XXIV. Początek Długiego Dnia

1.2K 98 23
                                    

Pov Dipper

- Mabel - spanikowałem - A... a co ty t.. tutaj r..robisz?
- Emm mieszkam, jak gdybyś nie zauważyłem. A w tej chwili patrzę jak się obsciskujecie - uśmiechnęła się, a ja w mgnieniu oka puściłem Billa. Jednak znowu zakręciło mi się w głowie, i gdyby nie on to bym upadł.
- Łoł braciak a tobie co? - spytała próbowałem jakoś ustać na nogach.
- Nic mi nie jest po prostu się źle poczułem - nagle przed oczami mi coś mrugło ale nie wiem co to było.

Pov Bill
Dobrze, zaklęcie się do niego dostosowuje. Muszę odwrócić jego uwagę od jego stanu. Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Dipper usiadł na krześle a ja poszedłem otworzyć drzwi.
Przed nimi stała wkurwiająca rudowłosa.

- Czego ruda? - zapytałem grzecznie, lecz ona tylko przewróciła oczami.
- Hej Bill, widzę nauka ci idzie...słuchaj jest Mabel i Dipper? Ja z moją grupą idziemy obczaić nowy nawiedzony dom w wodogrzmotach. Chodźcie z nami. Będzie super. - zapewniła. Może powinienem wyjaśnić dlaczego każdy w wodogrzmotach o mnie wie... Otóż wuj chciał mnie za wszelką cenę ukryć, że to nie Wielki Bill Cipher powraca.

Ale było mu trudno zwłaszcza że Dziecko Czasu przedstawiało mnie w samym środku miasta podczas gdy mój ojciec mnie trzyma związanego. Nawet najgłupszy by się zorientował. No to musiało wyglądać śmiesznie.

Wracając do tej jakże interesującej rozmowy.
- No nie wiem ruda, musiałbym się ich spytać - oparłem się o drzwi.
- Dobra to przyjdę jutro z paczką ok? - zapytała a ja przytaknąłem i zamknąłem drzwi.
- Matko... To czego zmierza ten świat...

*U Dipper i Mabel kiedy Bill wyszedł*

- No...no co tu się dzieje... Czyżby wasza dwójka się dogadała Yhhym Bardziej Hehe - Popatrzyłem na nią jak na debilkę.
- Bill jest fajnym kumplem ale... To jednak Bill - asz kurde że też musiała zejść rozmową na te tematy, mam inne sprawy na głowie!

- K.. rozumiem nie będę naciskać ale jakby coś zawsze możesz ze mną pogadać - uśmiechnęła się i poszła na górę. Bądź co bądź jest lato a do tego dość wcześnie rano bo dziesiąta jest więc musiała jeszcze pospać. Po paru minutach przyszedł Bill.
- To... Kto dzwonił? - spytałem gdyż zauważyłem że Bill był poddenerwowany.

- Ehh.. Ruda. Pytała się czy jutro nie pójdziemy z nią i jej paczką do jakiejś budy Stachu... Czy cóś takiego... - siadł do stołu pstryknął palcami a przed nami pojawiło się śniadanie ja miałem owsiane płatki z owocami i mlekiem a Bill zwykłą kanapkę z nutellą.
- Ruda? Chodzi ci o Wendy? - spytałem roześmiany.

- Hej miśki otwieramy chatę - W drzwiach staną Soos.
- Hej - odpowiedzieliśmy jednocześnie z Billem
- Tak zaraz idziemy daj nam chwilkę.. - uśmiechnąłem się do niego. Ja z Billem zjedliśmy szybko. Kiedy zobaczyłem ile ludzi jest w sklepie przeraziłem się to będzie naprawdę dłuuuugi i męczący  dzień.

Taaa

Miałam bardzo ciężkie chwile...
Straciłam członka rodziny więc nie miałam czasu ani chęci Ehh...się za to zabrać ale skończyłam. No... Emm ta
                                  ~Pa

Dlaczego?! Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt