ROZDZIAŁ 33 - HOGWART NOCĄ

2.6K 234 66
                                    

Dla przypomnienia: BETA. Ahrimanka. (Jest z nami od rozdziału nr 22)

Autorka. Fantastmania/Lilka.


ROZDZIAŁ XXXIII: HOGWART NOCĄ

Severus

Powrót do zamku zdawał się trwać tylko chwilę. Tak jakby wystarczyło się obrócić, a tuż za rogiem napotykało się wejście prowadzące wprost do Wielkiej Sali.

Nie miałem pojęcia, jak się tam znalazłem. Dopiero Dumbledore obudził mnie wołaniem, chyba już po raz kolejny, mojego imienia.

Matowym głosem wyjaśniłem, że Dana nie trzeba już szukać i że jest on w bezpiecznym miejscu. Dookoła mnie stało mnóstwo osób; przyjaciele gryfona, począwszy od Hermiony i Rona, a skończywszy na wszystkich zainteresowanych, którzy chcieli się dowiedzieć, gdzie on jest. Dostrzegłem nawet sporą grupkę pierwszoklasistów, których przecież nie powinno tutaj być! Odesłano ich wszak jeszcze przed walką! Nie mogłem jednak powiedzieć nic więcej ponad to, co już usłyszeli. Dana zabrano w bezpieczne miejsce.

Dopiero później, w gabinecie Dumbledore'a, wyjaśniłem dokładnie, co się stało i czego się dowiedziałem. Jedyną odpowiedzią dyrektora na moją opowieść było kiwnięcie głową. Dan nas wszystkich uratował i nikt nie miał ku temu wątpliwości.

Już na następny dzień opinia publiczna okrzyknęła Pottera zbawcą świata czarodziei.

A Potter, jak ten idiota, którym zresztą był, starał się od razu wszystko naprostować i wyjaśnić, kto naprawdę podczas bitwy wykazał się zdolnościami i odwagą. Chłopak dobrze wiedział, że to nie jego heroiczny rzut głową posągu Salazara zabił Voldemorta. Namówienie go, by nie rozpowiadał wszem i wobec o zdolnościach i zasługach Dana, było drogą przez mękę.

Dumbledore dopiero po kilku godzinnej rozmowie przekonał go, że dla wszystkich będzie lepiej, jeśli będą wierzyć, że śmierć Czarnego Pana pozbawiła czarodziei magii. Koniecznością było przekonanie innych, że wszyscy śmierciożercy, będący w pobliżu, stracili swoją magię z winy czarnoksiężnika i Mrocznych Znaków na ich ciałach. Tysiące rodzin musiało pogodzić się z tym, że od tej chwili mieli wśród swoich członków mnóstwo charłaków.

Sytuacja, taka jak po pierwszym pokonaniu Voldemorta, podczas poprzedniej wojny, po prostu nie miała tym razem miejsca. Wcześniej wielu śmierciożerców uniknęło Azkabanu i kary, mówiąc, że byli pod działaniem Imperiusa bądź zwalając winę na zaklęcie Zmieńca.

Choć i tym razem wielu próbowało w ten sposób się tłumaczyć, to mimo że udało im się uniknąć więzienia, to nie uniknęli kary.

Taki zapisek w historii nie tyle powstrzymywałby innych przed staniem się następnym Czarnym Panem, ale też i dałby do myślenia kolejnym ludziom, którzy zechcieliby należeć do podejrzanej grupy, podobnej do śmierciożerców. Utrata magii straszyła konsekwencjami skuteczniej niżeli jakakolwiek kara, której nie można cofnąć.

A nie można było.

Według zebranych informacji, każdy śmierciożerca, który przeszedł przez zmienioną przez Dana i jego rodzeństwo barierę Hogwartu, stracił magię. I to bezpowrotnie. W rodzinie Malfoyów jedynym, który się ostał, był Draco. Ale i tak Malfoyowie nie znaleźli się w tak strasznej sytuacji, jak na przykład Crabbe'owie i Goyle'owie. Oni nie posiadali w rodzinie już nikogo władającego magią. Druzgocący cios, z którego nigdy nie mieli się otrząsnąć.

Wiele nienawiści spadło na Pottera, ale główna fala, umiejętnie pokierowana przez prasę i wywiady, skupiła się na Voldemorcie. Jeszcze chyba nigdy aż tak bardzo nie nienawidzono zmarłego, tak jak właśnie jego. Ex-śmierciożercy byli pewni, że to wina czarnoksiężnika, który, wypalając im Znak na ramionach, sprowadził na nich zagładę. Wojnę można było przegrać i przeżyć. Ale magia? Zabranie czegoś tak drogocennego dla wielu z nich było gorsze niż śmierć.

LamiaWhere stories live. Discover now