X679 - Poznanie

989 46 0
                                    

X679

SAYURI

Spałam z nieba - dosłownie. Przeklęty Acnologia! Podczas mojego lotu jako smok udało mu się mnie znaleźć i założył mi jakieś bransolety, które uniemożliwiają mi przemianę w smoka. Następnie wyrzucił na tej wyspie. Podniosłam się z ziemi i otrzepałam swoją sukienkę z ziemi, która podczas upadku mocno się zakurzyła

- Gdzie ja do cholery jestem?- zapytałam siebie.

Było już ciemno, a w powietrzu czuć dym. Jakby coś się paliło. Potężna chmura dymu unosiła się jakby z lasu, gdzie mogła znajdować się jakaś wioska. Ruszyłam w tamtą stronę by sprawdzić czy ktoś przeżył. Szłam lasem wzdłuż drogi kiedy usłyszałam krzyk...dziecka? Popatrzyłam w tamtą stronę i ujrzałam dwie dziewczynki oraz jakiegoś kolesia, który kierował się w ich stronę. Brunetka była nieprzytomna, a blondynka trzymała kij zapewne do obrony. Ruszyłam w ich stronę i w ostatniej chwili zatrzymałam atak mężczyzny

- Żeby dzieci atakować.- powiedziałam zła po czym walnęłam go mocno, że poleciał na drzewo łamiąc je na dwie części. Odwróciłam się w stronę dziewczynek.- Nic wam nie jest?- zapytałam kucając przy nieprzytomnej dziewczynce, która nie do końca była nieprzytomna

- Nic, dziękujemy za ratunek. Jestem Mavis, a to Zera.- podziękowała słodka blondynka o zielonych oczach

- Nie możecie tutaj zostać. Zabiorę was w bezpieczne miejsce.- zaproponowałam, a Mavis się zgodziła. Ostrożnie podniosłam Zerę w stylu panny młodej i kucnęłam przed drugą dziewczynką.- Mavis, złap się mojej szyi.- poleciłam, co wykonała. Oplotła swoimi nogami moją talię, a rączkami szyję na tyle by mnie nie udusić. Ruszyłam z nimi jak najdalej od ognia

- Przepraszam ale kim pani jest?- zapytała śmiało, co bardzo mnie zdziwiło. W końcu, dziewczynki w jej wieku są zazwyczaj nieśmiałe. Przynajmniej takie do tej pory spotkałam

- Jestem Sayuri Arcana.- przedstawiłam się z małym uśmiechem.- Tak właściwie to, co to za wyspa?- zapytałam zdając sobie sprawę, że nie wiem, gdzie jesteśmy

- Jesteśmy na Wyspie Tenroujimie.- odpowiedziała 

- Tenroujima.- powtórzyłam nazwę.- Niebiański Wilk? Skąd ta nazwa?- zapytałam zdziwiona

- Nie wiem. Od zawsze się tak nazywała.- odpowiedziała.- Dokąd dokładniej idziemy?- zapytała zmieniając temat

- Jak na razie jak najdalej od ognia i lasu. Przynajmniej do czasu, aż intruzi nie zniknął- odpowiedziałam. Udaliśmy się na drugą stronę wyspy, a dokładnie na plażę, gdzie położyłam ostrożnie Zerę na piasku, a obok niej usiadła Mavis sprawdzając, czy z przyjaciółką wszystko w porządku.- Poczekajcie tutaj, znajdę jakieś patyki na ognisko. Jakbyście zauważyły kogoś obcego, starajcie się schować.- poleciłam, po czym ruszyłam w stronę części lasu, która wyglądała na spokojną i oddaloną od chmury dymu. Po ok.20 minutach wróciłam do miejsca gdzie zostawiłam dziewczynki. Obie tam były. Mavis pocierała z zimna swoje rączki, a Zera w dalszym ciągu była nieprzytomna. Ułożyłam patyki odpowiednio po czym za pomocą magii podpaliłam je i powstał ogień

- Jesteś wróżką?- zapytała z szeroko otwartymi oczami patrząc co przed chwilą zrobiłam. Miałam wrażenie, że jest...podekscytowana

- Czym?- zapytałam zaskoczona jej pytaniem.- Nie! Jestem magiem.- zaprzeczyłam natychmiast

- Wyglądasz mi na wróżkę.- stwierdziła patrząc na mnie swoimi zielonymi oczami

- Wierz mi, nie przypominam jej ani trochę.- powiedziałam nieprzekonana.- Co się tak właściwie stało?- zapytałam

- Na wyspie jest, alby była gildia. Nazywała się Red Lizzard. Gildia Blue Skull zaatakowała nas bez powodu. Udało nam się uciec lecz inni...- ucięła w tym momencie spuszczając głowę w dół

- Rozumiem.- odparłam rozumiejąc. Spojrzałam na brunetkę, nie ruszała się wcale

Resztę nocy spędziłyśmy w obozowisku pilnując, by ogień nie zgasł. Mavis mimo początkowych oporów nie chciała zasypiać i by temu zaradzić, próbowała zagadywać mnie o najróżniejsze rzeczy - w końcu jednak nie wytrzymała i zasnęła z głową na moich udach. Nad ranem razem z udałyśmy się do gildii i jej osady, która była całkowicie zniszczona. Pojedyncze budynki były albo całkowicie zniszczone, albo częściowo. Szukałyśmy najpotrzebniejszych rzeczy do przetrwania, w końcu nie wiadomo ile damy radę wytrzymać na wyspie. O siebie się nie martwię, ale Mavis nie przeżyje bez jedzenia i picia - a co gorsza sama. Wtedy także usłyszałam jak mała blondyneczka...rozmawia? Spojrzałam w tamtą stronę, jednak...

- Nie martw się Zera. Sayuri nas nie zostawi, prawda?- zwróciła się do mnie. Byłam lekko oszołomiona tym wszystkim, mimo tego uśmiechnęłam się

- Nie zostawię.- potwierdziłam

STRAŻNICZKA SMOKÓW *Fairy Tail*Where stories live. Discover now