Pierwszy Krok

4.4K 228 166
                                    

Wstałam rano z w miarę dobrym humorem i mocno się przeciągnęłam. Było tuż przed wschodem słońca, więc wiedziałam, że dziś raczej się na żarcie nie spóźnię. Przyznam, iż zdarzało mi się to dosyć często i nie raz dostałam przez to po łbie. Cóż ja poradzę, że mam bardzo twardy sen i ciężko mnie obudzić? Ano nic. Nie dręcząc się dłużej tymi myślami, zeskoczyłam z materaca i tanecznym krokiem podeszłam do okna, które otworzyłam z impetem, tak, że okiennica grzmotnęła o zewnętrzną ścianę. Syknęłam, w duchu modląc się, by nikogo ten odgłos nie obudził, bo mogę mieć kłopoty. Odczekałam parę minut i gdy nikt nie przyszedł do mnie z zażaleniem, odetchnęłam z ulgą i zaczęłam przygotowywać się na dzisiejszy dzień.
Stałam już umyta i ubrana w swoim pokoju, męcząc się ze związaniem włosów, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Skitrana, że może to być ktoś w sprawie okna, rzuciłam wszystko i z przestrachem poszłam otworzyć.

- T.. Tak?.. - zająknęłam się, zerkając przez lekko uchylone drzwi w celu ustalenia, z kim miałam przyjemność. Odetchnęłam z ulgą widząc znajomą facjatę, ale i uniosłam brew, zdziwiona, czego też może ode mnie chcieć.

- Co jest, spodziewasz się, że ktoś idzie poderżnąć Ci gardło? Tylko mi się tu nie zesikaj ze strachu. - odburknął kapral i wprosił się do środka, władczo zasiadając na jednej z prycz, zakładając nogę na nogę.

- Skoro pan już sam taki wariant sugeruje, to nie wiem, czy nie powinnam bać się jeszcze bardziej. - zakpiłam, stając przed nim i ściągając bezwiednie wiszącą gumkę, zaplątaną w moje włosy.

- Tch. Gdyby za tymi twoimi pyskówkami szły jeszcze jakieś czyny, to już byłabyś nie do pokonania, smarku. Tymczasem nawet fryzury nie potrafisz sobie sama ułożyć. - zrewanżował mi się, wskazując podbródkiem miejsce na podłodze przed nim - Siadaj.

Posłusznie uklękłam tyłem do niego, podając mu czarną gumkę. Przeczesał palcami moje fioletowe włosy i zaciągnął je do tyłu, związując je w wysoki kitek. Muszę nadmienić, że zacisnął go cholernie mocno, aż zabolała mnie głowa. Podziękowałam mu i odwróciłam się w jego stronę, dalej pozostając na posadzce.

- W zasadzie, to po co pan przyszedł? Bo chyba nie po to, żeby mnie uczesać. - spytałam, wpatrując się w niego z rezerwą. Brunet przewrócił oczami i końcówką buta uniósł moją twarz do góry, wymuszając na mnie kontakt wzrokowy. Syknęłam, czując się upokorzona tym stanem rzeczy, ale zbyt bałam się zaprotestować.

- Nie podskakuj, łamago. Idziemy ćwiczyć, zanim ktokolwiek zorientuje się, jaka z Ciebie niezguła. Teraz ruszaj się migiem na plac i machnij dwieście pompek. - rozkazał zdecydowanie i wstał, kierując się do wyjścia. Przeklęłam go pod nosem, starając się nie marudzić na głos, po czym pobiegłam w wyznaczone miejsce i rozpoczęłam trening. Może i same pompki nie byłyby takie trudne, ale robienie ich z mocarną nogą kaprala naciskającą na moje plecy było znacznie gorsze. Gdyby nie moja silna motywacja, pewnie padłabym po piętnastu, ale spięłam tyłek i jakoś dałam radę.

- 199... 200! - wydusiłam z siebie, padając twarzą na ziemię niemal bez tchu. Z trudnością podniosłam się z piachu i usiadłam po turecku. Nagle na moje kolana rzucony został bukłak z wodą, który natychmiast podniosłam i wzięłam kilka dużych łyków.

- Mamy jeszcze godzinę. - odparł kapral, wyrywając mi manierkę z rąk, nim zdążyłam wystarczająco się napoić, po czym uniósł ją i trzymał na wyciągniętej w górze ręce - Więc spróbuj mi ją odebrać.

Uniosłam brew, zdziwiona. Ja i Ackerman byliśmy tego samego wzrostu, więc nie wydawało mi się to najtrudniejszym zadaniem. Jednak widząc jego poważną minę, wzruszyłam ramionami i rzuciłam się, by odzyskać cenną wodę. Lecz gdy byłam już blisko, oberwałam od niego z główki. Przy następnej próbie walnął mnie w kolano, wykręcił mi łokieć i tak dalej. Moja frustracja rosła. Bawił się mną jak małym dzieckiem, któremu zabiera się zabaweczkę.

- No co jest, Arquette? Postaraj się trochę, to tylko głupia woda. - szydził mężczyzna, zdając się czerpać przyjemność z moich nieporadnych zmagań. Oj się wnerwiłam. Zacisnęłam pięści i przeanalizowałam sytuację. Za każdym razem obrywałam, gdy tylko znajdywałam się blisko. Z drugiej strony, jak miałam wyrwać manierkę, nie narażając się na żadne obrażenia? Wtedy mnie olśniło. Uśmiechnęłam się szelmowsko i wzięłam jeszcze kilka kroków do tyłu. Tym razem to kapral uniósł brew z zaskoczenia.

- Poddajesz się, młoda? - zapytał zaczepnie. Zachichotałam.

- Chciałby pan, sir. - odparłam i wzięłam duży rozbieg. Gdy byłam około dwóch metrów od celu, wybiłam się z prawej nogi i zrobiłam w powietrzu obrót, przeskakując nad brunetem i wykopując bukłak z jego ręki. Następnie wylądowałam na ziemi, pobiegłam po niego, odkręciłam nakrętkę i napiłam się wody, patrząc Leviemu prosto w oczy. Z początku wyglądał, jakby nie ogarniał, co tu się właśnie stało. Ja sama tego nie ogarniałam. Ale udało mi się. Po chwili kapral podszedł do mnie i poczochrał mnie po włosach.

- A więc jednak umiesz coś osiągnąć, jak ruszysz głową. - odparł, kierując się do kantyny - Nareszcie zrobiłaś pierwszy krok do przetrwania, Korinna.

Don't you dare die ~ Levi Ackerman x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz