Kwiat wiśni otulony bielą (BONUS)

147 8 20
                                    

Cześć, przychodzę do Was ponownie z rozdziałem, który miałam gdzieś z tyłu głowy, ale czekałam na wenę. Potraktujcie to jaki bonusik, czy kanoniczny względem historii, to już sami sobie ustalcie, czy Wam się podoba czy nie :D Potraktujcie to jako coś lekkiego do czytanka na odmóżdżenie. Nie planowałam go zrobić takiego długiego, ale jakoś tak wyszło. Akcja dzieje się między końcem ostatniego rozdziału a epilogiem. Miłego czytania kochani!

*

Słońce unosiło się wyraźnie w to kwietniowe przedpołudnie. Grzało plecy oraz ramiona przechodzących ulicami Konohy mieszkańców. Nie było ich wiele. To była bowiem godzina, w której większość ludzi zajęta była pracą. Po ulicach chodzili więc głównie emeryci lub gospodynie, robiące zakupy razem z małymi dziećmi. Mira stanęła u progu kwiaciarni należącej do rodziny Yamanaka i przypatrywała się z zainteresowaniem asortymentowi. Obserwowała kwiaty. Z wazonów uśmiechały się do niej kosmosy i eustomy. Swym pięknem olśniewały tulipany, irysy oraz róże w najróżniejszych odcieniach czerwieni. Gotowe wiązanki zajmowały cały stół, tworząc tak jeden wielki stroik z kwiatów. Dziewczyna westchnęła, ale w końcu weszła do środka.

-Dzień dobry.-powiedziała z uśmiechem.

-Dzień dobry!- sprzedawczynią była młoda dziewczyna o krótkich włosach- Z jakami kwiatami się pani rozgląda?

-Oh... hmm... jeszcze nie wiem.-rzekła Mira, patrząc oczami po zniewalającym asortymencie. Nie znała się na kwiatach. Bardzo żałowała, że Ino była nieobecna z powodu misji.

-A to na jakąś okazję?-dopytała ekspedientka.

-Cóż...- Mira podrapała się po głowie- Tak, to na wesele.

-Oooo, rozumiem! Szuka pani dekoracji czy bukietu?

-Właściwie tego i tego. Wesele będzie na świeżym powietrzu.

-Wesele będzie duże?

-Sześćdziesiąt osób.

-Dosyć małe.-dziewczyna podrapała się po podbródku z zamyślenia.

-Chciałam aby na każdym stole stały wazony ze stroikami. Może jakaś wiśnia?

-Możemy zamówić. Byłyby najwcześniej gotowe na przyszły wtorek.

-Wesele jest  piątego maja.

-Dwa tygodnie? Da się zrobić! Ile będzie stołów?

-Siedem po osiem lub dziewięć osób.

-Zamówi Pani dekoratora?

-Tak, jestem już dogadana z Ino Yamanaka.

-Oh, rozumiem. To super! Czy coś jeszcze?

-Hmm.. chyba wypada też mieć jakiś bukiet dla mnie, prawda?

-Pani jest panną młodą, zgadza się?

-Tak.

Mira westchnęła głęboko. Czy kiedykolwiek przyszłoby jej do głowy aby wychodzić za mąż? Nigdy tego nie chciała. Gdy była młodsza obrzydzały ją związki i jakiekolwiek czynności z nimi związane. To co robią zakochane pary. Na samą myśl o pocałunku chłopaka zbierało się jej na wymioty. Raz kiedy miała dwanaście lat i była na misji z Tatsuyą, wykonując tak zlecenie dla bogatego zleceniodawcy, mieli eskortować jego syna w drodze do nowej, ukrytej posiadłości. Dlaczego ukrytej? Otóż okazało się , że owy zleceniodawca był ważnym członkiem w mafii. Handlował bronią i narkotykami, ale było widać, że jest kochającym ojcem, który chce dla swojego dziecka jak najlepiej. Więc Tatsuya zgłosił ją i Mirę na misję. O tym, kim jest tak naprawdę ten dzieciak, okazało się w trakcie, gdy Tatsuyę i Mirę zaatakowali inni członkowie mafii. Problem polegał na tym, że zleceniodawca nie poinformował zleceniobiorców o tym "drobnym" szczególe. Tatsuya się wściekł. Jednak udało mu się wynegocjować większą sumę pieniędzy. A jaki w tym wszystkim interes miał trzynastoletni chłopak? Otóż spodobała mu się jego śliczna rówieśniczka, która go eskortowała. Cały czas za nią chodził i próbował zaimponować pieniędzmi tatusia, starając się ją przekupić, że jeśli zostanie jego dziewczyną to kupi jej co zechce. Mira starała się całą podróż nie denerwować, ale w końcu nie wytrzymała i kiedy chłopak zaczął jej mówić, że chciałby mieć w przyszłości tak piękną żonę, a potem zaczął coś klepać o rodzeniu dzieci i sprzątaniu domu, wybuchła niczym bomba Deidary. Powiedziała mu, że ma ją zastawić w spokoju i nie odzywać się do niej bo inaczej spali mu kasę techniką ognia. Jako, że widział ją już w akcji, zrozumiał w lot, że ona nie żartuje. Przez ten przykry incydent niesłusznie omijała chłopaków i nie lubiła, gdy ktoś się do niej mizdrzy. Nie mówiąc już o wydarzeniach, które przeżyła wcześniej jako dziecko w Takigakure i które jeszcze bardziej wypaczyły jej normlane postrzeganie rzeczywistości. A teraz wszystko się zmieniło. Jej serce było już zdrowe. Dosłownie i w przenośni. Pewien mężczyzna zdobył jej serce a ona jego. Po jego powrocie do wioski, wszystko potoczyło się bardzo szybko. Ich przyjaźń zaczęła się zmieniać w związek. Ale mieli w tym małą pomoc. Pewien aż za dobrze znany dwójce gołąbeczków starzec pokryty bliznami, po cichu namawiał Szóstego Hokage by słał ich razem na misje. Ale tylko we dwójkę. Mówił, że ma już dosyć tych ich podchodów i tego, że żadne nie wychodzi z inicjatywą. Mimo złożonej obietnicy przed ich wyjazdem na pokutniczą podróż. Ani Hokage ani wspomniany mężczyzna nie przejmowali się zbytnio tym, czy zainteresowani się domyślają co do tego, czemu są tak często wysyłani na misje razem. Co do Miry nie mieli wątpliwości, wszak była zbyt bystra na takie podchody. Mimo, że milczała grzecznie. A narzeczony? On był zbyt durny na takie rzeczy. Chociaż chyba nie miał nic przeciwko takim działaniom... Ale już po roku związku, wszystko potoczyło się bardzo szybko. Zaręczyli się a ślub postanowili wziąć jak najszybciej. Najlepiej w ciągu trzech miesięcy. Mira nie miała wątpliwości, że jej serce dobrze wybiera. Postanowiła mu zaufać, bo póki co jeszcze jej nie zawiodło. Dziewczyna odgarnęła włosy za ucho i uśmiechnęła się do sprzedawczyni.

Promienie słońca za szkarłatną chmurąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz