Rozdział 30 - Bądź gotowy

2.9K 230 13
                                    

Rozdział XXX: Bądź gotowy

Z mocnym postanowieniem, by rozpocząć przygotowania, przedstawiłem swoją prośbę przyjaciołom już podczas śniadania w Wielkiej Sali.

Ron i Hermiona zgodzili się bez wahania, a Dumbledore wspaniałomyślnie przyznał mi tego samego dnia swobodny dostęp do swojego gabinetu i myślodsiewni. Potrzebowałem przygotować się do wojny z Voldemortem, a do tego musiałem ponownie zobaczyć sytuacje, w których używałem swojej mocy.

Wspomnienia były tylko obrazami, jednak i tak przebijało się przez nie nieco mojego widzenia. A ku mojemu przerażeniu, sytuacji, w których używałem swojej mocy, według Rona i Hermiony, było przeraźliwie dużo.

Bardzo sumiennie podeszli do swojego zadania, a Dumbledore skrupulatnie zbierał dziesiątki wspomnień do fiolek, tak, bym mógł je spokojnie przejrzeć. Rozdzieliliśmy je na te z perspektywy Rona, jak i z perspektywy Hermiony; także Dumbledore przyłączył się do całej góry wspomnień, dodając coś od siebie. Hermiona mogła sobie przypomnieć o wiele więcej momentów, w których korzystałem ze swojej mocy, niż pozostali. Jednak gdy dostarczyła mi czterdzieści fiolek, stwierdziłem, że tyle wystarczy.

Ron zapytał się mnie, dlaczego nie ma tu Snape'a, ale uniknąłem odpowiedzi na to pytanie, dostrzegając, że Dumbledore wyraźnie posmutniał. Pewnie domyślił się, że dowiedziałem się, co się stało Severusowi i dlatego koniecznie teraz, w środku egzaminów, potrzebuję rozpocząć pracę i nie może to poczekać ani dnia dłużej.

Mimo że wcześniej Hermiona planowała robić powtórki z Numerologii, to i tak siedziała razem ze mną w gabinecie dyrektora, cierpliwie pozwalając, by Dumbledore raz po raz przykładał różdżkę do jej skroni, by wyciągnąć kolejne wspomnienie.

Czułem, że muszę się spieszyć i pozostały mi ledwo godziny, które uciekały z każdym moim oddechem. Musiałem uratować Severusa!

Wiele ze wspomnień, jakie mi podarowali, pamiętałem zupełnie inaczej, dlatego co chwilę mrugałem zaskoczony.

Tak było na przykład podczas zdarzenia sprzed trzech lat. Hermiona siedziała wtedy pod jednym z drzew i czytała książkę do transmutacji, co chwilę jednak zerkając w moim kierunku, wyraźnie zaniepokojona. Ja natomiast stałem przy jeziorze, zachowując się nadzwyczaj dziwnie. We wspomnieniu uniosłem dłonie w stronę nieba i trwałem tak długie minuty, jakbym robił jakiś magiczny, dawno zapomniany rytuał, polegający na czczeniu promieni słonecznych.

Miałem wtedy jeszcze twarz Harry'ego Pottera i patrzyłem się intensywnie wprost w słońce, tak jakby nie przeszkadzało mi to, że światło drażni moje oczy. W jej wspomnieniach dostrzegałem ledwo echa magii koloru, z którą nic nie robiłem, jedynie stałem w bezruchu, podczas gdy Hermiona zdążyła przeczytać prawie cały jeden rozdział książki.

Gdy dziewczyna zrozumiała, że nie ruszam się już od dłuższego czasu, zawołała mnie kilka razy; nie reagowałem, więc oblała mnie wodą z jeziora, bym wybudził się ze swojego stanu.

To pamiętałem. Tylko dla mnie wydawało się trwać chwilę. Tak jakbym na moment stanął w słońcu, poświęcając ledwie zerknięcie na otaczający mnie świat, a przyjaciółka od razu oblała mnie wodą, co wtedy wziąłem za istną złośliwość z jej strony.

Najbardziej zaskoczył mnie powrót do czwartej klasy, gdy zostałem wybrany przez Czarę Ognia. Sytuacja odgrywała się w wypełnionym gryfonami pokoju wspólnym, zaraz po tym, jak ogłoszono uczestników turnieju. Ron rozmawiał z obgryzającą paznokcie Hermioną, mówiąc, że to niemożliwe, bym wrzucił swoje imię do Czary. Wspominali nawet, że to na pewno Voldemort za tym stoi. Gryfonka była wyraźnie zmartwiona i wręcz z płaczem pytała się Rona, jak mają mi, u diabła, pomóc, skoro zadania trzeba będzie wykonywać samodzielnie. Właśnie wtedy wszedłem do pomieszczenia, wyraźnie wzburzony i przerażony z powodu tego, co się stało. Teraz, patrząc na tę sytuację z innej perspektywy, musiałem przyznać, że coś się zmieniło na twarzach wszystkich gryfonów, znajdujących się w pomieszczeniu.

LamiaWhere stories live. Discover now