Ballada o odważnej Katsurze

266 19 8
                                    

Niebo zrobiło się nagle szare i ponure. Chmury zakryły błękit nad ich głowami, niby dymem, który zawładnął całą powierzchnią sklepienia. Można było odnieść wrażenie, że ktoś zarzucił na słońce szarą płachtę, niczym żaluzje na okiennice. Brak słońca wpłynął bowiem na otoczenie. Już nie wspominając o temperaturze. Mira zarzuciła na siebie kurtkę i zapięła się szczelnie. Zadrżała i zaczęła energicznie pocierać rękoma, by je rozgrzać.

-Szybciej idź.-warknęła czarnowłosa kobieta, popychając ją do przodu. Dziewczyna odwróciła się i spojrzała na nią wrogo. Kobieta również nie pozostała jej dłużna.

-Nie popychaj mnie. Mam nogi jakbyś nie zauważyła, ślepoto.- rzuciła Mira. Kobieta zwęziła oczy.

-Bezczelna z ciebie dziewczyna.

-Bezczelna? Traktuję ludzi w taki sposób, w jaki oni traktują mnie. Kiedy ktoś próbuje mnie zabić, zamiast "cześć", a potem jeszcze mnie obraża i poniża, to traktuje go dokładnie tak samo. Może mam ci stopy całować za to upokorzenie?

-Thora!-krzyknął ktoś z tyłu. Czarnowłosa zareagowała, odwracając głowę. Podbiegł do nich wysoki mężczyzna o długich blond włosach. Połowę włosów, miał splecione w warkoczyki, ciągnące się przez całą długość czerepu. Spojrzał najpierw na Thorę, a następnie na Mirę.

-Ci ludzie to ciekawe egzemplarze.

-Skąd wiesz?- zapytała Thora, patrząc na Mirę z konsternacją- Wyglądają...nijako.

-Nie lekceważ ich, zwłaszcza tej małej.

Thora zaniosła się gromkim śmiechem. Mira zacisnęła usta i zaczęła maszerować przed siebie. Udawała, że nie słyszy.

-A co to gówniara potrafi?- zapytała kobieta całkiem głośno- Zapiszczy jak myszka?

-Przestań...-burknął nieco ciszej mężczyzna- Rozmawiałem z tamtym siwym.

-Tym krzykaczem?

-Nie, tym w masce, który rozmawiał z nami jako reprezentant grupy. Będzie dla nas lepiej, jeśli serio zaprowadzimy ich do starszyzny. Nie żartuję.

Kobieta przestała uśmiechać się pogardliwie. Przypatrywała się teraz rozmówcy z niekrytym zainteresowaniem.

-Niech ci będzie.-rzekła podejrzliwym głosem, patrząc raz na niego, raz na Mirę- Zobaczymy co ta drużyna od siedmiu boleści ma nam do przekazania.

-Cóż, przekonamy się.

-Heh, pewnie, że się przekonamy. A ty, gówniaro, co tak podsłuchujesz? Maszeruj!

*

-Czemu ta szmata ją tak popycha?- zapytał Hidan, zaciskając pięści. Mówiąc to, przyspieszył nieco kroku. Kakuzu chwycił go jednak za kołnierz kurtki i pociągnął do tyłu.

-Puszczaj, kurwa.-warknął Hidan, starając się wyrwać z uścisku kolegi.

-Jakiś problem?- zapytał rosły mężczyzna z brodą sięgającą pasa. Wymachiwał od niechcenia lśniącym, misternie zdobionym toporem.

-Żaden.-odezwał się Kakuzu, tak pokojowym i spokojnym tonem, na jaki było go stać.

-To dobrze, iść i żadnych gwałtownych ruchów.

Dryblas cofnął się dwa metry w tył i zaczął kroczyć za Hidanem i Kakuzu.

-Dlaczego to zrobiłeś?- warknął znów młodszy z mężczyzn- Może tobie się podoba jak ta kurwa traktuje Mirę, ale mnie...

-Morda.-rzekł chłodno Kakuzu.

-Kutas...

-Idioto, pomyśl w końcu.-rzekł znowu Kakuzu w ucho Hidana- Kakashi ma jakiś pomysł. Nie prowokujmy tych gości. Nie znamy tego świata i tych ludzi. Nie wiemy jak są silni. Może okaże się, że są w stanie strzelać laserami z oczu i zabijać wzrokiem. Na to nawet my nie zdążymy zareagować.

Promienie słońca za szkarłatną chmurąजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें