Wyjaśnijmy coś sobie...

Start from the beginning
                                    

- Potrzebujesz solidnej nauczki, mała. - mruknął wprost w moje usta, po czym zaczął zjeżdżać wargami do mojej szyi, ani na chwilę nie odrywając ich od mojej skóry. Gęsia skórka, powstała w każdym z miejsc, które otrzymały to błogosławieństwo bycia dotkniętym przez bruneta, dawała mi ogromne ciarki, potęgujące każde doznawane odczucie.

Niespodziewanie pisnęłam, niemal krzycząc z zaskoczenia, kiedy poczułam mocne ugryzienie na mojej szyi. Zacisnęłam pięści na materiale prześcieradła, odruchowo podkurczając jedną nogę oraz odchylając kark do tyłu, dając mężczyźnie lepszy dostęp do miejsca, które w tej chwili zaczął ssać z całej siły. Symfonia, składająca się z jęków, westchnięć i szarpanych oddechów nieustannie opuszczała moje usta. Nie ważne jak bardzo starałam się opanować i myśleć trzeźwo, wszelkie próby były na nic. Miał mnie.

Po oderwaniu się od mojej szyi, Levi z trudem łapał powietrze, patrząc na mnie z góry. Z jego języka, który wywieszony był na zewnątrz, jeszcze spływała kapka śliny. Dokładnie tej samej, co ta na mojej skórze, niejako łagodząca przyjemnie bolące uczucie. Na ten widok zrobiło mi się w środku gorąco. Moje dłonie za nic nie chciały puścić białego materiału, jakby był moją ostatnią deską ratunku.

- Arquette... Wiesz, w co się ze mną pakujesz? - zapytał nagle, ocierając swoje słodkie wargi ze śliny. Spojrzałam na niego pytająco, usiłując opanować przyspieszone bicie mojego serca. Nie odezwałam się ani słowem, czując, jak lekkie niedotlenienie mózgu zaczyna mnie osłabiać i sprawiać, że coraz mniej rozumiałam to, co dzieje się dookoła. Niezadowolony z mojego milczenia, kapral w mgnieniu oka sięgnął po swój nowy nabytek. Nim zdążyłam poprawnie zaczaić sytuację, poczułam piekący ból na moim lewym boku. Syknęłam, po czym końcówka owego przedmiotu wylądowała tuż pod moim podbródkiem, unosząc go ledwo widocznie go góry. Dominująca nad moją postacią sylwetka Ackermana nachyliła się do mojego ucha, wprowadzając mnie w stan, jakiego nigdy przedtem nie doświadczyłam. Tak jakbym... Jednocześnie chciała zwiewać, uciekać ile sił w nogach, odzyskać swoją wolność... Ale też pragnęłam, aby to, co teraz się działo... Czymkolwiek to było... Trwało wiecznie.

- Wiesz? - naciskał na moją odpowiedź Levi, naciskając pejczem na przykładane miejsce tak mocno, że odchylił moją głowę do tyłu. Wyraźnie można było zauważyć po ruchu mojego wyeksponowanego gardła, jak przełykam ślinę ze zdenerwowania.

- Nie, panie kapralu. - odparłam, ku jego ogromnemu zdziwieniu - Ale nie muszę. Ufam, że jeśli pan to wie, to nie zrobi pan nic, co mogłoby nam zaszkodzić.

Ackerman na moment zdębiał, nie odsuwając się ode mnie przez kolejną minutę.

- Łał, Korinna... - zaśmiał się cicho, odpinając po kolei guziki mojej koszuli - Naprawdę zwalasz całą odpowiedzialność na mnie?

- Nie całą... Ale za tę sytuację na pewno. - zachichotałam cicho w odpowiedzi, również dobierając się do materiału, który przeszkadzał mi zobaczyć jego klatkę piersiową. W końcu obie te przeszkody wylądowały na podłodze, a widok, który mi się ukazał, niemal wywołał u mnie krwotok z nosa.

- Cholerna spryciula. - zmarszczył brwi, odpinając irytująco powoli zamek od moich spodni - Naprawdę jesteś gotowa na konsekwencje tego, co może się stać?

- Naprawdę każesz mi się powtarzać? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie, czyniąc ten sam gest w jego stronę. Na jego twarzy w mroku mogłam dostrzec mieszankę irytacji, zniecierpliwienia i pożądania. Palcami jednej ręki pogładziłam ją delikatnie i z czułością. Cokolwiek miało się stać dziś w nocy... Byłam na to gotowa.

- Skoro tak mówisz... - szepnął, z powrotem przybliżając swoją facjatę do pocałunku - To zdaj się na swojego przełożonego... I wypełnij każdy jego rozkaz.

- Tak jest, Panie Kapralu...

Tej nocy ani ja nie spałam, ani on nie spał.

W zasadzie to razem nie spaliśmy.

Tylko z usuniętym z tego zdania słowem 'nie'...


Hej słoneczka!

Niestety, nadszedł już wrzesień. Nie wiem, jak to będzie z pisankiem w roku szkolnym, ale będę się starać z całych sił. Bardzo lubię pisać to opowiadanie, dlatego nie chcę się tak szybko poddać. ^^

Gdzieś pod koniec września opublikuję pewnie jeszcze drugie opowiadanie, na które również mam kilka dobrych pomysłów, więc jeśli ktoś jest zainteresowany, to serdecznie zapraszam. Jedyne, z czym aktualnie mam tam problem, to stworzenie okładki. Nie umiem w komputerowe rzeczy. ;P

Mam nadzieję, że ta część się podobała, hue hue. Jeśli macie jakieś spostrzeżenia, sugestie, wskazówki, bardzo chętnie bym o tym przeczytała w komentarzach. ;)

Do następnego rozdzialiku!

Don't you dare die ~ Levi Ackerman x OCWhere stories live. Discover now