Rozdział 10 - Ten "Nowy"

4K 287 50
                                    


- Hasło do Wieży Gryffindoru w tym roku to „Kolosalny Wytrych".

Pokiwałem głową i wszedłem za Ginny do pokoju wspólnego.

Pokój był taki jak go zapamiętałem. Pełen uczniów i głośny. Nie dostrzegłem jednak nikogo z swojej starej klasy.

-Śpisz w innej części zamku, ale gdybyś miał łóżko w wieży, byłbyś w tej sypialni. To sypialnia chłopaków z piątego roku. W pokoju wspólnym spędzamy dosyć sporo czasu, więc zawsze można tutaj kogoś spotkać.

Pokiwałem głową. Gryfoni z piątego roku wcześniej się do mnie odezwali i zaprosili na partie Eksplodującego Durnia. Najwyraźniej moje szczere wyznanie, że zaraz mi głowa eksploduje, tuż po lekcji transmutacji przy obiedzie, przełamało jakieś lody milczenia. W końcu miałem okazję ku temu, by zaznajomić się z kolegami z roku. Było tu pięciu chłopaków i trzy dziewczyny.

Gwen, Giny i Alicja. Chłopaki. Hernest, Deve, Xemil, Scot i Jimm.

To właśnie Hernest machał teraz na mnie bym dołączył do ich stolika. Byłem nieco później niż myślałem, bo Ginny po zajęciach oprowadzała mnie po zamku, a ja nie odważyłem się jej przeszkadzać i spokojnie akceptowałem to, co mi pokazywała.

Teraz jednak z wielką radością zasiadłem do luźnej rozmowy i spędziłem przyjemnie czas, aż do kolacji.

Nigdzie nie było widać Harry'ego Pottera, Hermiony i Rona.

Jednak później. Gdy nadszedł czas by zasiąść do kolacji. Od razu skierowałem swoje kroki w kierunku pierwszo i drugorocznych. Wciąż nie chcąc za bardzo zbliżać się do szóstego rocznika.

Uczniowie z piątego roku nie rozumieli dlaczego odmówiłem siadania z nimi podczas posiłku, ale w końcu zaakceptowali mój wybór. Jedynym problemem było to, że namawiali mnie na wspólne spędzanie czasu po kolacji.

Musiałem znaleźć wystarczająco dobrą wymówkę, która pozwoliłby mi ominąć wieżę lwów. Nie chciałem się zanadto zbliżać do pokoju wspólnego w wieży. Obawiałem się spotkania z szóstym rocznikiem.

Dlatego gdy po kolacji pojawiła się Ginny przez dobrą chwilę nie wiedziałem jak zareagować.

- Jak skończyłeś to pokażę ci jeszcze inną drogę do Wieży Gryffindoru, tak byś później bez problemu trafił do siebie –oświadczyła patrząc na mnie z góry.

- Eee.. prawdę mówiąc. Chciałem już dzisiaj iść do siebie. Trochę za dużo nowości na raz – powiedziałem z uśmiechem wstając od stołu. - Ale dziękuje za całą twoją pomoc.

Ginny pokiwała głową, ale nie opuściła mojego boku.

- W takim razie potowarzyszę ci do twojego pokoju. Nie chcę byś się zgubił.

Już chciałem powiedzieć, że nie trzeba. To przecież to nie tak daleko, gdy dotarło do mnie, że ona to mówiła z zupełnie innego powodu. Ona chciała się ze mną rozmówić bez świadków.

Przyszło mi do głowy, że może to już! Może już się domyśliła, kim byłem? Ale jej twarz miała zdecydowanie za bardzo zacięty wyraz. Musiało chodzić o coś innego.

Przeszliśmy przez całą wielką salę razem i skierowaliśmy się na trzecie piętro i całkowicie pusty korytarz. Tutaj nie było klas w użytku i raczej nikt tutaj nie zaglądał. Aż dziw, że cały korytarz nie zarósł pajęczynami.

- To tutaj. Jesteśmy na miejscu -powiedziałem obracając się do niej.

Nie zareagowałem, gdy zobaczyłem różdżkę wskazującą w moją stronę.

LamiaOnde as histórias ganham vida. Descobre agora