Rozdział 31 - Hogwart w płomieniach

2.6K 222 36
                                    

Rozdział XXXI: Hogwart w płomieniach

Przypominam. 

Autorka: Fantastmania/Lilka.

Beta: Ahrimanka.


SNAPE

Jak atrament spadający na biały materiał obrusu, tak w jednej chwili wszystko było czyste i proste, a w następnej przeszywający ból szarpnął moim jestestwem.

Podniosłem się gwałtownie, chwytając się za przedramię i starając opanować początkową panikę. Zerknąłem na zegarek. Dochodziła pora kolacji. Po tym jak spotkałem Dana w swoich komnatach, zajętego kolejnym dziwnym magicznym rytuałem, polegającym na kąpieli w słońcu, wszystko działo się dosyć szybko.

Może powinienem walczyć z nim nieco mocniej? W końcu nie powinno się współżyć z osobą, która nie do końca zdaje się świadoma swoich czynów. Dan jednak wydawał się tego rozpaczliwie potrzebować.

To było takie intensywne i pospieszne. A później po prostu zasnęliśmy. Przespaliśmy obiad. A także prawdopodobnie jeden z egzaminów Dana. I nie przejmowaliśmy się tym, po prostu będąc ze sobą.

Czy gdybym wiedział wcześniej, że właśnie dziś nadejdzie wezwanie, zmieniłbym coś w tym, w jaki sposób spędziliśmy te ostatnie chwile spokoju? Absolutnie nie.

Teraz opuszczenie boku ukochanego i ubranie się w szaty śmierciożercy zdawało się zadaniem zbyt trudnym do wykonania. Dobrze wiedziałem, że jak tylko Czarny Pan mnie zobaczy, otrzymam karę, której perspektywa napełniała mnie dreszczami strachu. Obejrzałem się na partnera i wzdrygnąłem się, gdy dostrzegłem, że jego oczy były szeroko otwarte i wpatrzone we mnie.

Przekląłem się po raz kolejny za to, że pozwoliłem mu zobaczyć skutki ostatniego razu, gdy zawiodłem Czarnego Pana. Marna szansa, by nie zauważył, co się właśnie dzieje.

Wyciągnął dłoń w kierunku Mrocznego Znaku. Wodził po nim palcami. Pozwoliłem mu na to przez moment.

- Nie idź - powiedział.

- Dan. Muszę, przecież...

- Nie idź. On już wie - przerwał mi stanowczym głosem.

Zielone oczy wpatrywały się wprost we mnie. Źrenica całkowicie zanikła. I tak jak przed kilkoma godzinami, podczas mojego przyjścia tutaj, jego oczy stały się kompletnie, całkowicie zielone. Jakbym patrzył się w samo centrum szmaragdowej czarnej dziury, która pochłaniała mnie bez reszty.

- Nie wiem dokładnie, co się stało. Ale on dziś się dowiedział. Idą tutaj – wyszeptał bezuczuciowym głosem.

Poczułem się nieco niepewnie.

- O czym ty mówisz? –wyksztusiłem.

Dan uśmiechnął się ze smutkiem i przekrzywił głowę na bok.

- Czuję, jak się zbliżają. Odnowiłem osobiście osłony Hogwartu, więc czuję to na swojej skórze, jakby drapali mnie po kręgosłupie paznokciami. Starają się znaleźć lukę, by się tutaj dostać. Zamknąłem szkołę, w tej chwili się tutaj nie dostaną.

Przełknąłem gulę w gardle.

- Dan...

Wstał. W sekundę zamiast ogona miał nogi i narzucał na siebie szatę.

- Dan!

Obrócił się w stronę okna, jakby czegoś wypatrując, a później przekrzywił głowę, nasłuchując czegoś, czego ja nie byłem w stanie usłyszeć.

LamiaNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ