9. Wściekły królik.

530 26 15
                                    

Szłam do stołówki, zastanawiając się, czy dobrze zrobiłam. W mojej głowie roiło się od wątpień, jednak ja je szybko zbywałam.

Nie mogłam przecież żałować przeprosin, prawda?

Wpatrując się w podłogę, doszłam do stołówki. Karuto przywitał się ze mną, a ja posłałam mu słaby uśmiech. Zamówiłam ponownie tutejsze naleśniki.

Usiadłam przy ławce i pustym wzrokiem, zaczęłam wpatrywać się w punkt przede mną.

Gdy moja głowa była już przepełniona wątpliwościami, położyłam głowę na stole. Uderzyłam pięścią w drewno, przez co wydało z siebie charakterystyczny dźwięk. Zirytowana moim tokiem myślenia, uderzyłam ponownie.

— Co ty robisz? — usłyszałam głos wampira, którego spotkałam przed chwilą. Uniosłam głowę, stykając się z jego rozbawionym wzrokiem.

— Nic — odecthnęłam, wracając do poprzedniej pozycji. Zkarywałam swoją głowę dłońmi.

— Coś cię trapi? — spytał, a ja westchnęłam. Nie chciałam rozmawiać o moich myślach, ponieważ wiem, że zadręczałabym się jeszcze bardziej.

— Nie. Jestem tylko zmęczona — mruknęłam przekonująco, a ten także położył głowę na stole, wpatrując się we mnie.

— Jesteś zmęczona? Jakoś nie chcę mi się w to wierzyć — rzekł, a ja przewróciłam oczami.

— Jak chcesz tu siedzieć, to chociaż bądź cicho — syknęłam, przez co wywołałam śmiech u chłopaka. Podniosłam się, czując zapach jedzenia. Karuto położył przede mną talerz, wypełniony pysznościami.

— Będziesz żyć tylko na naleśnikach? — dalej trwał w swojej pozycji, co zaczęło mnie irytować. Wpatrywał się tymi oczami w moje jedzenie.

— Nie potrafisz zachować ciszy nawet przez minutę? — powiedziawszy, wepchnęłam do swoich ust kawałek naleśnika. Przeżuwałam je z zaciętą miną.

— Wyglądasz, jak wściekły królik — zaśmiał się, a ja posłałam mu piorunujące spojrzenie.

— A ty przez te włosy wyglądasz, jak mop — syknęłam z pełną buzią. Chłopak śmiał się w niebogłosy, wywołując u mnie większe zdenerwowanie. Z zmarszczonymi brwiami, jadłam swój pokarm, nie zwracając uwagi na tego głupka. Znikąd zjawił się Ezarel, który zaczął się ze mnie śmiać.

— Wyglądasz, jak wściekły królik! — zawołał, a ja jeszcze bardziej zmarszczyłam brwi. Posłałam mu gromiące spojrzenie, przez co jego śmiech się nasilał.

— Z której strony wyglądam ci na królika? — zapytałam wkurzona, jedząc naleśnika, a ci zaczęli jeszcze głośniej się śmiać.

— Z każdej — wydusił z siebie Nevra, uderzając błagalnie o stół. Brakowało mu tchu, a z jego kącików oczu zaczęły wypływać łezki. Jego usta rozciągały się w szerokim uśmiechu. Mimowolnie uśmiechnęłam się na ten widok. Oparłam głowę o dłoń i kontynuowałam jedzenie.

Po raz pierwszy poczułam się jak w domu.

***

Poszłam do swojego pokoju, podśpiewując sobie piosnkę. Ostatnie spotkanie poprawiło mi humor. Jednak nie zatrzymało moich negatywnych myśli. Chwilę później, usłyszałam głośne pukanie do drzwi.

Otworzyłam drzwi i spojrzałam na kobietę, stojącą w nich. Moje serce przyspieszyło, a oddech stał się płytszy. Pamiętałam ją, jak przez mgłę, jednak teraz ten obraz się rozjaśnił.

— Co ty tutaj robisz? — spytałam, patrząc na nią. Wpatrywałam się w nią ze zdziwieniem.

— Masz nikomu nie mówić, że to ja zrobiłam, bo inaczej zginiesz — powiedziała z grozą w głosie, a ja zmarszczyłam brwi. Nie rozumiałam jej ruchu.

— Dlaczego wcześniej mnie nie zabiłaś? Miałaś szansę — spytałam bez zastanowienia. Dziewczyna wyglądała na zdziwioną, a ja brnęłam w to dalej. Dziewczyna milczała. — I dlaczego tu przychodzisz, skoro nie pamiętałam cię? Wiem, że o tym wiedziałaś. Więc, kto cię tu nasłał?

— Przepraszam, naprawdę tego nie chciałam. Ja... — jej oczy stały się szklane, a następnie spuściła głowę.

— Kto ci kazał to zrobić? — ciągnęłam, próbując dowiedzieć się czegoś więcej.

— Nie mogę powiedzieć. On mnie zabije, jak go wydam — rzekła, zalewając się łzami. Była tylko pionkiem.

— On? — spytałam, rozmyślając, a dziewczyna rozumiejąc to, co powiedziała, zatkała usta dłonią.

— Nie mogę nic więcej ci powiedzieć — wyszeptała, a moje serce ścisnęło się z żalu.

— Rozumiem. Możesz iść — odeszła , a cicho odetchnęłam. Przez tę rozmowę mój dotychczasowy humor uległ pogorszeniu. Postanowiłam wyjść na zewnątrz i odsapnąć.

Usiadłam przy Stuletniej Wiśni. Moja głowa była przepełniona różnymi pytaniami.

Zaczęłam myśleć o ostatniej sytuacji i o moich podejrzeniach. Jedyne, co wiem o osobie, która pociąga za sznurki to to, że jest to mężczyzna.

Po raz kolejny zaczęłam analizować zachowania każdego z kwatery.

Nevra, jego od razu wykreślałam z listy podejrzanych. Jego zachowanie, a raczej intencje wobec mnie, były szczere. Nie chciał tworzyć konfliktów i zależało mu na naszej zgodzie.

Ezarel, mimo że mi dogryzał, nie brałam go pod uwagę. W jego towarzystwie także się świetnie bawię. Nie wzbudzał we mnie żadnych podjerzeń.

Valkyon, o nim wiedziałam najmniej. Prawie z nim nie rozmawiałam, więc musiałabym odkryć jego intencje i zwrócić uwagę na jego zachowanie. Chociaż wątpiłam, że to on był tym, który planował moją śmierć.

Leiftan, przy nim miałam najwięcej wątpliwości. Każde wspomnienie z nim było rozmazane. Nie pamiętam żadnej konkretnej rozmowy, oprócz ostatniej. Z jednej strony wydaje się być szczery, jednak z drugiej moja intuicja podpowiadała mi, że ma złe zamiary.

Zrezygnowana podniosłam się z ławki i wyszłam za bramy Kwatery Głównej. Nie wiedząc, co mam zrobić, krążyłam po lesie.

Nagle poczułam lekki chłód, a przed moimi oczami pojawiła się Wyrocznia. Rozchyliłam usta, nie chowając zdziwienia, jakie mnie opanowało. Kobieta zaczęła wyciągać rękę w moją stronę.

Sinwa tsuketeit on demoni — wypowiedziała melodyjnym głosem, a następnie zniknęła. Lekki wiatr owiał moją twarz.

Nie rozumiałam nic, co powiedziała. Wiedziałam, że muszę szybko udać się do Miiko i przekazać jej tę wiadomość, póki ją pamiętałam.

***

Cześć!

Jak myślicie, co znaczą te słowa?

Do następnego!

Chroń mnie |Eldarya| ✔Where stories live. Discover now