Dawno, dawno temu...

330 23 29
                                    

Pisk i szum, który towarzyszył jej i ciemności przed oczami, długo nie chciał jej opuścić. Nie było to najprzyjemniejsze doświadczenie. Po prostu najzwyklejsza utrata przytomności. Ale czy na pewno? Tak sobie starała to tłumaczyć, aż w końcu do jej otępiałego umysłu zaczęły docierać pierwsze konkretne bodźce. Przede wszystkim; fala trzeźwych myśli. To było od niedotlenienia, spowodowanego faktem iż dwa razy ją duszono. I to przez dwie potężne istoty. Z czego ta druga chciała zabrać jej ciało. Czy się udało? O tym, że nie, poświadczył fakt iż mogła poruszać spokojnie ręką. To właśnie chciała zrobić. A może to jednak Tenrai za nią myśli? Jak miała to odróżnić, które czynności są wolą jej czy jej mocy? I wtedy doszło do niej. Przypomniała sobie co się stało zanim zemdlała. Coś zaatakowało Tenrai. Coś świetlistego pojawiło się za nią i najwidoczniej ją powstrzymało. Ale co dalej? Czym było to coś, lub może ktoś? I wtedy właśnie dotarły do niej kolejne bodźce. Zaczęła czuć. Czuła, że leży na czymś miękkim i ciepłym, a coś podtrzymuje jej ramiona i głowę. To coś przejechało nagle delikatnie po jej twarzy. 

-Mira, obudź się. 

Czy to naprawdę usłyszała? A może tylko szumy w głowie robią jej figle?

-Miro, proszę. 

Przytłumiony głos stawał się coraz to bardziej słyszalny. 

-Otwórz oczy, kochanie. 

Posłuchała. Jej powieki drgnęły i rozwarły się powoli ku górze. Ujrzała zarys postaci, lecz z całą pewnością nie była to Tenrai. Mimo, że istota, która stała niebezpiecznie blisko, również lśniła. Nie... Właśnie do niej dotarło. To były tylko zwidy. Wzrok zaczął się jej wyostrzać, a postać, która wołała ją ciepłym i łagodnym damskim głosem, przetarła jej ręką włosy z czoła, zaczesując niesforne, jasne kosmyki do tyłu. Mira zamrugała kilka razy, aż w końcu odzyskała wzrok i mogła przyjrzeć się kto jej pomógł. Leżała w ramionach młodej kobiety. Mogła mieć nie więcej niż trzydzieści lat. Miała owalną twarz, ostre kości policzkowe i śliczne, jasnozielone oczy, otoczone granatową obwódką. Bardzo znajome... Mira zamrugała kilka razy i przejechała wzrokiem dalej. Na głowie kobiety widniały kaskady białych włosów, odrzuconych za plecy. Nieznajoma wyglądała jej na człowieka. Nie miała żadnych kłów, kocich źrenic czy pazurzastych dłoni. Paznokcie, owszem długie, lecz na tyle ludzkie, że nie przeszkadzało jej, że palce kobiety, błądzą po jej policzku. Mira zamrugała po raz kolejny, zastanawiając się kim jest ta kobieta i dlaczego ją przytula. 

-Dobrze się czujesz?-zapytała troskliwie, a jej oczy błysnęły tkliwie. 

-Tak...-zakaszlała cicho, a kobieta przycisnęła ją mocniej do piersi. Dosyć sporych. Mira skrzywiła się, kiedy ta wcisnęła jej twarz w swoje ciepłe i miękkie atuty. Nie była facetem, żeby ją to cieszyło. Odepchnęła się od jej dekoltu i podniosła się na kolana. Od razu zakręciło się jej w głowie.

-Niedobrze mi...-bąknęła i pozieleniała. Kobieta położyła jej dłoń na ramieniu.

-Zaraz ci przejdzie, obiecuję. 

-Chciałabym teraz się wyhaftować porządnie. Dobra... W imię zasad. 

Złączyła razem dwa palce i otworzyła usta, wpychając sobie je do gardła. Kobieta jednak zareagowała i szybko chwyciła dłoń Miry.

-Nie!- powstrzymała ją- Przestań, nie rób tak.

-Ale mi jest niedobrze!-wyjąkała Mira. 

-Mówiłam, zaraz ci przejdzie.

-A skąd niby to wiesz?-zapytała dziewczyna, piorunując kobietę wzrokiem.

-Bo pamiętam to uczucie. Też to przechodziłam.

Promienie słońca za szkarłatną chmurąWhere stories live. Discover now