Oczy, które widzą światło

192 18 20
                                    

Na początku chciałabym przeprosić za moją nieobecność. Spotkało mnie sporo nieprzyjemności w ostatnich miesiącach, zwłaszcza w życiu rodzinnym. Musiałam odetchnąć, przejść przez żałobę, skupić się na pracy, nauce oraz najbliższych . Wszystkim, którzy mnie wspierali w trudnych dla mnie chwilach, bardzo dziękuję.

***

Wiatr powiewał lekko, muskając jasne włosy, wciąż siedzącej na ziemi dziewczyny. Opierała się rękoma za biodrami. Jej drobne ciało trzęsło się. Lecz nie z zimna. Emocje wzięły górę. Serce w piersi uderzało mocno i szybko. Dziewczyna wbiła paznokcie w piach, gdy poczuła znajome uczucie. Coś gorącego spłynęło jej po policzku. Ale nie parzyło tak jak ostatnio. Powieki nie szczypały, a oczy nie bolały. Czuła jedynie dziwne łzy. Uniosła drżącą dłoń i skierowała ją powoli do twarzy.

-Mira, nie...-rzekł cicho siedzący naprzeciw niej mężczyzna. Obserwował z zaintrygowaniem i błyskiem przestrachu w orzechowych oczach, jak jego młoda towarzyszka przykłada brudne od ziemi palce do policzka. Wstrzymał oddech, gdy dotknęła dziwnej łzy. Lecz nie wzdrygnęła się od oparzenia. Nie tym razem. Mężczyzna przekręcił głowę i lekko wyciągnął dłoń w stronę drobnego lica. Palcem dotknął kropli. Ta natychmiast wypaliła dziurę w jego drewnianym opuszku. Nie czuł on jednak bólu. Co innego gdyby był człowiekiem jak ona.

-Mira...-zaczął znów i pogrzebał we wnętrzu kurtki- Musisz...musisz to zobaczyć.

-Co mam zobaczyć?-zapytała w końcu, nie spuszczając z niego swoich ogromnych, innych już oczu.

Lalkarz wyciągnął zwój i rozwinął go. Złożył dłoń w pieczęć a na zwoju natychmiast wyłoniło się małe, rzeźbione lusterko. Mira zmarszczyła czoło, gdy Sasori podał go jej ostrożnie. Dziewczyna przyjęła niepewnie podarunek. Trzymała jednak zwierciadełko na odległość wyciągniętej ręki, wciąż skierowane taflą do góry. Patrzyła na nie z strachem. Nie wiedziała co w nim zobaczy. Czyżby Madara ją jakoś oszpecił. Czyżby straciła jedno oko? A może ma paskudnie złamany nos. Nie czuła jednak żadnego bólu. Co więcej, odnosiła wrażenie, że każda część jej twarzy znajduje się tam gdzie powinna.

Twoje oczy...

Bardzo niechętnie i ostrożnie skierowała zwierciadełko w swoją stronę. Przełknęła ślinę, gdy przybliżyła je po mału na wysokość twarzy. Z zaciśniętymi wargami uniosła ostrożnie oczy w kierunku odbicia.

...Płoną.

Z krzykiem zerwała się na równe nogi i cisnęła lusterko w bok. Rozbiło się, aż zatrzeszczało echem w jaskini do której lalkarz ją sprowadził.

-Mira, spokojnie!- Sasori również wstał.

-Co mi się stało?!- krzyknęła i zasłoniła sobie oczy dłońmi.

-Ciii...- mężczyzna dotknął delikatnie jej ramion- Spokojnie.

Dziewczyna uniosła na niego oczy, a ten mógł się w końcu im przyjrzeć z bliska. Gdyby nie to, że twarz i tak miał wykutą w drewnie, zastygła by z przejęcia. Spoglądał bowiem teraz w jedno z najpiękniejszych zjawisk, jakie było mu dane ujrzeć. Spod czarnych rzęs, wyłaniały się świetliste niczym dwa lampiony oczy. Jasnoturkusowe spojrzenie przebiło jego zastygłe lalkowe serce. W centrum tej boskiej tęczówki, ujrzał mieniące się w srebrze i złocie łezki. Skrzyły się i migotały. Znikały i pojawiały się, tworząc miniaturowe, mozaikowe kształty wewnątrz spojrzenia ich przerażonej właścicielki.

-To musi być Amatsugan.-wyszeptał Sasori, gdy w końcu odnalazł swój głos.

-Ama..tsu..gan?- powtórzyła dziewczyna- Ale ja przecież nie powinnam go... Jak to się stało, że...

Promienie słońca za szkarłatną chmurąWhere stories live. Discover now