15. Dowiedzieć się prawdy.

421 25 1
                                    

W szale, sprzątałam pokój. Odkurzałam podłogi, ścierałam brud z szaf, kurz z książek w mojej biblioteczce, nucąc różne melodie. Podeszłam do okna i je otworzyłam, potrzebowałam świerzego powietrza.

Moje zagorzałe sprzątanie przerwało pukanie do drzwi. W podskokach podeszłam do drewnianej płyty i ją otowrzyłam. W drzwiach stał wampir. Z lekkim uśmiechem powitałam go, otwierając szerzej drzwi.

— Co cię do mnie sprowadza? — spytałam, popychając worki z niepotrzebnymi rzeczami. Chłopak rozejrzał się po pomieszczeniu.

— Tak po prostu przyszedłem. Miiko się o ciebie martwi — oznajmił melodyjnym głosem. Cicho westchnęłam, zaczesując włosy za ucho. Stanęłam w miejscu, opierając się o miotłę, którą trzymałam.

— Powiedz jej, żeby się nie martwiła. Już jest w porządku — mruknęłam, spoglądając na chłopaka. Ten uniósł do góry brwi i zaczął chodzić po moim pokoju.

— Nie uważasz, że się przemęczasz? Łapiesz się każdego zadania, sprzątarz prawie, że czysty pokój. Na pewno jest wszystko dobrze? — zapytał zmartwionym tonem głosu,  a ja cicho odetchnęłam, ignorując jego spojrzenie. Przez chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzią.

— Tak, po prostu jestem trochę pogubiona. Naprawdę, dam sobie radę — zapewniłam, a Nevra dalej nie wyglądał na przekonanego. Wbijał we mnie swój wzrok, który mnie dekoncentrował.

— Mira... — zaczął, ale ja nie dałam mu skończyć. Uniosłam dłoń, dając mu znak, żeby nie kontynuował. Domyślałam się, co chciał powiedzieć, więc chciałam uniknąć tego za wszelką cenę. Nie chciałam znowu pokazać swej żałosnej strony.

— Nie, proszę, nie rozmawiajmy już o tym. Po prostu potrzebuję trochę czasu, to nic ważnego. Wszystko już jest dobrze, naprawdę — wysiliłam się na lekki uśmiech, jednak wampir dalej wyglądał na zaniepokojonego. Zaczęłam sprawnie zmiatać podłogę, dalej ingnorując jego spojrzenie. Spokojnie wykonywałam kolejne ruchy, a chłopak cicho odetchnął, drapiąc się po głowie.

— Pomóc ci z tym? — zmienił temat, a ja odetchnęłam z ulgą, unosząc kąciki ust do góry. Pokręciłam głową, posyłając mu kolejne spojrzenie, pełne wdzięczności.

— Nie, dam sobie z tym radę. Została mi tylko szafa — odpowiedziałam, a chłopak podszedł do szafy i otworzył drzwiczki. Byłam lekko zdziwiona jego zachowaniem. Przez to, że otworzył drzwiczki z mocą, z szafy wyleciały karteczki i pewna koperta. Dostrzegłam na niej napis Dla Miry, od rodziców.

Moje serce zabiło szybciej, usta lekko rozchyliłam, a brwi uniosłam. Upuściłam miotłę, która upadła na ziemię, przyciągając uwagę wampira. Od razu zamaskowałam swoje zdziwienie lekkim uśmiechem. Nachyliłam się i podniosłam przedmiot.

— Na prawdę, dam sobie z tym radę. Możesz już iść, później możemy pogadać — rzekłam, odkładając miotłę o ścianę. Chłopak wydawał się być lekko zdziwiony moją nagłą reakcją, jednak szybko pokiwał głową. Pożegnał się ze mną, wiedząc, że chciałam pobyć sama. Po zamknięciu drzwi, od razu podeszłam do szafy i przy niej uklęknęłam. Wzięłam w dłonie kopertę i ją otworzyłam. Z szybko bijącym sercem, wyciągałam list. Drżącymi dłońmi pochwyciłam kartkę i rozbieganym wzrokiem, zaczęłam czytać treść.

Droga Miro!
   Wiemy, że zapewne jesteś zszokowana, kiedy czytasz ten list. Dowiedzieliśmy się, że znajdujesz się w Edaryi, w bezpiecznym miejscu. Mamy wielką nadzieję, że niebawem się spotkamy.
   Chcieliśmy przekazać ci prawdę, do której tak bardzo dążyłaś. My nigdy Cię nie zostawiliśmy, córeczko. Zawsze Cię kochaliśmy. Nie mieliśmy wpływu na to, jak tu się znaleźliśmy. Od razu planowaliśmy wrócić, jednak od razu zmieniliśmy zdanie, dowiadując się, że nie jesteśmy ludźmi. Na Ziemi czekało na nas niebezpieczeństwo, przez to, że cechy naszych gatunków zaczęły się pokazywać. Wyrastające uszy, ogony i płonące spojrzenie, na pewno nie obeszły by się bez echa.
   Mamy nadzieję, że u Ciebie wszystko się układa, że znalazłaś nowy dom, znalazłaś osoby, którym możesz zaufać oraz najważniejsze, że jesteś szczęśliwa.

Kochamy Cię,
Rodzice.

Czytając list, zatykałam usta ręką, tylko po to, żeby nie wydać z siebie rozpaczliwego krzyku. Jednak nawet ten gest nie uchronił mnie przed napływającymi łzami. Fala słonej cieczy toczyła się po moich policzkach, a ja drżałam. Moje ciało odmówiło mi jakiegokolwiek posłuszeństwa. Nie byłam w stanie zebrać myśli. Zaczęłam ściskać papier, finalnie go opuszczając na ziemię.

Zakryłam twarz dłońmi, nachylając się do przodu. Cichy szloch wypełnił całe pomieszczenie.

Oni żyją. Oni tu są.

Powtarzałam bez końca, niedowierzając.

Rozejrzawszy się po pokoju, dostrzegłam kolejną karteczkę. Od razu doczołgałam się do niej i chwyciłam w dłonie.

Przyjdź w tę noc do lasu, a tam dowiesz się wszystkiego.

Moje serce ponownie szybciej zabiło, a w myślach zaczęły pojawiać się różne scenariusze i myśli. Porównałam pismo z listu do tego z karteczki.

Było takie samo.

Bez dłuższego zastanawiania się, dźwignęłam się na nogi. Zamknęłam szafę oraz okno.

Otarłam łzy i doprowadziłam pokój do porządku.

Wcisnęłam kopertę oraz karteczkę do kieszeni, a następnie wyszłam z pokoju. Zdeterminowana szłam przed siebie.

Miałam przed sobą jeden, ważny cel.

Dowiedzieć się prawdy.

***
Do następnego!

Chroń mnie |Eldarya| ✔Where stories live. Discover now