponieważ uznaliśmy, że tak będzie dla ciebie lepiej — mruknęła, a ja przytaknęłam głową. Znając prawdę i tak nie mogłam tam wrócić, więc się uspokoiłam. Nie miałam ochoty przepłakować kolejnych nocy. —Dobrze, możecie wracać się wyspać. Jutro przeprowadzimy przesłuchanie z Ashcorem — powiedziała i wyszliśny z pomieszenia. Pożegnałam się z Nevrą, który zaczął mnie przepraszać.

Myślałam, że potoczy się to wszystko inaczej.

Wyszłam z kryształowej sali, jednak zatrzymał mnie Leiftan, czego się nie spodziewałam, ponieważ nie było go podczas tej całej sytuacji ani w sali. Spojrzałam na niego pytająco.

— Szybko rozeszła się wieść o tym, że masz moce. Od jak dawna je masz? — zapytał, a ja nie wiedziałam, czy mu zaufać. Coś w środku mi mówiło, żebym mu nie odpowiadała.

— Przepraszam Leiftan, ale muszę już iść. Jestem strasznie zmęczona — uniknęłam odpowiedzi i słuchałam się intuicji. Tak na prawdę, w ogóle nie byłam zmęczona.

— Rozumiem, odpocznij — zauważyłam, że był trochę zdenerwowany, że mu nie odpowiedziałam. Szybko poszłam do swojego pokoju, próbując nie napotkać kogokolwiek. Przed zaśnięciem długo myślałam nad tym, co dziś się wydarzyło. Dla mnie ta walka, o ile można to tak nazwać, była za spokojna. Nie żebym narzekała jednak, było to troche podejrzane. Wątpiłam, że przestraszył się mojej mocy i nagle uległ. W końcu postanowiłam zasnąć.

Pojawiłam się w czarnym pomieszczeniu. Nie było tu żadnych okien, drzwi. Ściany zdobiła czarna cegła. Przede mną pojawiła się czarna postać ze skrzydłami. Szybko wywnioskowałam, że był to deamon. Nie czułam strachu. Jego oczy świeciły czerwoną poświatą. Nie ruszał się, stał na przeciwko mnie i wpatrywał się intensywnie we mnie.

— Mira, jak dobrze cię widzieć. Powiesz mi coś o swoich mocach? — zaczął, a ja nie wiedziałam, czy to jakiś żart, czy on naprawdę myślał, że cokolwiek mu powiem.

— Nic ci nie powiem — rzekłam, utrzymując kontakt wzrokowy.

— Może zaprezentujesz mi je? — zadał mi kolejne pytanie, a ja zmarszczyłam brwi.

— Nie — odmówiłam, cofając się do tyłu.

— Nie bój się mnie. Nie zrobię ci krzywdy — zapewniał, a ja uniosłam brwi ku górze.

— Nie boje się ciebie — odrzekłam, a w jego oczach mogłam dostrzec tajemnicze iskry.

— Słusznie — ta rozmowa w ogóle nie miała sensu. To całe zdarzenie nie miało sensu. Po chwili deamon nagle zniknął, a przede mną pojawiła się Wyrocznia, a pomieszczenie stało się barwne, zamiast czarnej cegły pojawiła się biała, wpadająca w niebieski.

— Aika olit Sinwa mitsuketait, kuka anatait — oznajmiła i machnęła ręką, zachęcając mnie do zobaczenia czegoś.

***

Do następnego!

Chroń mnie |Eldarya| ✔Where stories live. Discover now