27. Czy ja się zakochałam?

359 16 2
                                    

Próbowałam ukryć swoje przerażenie. Przybrałam na swoją twarz kolejną maskę.

— Co tutaj robisz?— zaczęłam. W odpowiedzi dostałam ciszę. Stał w miejscu, zaciskając dłoń. W niej dostrzegłam wystający kryształ. Wiedziałam, że musiałam rozegrać, to w taki sposób, aby oddał mi niebieski kamień. — Rozumiem, nie chcesz ze mną rozmawiać, ale wiedz, że nie pozwolę ci stąd uciec, dopóki nie oddasz mi kryształu.

— Jaka ty jesteś głupia. Liczysz, że oddam ci ten kryształ tak po prostu? — zaśmiał się, a ja cicho westchnęłam.

— Słuchaj, ty nie chcesz problemów tak jak i ja. Oddaj mi ten kryształ i odejdziemy sobie stąd, jak gdyby nic — moje słowa brzmiały tak żałośnie, że aż miałam ochotę zakopać się pod ziemię.

— Jaką mam pewność, że nie zdradzisz miejsca, gdzie się znajduje? — zapytał, a ja zaczęłam gestykulować rękoma, żeby dodać sobie wiarygodności.

— Nie doniosę nikomu. Oddasz mi kryształ, a możesz liczyć na moje milczenie — próbowałam ugrać to w jakiś bezpieczny sposób i tak, żeby moje słowa brzmiały wiarygodne.

— Jeśli komukolwiek powiesz o tym, gdzie jestem to czeka cię śmierć — oddał mi kryształ i odszedł.  Zaśmiałam się. Nie wiedziałam, że jest tak naiwny. Wróciłam do kwatery, jak gdyby nic. Przewracałam magiczny kamień w swoich rękach. Od razu spotkałam Miiko i poprosiłam o rozmowe w Kryształowej Sali, a kitsune spełniła moją prośbę.

— O co chodzi? — spytała, przyglądając mi się, a ja wyciągnęłam kryształ w stronę Miiko. — Gdzie go znalazłaś?

— Ashcore mi go dał — opowiedziałam jej całą historie związaną z wydarzeniami, które rozgrywały się przed chwilą. Jednak z tą częścią kryształu było coś nie tak. Wyczuwałam to.

— Coś się stało? Jesteś cała blada — spytała. Właśnie w tamtej chwili ujrzałam w krysztale falujące, fioletowe promienie.

— Miiko, ten kryształ jest zatruty! —zawołałam, a w oczach kitsune pojawiała się złość.

— To on nas oszukał, a nie na odwrót! — krzyknęła, a przez mój rdzeń przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Jej krzyk był bardzo doniosły.

— Poczekaj. Może być gdzieś w okolicy, skoro chwilę temu z nim rozmawiałam i możemy go złapać! — odrzekłam, a w oczach Miiko pojawiły się tańczące iskierki.

— Idź się z nim spotkać. Będziemy cię osłaniać — przez chwilę myślałam, że żartowała, ale jej powaga ani na chwile nie zniknęła.

— On mnie zabije! — zawołałam, wyrzucając ręce w górę tak, jakby była to oczywista rzecz.

— Musisz nas ochronić, Mira! Tylko ty z nim możesz się dogadać — ciągnęła, a w mojej głowie zaczęły pojawiać się czarne scenariusze.

— Dobrze, zrobię to — westchnęłam, nie widząc innego wyjścia z tej sytuacji.

— Wieczorem, na twojej warcie, pewnie przyjdzie, tutaj nie wiedząc, że chronisz kryształu. Wykorzystaj to — wyjaśniła, a ja w duchu błagałam, żeby się nie zjawił.

— Dobrze, mogę już iść? — spytałam, a Miiko przytaknęła głową. Wyszłam z pomieszczenia, głośno wzdychając. Nie miałam pojęcia, jak mogłam z nim rozmawiać. Na moich barkach spoczywała ogromna odpowiedzialność.

— Co się stało? — do moich uszu doszedł głos wampira, przez co podskoczyłam w miejscu. Nie zauważyłam go, gdy szedł w moją stronę. Kiedy próbowałam go wyminąć, ten zagrodził mi przejście.

— Nic takiego — próbowałam przejść dalej, ale on mi nie pozwalał. Cicho odetchnęłam.

— Nie puszczę cię, póki ze mną nie porozmawiasz — oznajmił, a ja się szybko poddałam. Spojrzałam w oczy chłopaka.

— Dziś wieczorem pod naszą wartą najprawdopodobniej przyjdzie Ashcore i ja mam z nim zacząć rozmawiać. Spróbować go powstrzymać — wyjaśniłam, opowiadając mu również o wcześniejszej sytuacji. Nie ukrywam, bałam się tego spotkania.

— Miiko ci na to pozwoliła? Przecież to jest niebezpieczne! Sama masz z nim rozmawiać? — jego zdenerwowany głos drażnił moje uszy. Zaczął dziwnie gestykulować rękoma.

— Miiko kazała mi to zrobić. Obie zdajemy sobie sprawe, że to niebezpieczne, ale według niej, tylko ja mogę się z nim dogadać. Sama będę musiała to zrobić — westchnęłam.

— Przecież to chore! Ashcore jest nieobliczalny, może zrobić wszystko!— ciągle utrzymywał to samo zdanie, a ja musiałam się z nim zgodzić.

— Nevra, ja wiem o tym, ale nie mam wyboru. Rozmowa przecież nie może być taka straszna. Nie róbmy z tego ogromnego zamieszania — mruknęłam, nie chcąc ciągnąć dalej tej rozmowy.

— Mira, podziwiam twój optymizm. Martwię się o ciebie i nie chcę cię stracić. Jesteś jedną z ważniejszych osób w moim życiu. Proszę, uważaj na siebie — rzekł, a na moje policzki wkradł się lekki rumieniec. Speszona, odwróciłam wzrok od chłopaka.

— Nevra, doceniam twoją troskę, ale dam sobie radę. Też jesteś dla mnie ważny, więc ty też uważaj na siebie w czasie warty. Wszystko może się zdarzyć, ale bądźmy pozytywnej myśli. Nic złego się nie stanie — odpowiedziałam, wpajając sobie optymistyczne wizje. Musiałam przyznać, że sama nie byłam pewna swoich słów. Zanim się zorientowałam Nevra mnie przytulił. Zdziwiłam się jego gestem, ale odwzajemniłam uścisk. Trwaliśmy jeszcze tak przez chwilę, dopóki nie usłyszeliśmy, jak Ezarel nawołuje Nevre.

— Przepraszam, ale muszę już iść. Trening przełożymy na jutro. Musisz być pełna sił, zanim staniesz w twarzą w twarz z Ashcorem — pożegnaliśmy się i odeszliśmy w swoje strony.

Wróciłam do swojego pokoju i z westchnięciem, opadłam na łóżko.

Czy ja się zakochałam?

***

Do następnego!

Chroń mnie |Eldarya| ✔Where stories live. Discover now