23. Choroba.

375 18 1
                                    

Stało się. Zachorowałam. Leżałam już trzeci dzień z gorączką. Zgłosiłam to Miiko. Czułam masakrycznie źle. Ewelein przepisała mi jakieś leki, ale one nie pomagały. Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. Musiałam coś zjeść. Mieli mi dostarczać jedzenie, jednak ja owego śniadanie nie dostałam, aż do południa. Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce.

Weszłam do stołówki, a Karuto błyskawicznie zjawił się obok mnie z miną taką, jakbym popełniła właśnie największą zbrodnię.

— Mira, wracaj do łóżka! — zawołał mnie, a ja przewróciłam oczami. Od trzech dni słyszałam te słowa i miałam już serdecznie dość.

— Przyszłam po śniadanie — powiedziałam, wzdychając. Karuto spojrzał na swoją liste, ze skupieniem czytając ją.

— Śniadanie powinno być już dawno dostarczone — zauważył, a ja założyłam ręce na pierś.

— Nie dostałam go — poinformowałam mężczyznę, a ten uniósł brwi w zdziwieniu. Jednak po chwili jego twarz przybrała złowrogi wyraz, który przeraził nawet mnie.

— Ten głupi dzieciak musiał zjeść to śniadanie. Niech ja go tylko dorwę! — złościł się, a ja wpatrywałam się na niego z lekkim zdziwieniem.

— Masz na myśli Merego? — zadałam pytanie, by utwierdzić moje domysły.

— Tak, nie dałem mu śniadania, bo biegał po całej kwaterze, a sam zjadł twoje śniadanie! — zbulwersował się jeszcze bardziej, a ja cicho westchnęłam.

— Karuto, Mery to tylko dziecko. Nie możesz mu nie dawać śniadania. Nie wiesz w ogóle, jak podchodzić do dzieci — westchnęłam, spoglądając na niego, kręcąc głową.

— A może ty wiesz? — spytał z ironią, a ja przytaknęłam głową.

— Trochę wiem. Kiedyś pracowałam jako niania, bo musiałam zarobić jakoś pieniądze na moje durne zachcianki — odpowiedziałam, przypominając sobie, co kiedyś chciałam kupić.

— Masz to śniadanie i idź — powiedział dalej zdenerwowany. Wzięłam talerz z jedzeniem i usiadłam przy stole. Zaczęłam jeść powoli.

— A pani co tutaj robi? — podskoczyłam w miejscu, gdy usłyszałam głos wampira. Przestraszył mnie.

— Jem, nie widać? — spytałam z ironią w głosie. Nie byłam w zbyt dobrym humorze.

— Idziemy gdzieś dzisiaj? — podniosłam brwi ku górze, niedowierzając, że Nevra zadał mi takie pytanie.

— Nevra, jestem chora, trzeci dzień mam gorączke. To wszystko przez tamten głupi pomysł — powiedziałam, wpychając do ust następny kawałek mojego posiłku.

— To co ty tu robisz? Powinnaś teraz leżeć w łóżku i odpoczywać — powiedział z powagą, a ja ponownie westchnęłam.

— Nic mi nie będzie — mówiłam ledwo świadomo swoich słów.

— Mira, to przeze mnie zachorowałaś. Chcę chociaż troche pomóc — mruknął, a ja przewróciłam oczami.

— Naprawdę, nie musisz się o mnie martwić — próbowałam go przekonać, ale dalej mówił swoje.

— Jak nie pójdziesz odpocząć, to się na ciebie obraże — powiedział to z całkowitą powagą, a ja cicho parsknęłam.

— Dobrze, ale to nie moja wina, że nie przychodzą do mnie posiłki — mruknęłam niezadowolona.

— Załatwię to — byłam wdzięczna za troskę Nevry. Nigdy bym nie pomyślała, że jak będę chora, to tak ktoś o mnie zadba. Poszłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Zasnęłam natychmiast.

Chroń mnie |Eldarya| ✔Where stories live. Discover now