Wyrok

121 11 5
                                    

Poranna gwiazda roziskrzyła swe promieniste ramiona na skraju nieba. Wydawać by się pomogło, że wychyliła się zza horyzontu niczym niebiański wędrowiec. Do tej pory granatowe niebo, zaczęło przybierać barwy żywej purpury i czerwieni. Mira siedziała na dachu, obserwując wschód słońca. Jasne promienie zaczęły oświetlać sylwetkę szczupłej dziewczyny. Siedziała obejmując kolana. Dłonie zdążyły jej już zmarznąć, ale nie przejęła się tym. Mroźny wiatr smagał jej włosy. Chwyciła je w locie i przygarnęła do siebie, zarzucając na bok. Wschód słońca nastawał już późno bo dopiero po siódmej rano. Jak to pod koniec listopada. I właśnie teraz dziewczyna spojrzała na zegarek na nadgarstku. Musiala podwinąć rękaw kurtki by odczytać to co zapisane jest na tarczy. Wskazówki wskazywały na siódmą dwadzieścia. Co oznaczało, że kolejny koszmar rozpocznie się już za czterdzieści minut. Proces został zaplanowany na ósmą rano w budynku administracyjnym, tuż obok rezydencji Hokage. Znajdowała się tam bowiem sala, służąca jako miejsce procesów i spotkań Trybunału Panów Feudalnych znanych jako Daimyō. Ponoć tam zostają podejmowane najważniejsze decyzje w sprawach wioski. Dziewczyna skrzywiła się na myśl tego, co niedługo nastąpi. Wstała na równe nogi i nabrała powietrza w płuca. I już chciała ruszyć, kiedy usłyszała znosimy energiczny krzyk.

-Mira!

Dziewczyna odwróciła się szybko. Ku niej, po dachach skakał Naruto. Jednym susem znalazł się na tym samym dachu co ona. Wylądował niczym kot i podbiegł do przyjaciółki.

-Co tu robisz?-zapytała szczerze zdziwiona.

-Słyszałem co się stało. Babcia mi powiedziała.

Mira zamrugała oczami na te słowa. Popatrzyła na chłopca z lekko uchylonymi wargami.

-Proces chłopaków zaczyna się za chwilę-zaczął cicho- Prawda?

Wiatr zagwizdał między drzewami. Smagał swym mroźnym podmuchem wszystko na swojej drodze, w tym popielate blond włosy dziewczyny. Kiwnęła głową powoli.

-Tak...-szepnęła.

-Wiem, że to przeżywasz. Ja też się martwię, bo polubiłem ich. Deidara jest fajny, Sasori okazał sie bardzo lojalny i na swój sposób opiekuńczy. Hidan to kretyn, ale równy gość. A dziaduniu Kakuzu jest kozacki. Znaczy się... wredny i oschły stary pryk. Ale musiał zrobić dla ciebie bardzo dużo skoro jesteście tak blisko, prawda?

Mira patrzyła wciąż na przyjaciela uważnie. Oczy się jej zaszkliły a łzy zebrały się w kącikach. Pokiwała głową.

-Nawet nie wiesz jak bardzo.

Naruto uśmiechnął się.

-Wiesz, proces Sasuke odbędzie się niedługo. Za niecałe dwa tygodnie. Ja też sie bardzo martwię razem z Sakurą.

-Domyślam się. Jeśli będziesz potrzebował mnie do czegoś, chociaż do wsparcia to chętnie to zrobię. I dla ciebie i Sakury.

Chłopak wyszczerzył się i podniósł kciuk do góry.

-I vice versa, Mircia! Bowiem przyszedłem tu aby iść z tobą i być tam razem podczas procesu chłopaków.

Mira aż sie zapowietrzyla. Otworzyła szeroko oczy.

-Na..naprawdę to dla mnie zrobisz?

-No ba! Pamiętasz naszą rozmowę w parku kiedy sie poznaliśmy? Kiedy mówiłem Ci o Sasuke o Jeraiyi a ty mnie o Tatsyui?

-Oczywisie, że tak. Jak mogłabym zapomnieć?

-Obiecałem Ci wtedy, że będę Cię wspierał i walczył również dla ciebie. Bo stałaś sie dla mnie kolejną osobą, dla której warto ryzykować życie. I teraz mam zamiar cię wesprzeć. Chociaż tyle mogę zrobić.

Promienie słońca za szkarłatną chmurąTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang