Wyjaśnijmy coś sobie...

2.5K 104 92
                                    

Był już środek nocy, a ja dalej nie byłam w stanie zasnąć. O dziwo Levi spał jak zabity, mimo, że to właśnie on miał zwykle z tym problemy. Musieli go naprawdę wymęczyć na tym wyjeździe. Jego klatka piersiowa, na której spoczywała moja głowa, unosiła się i opadała w spokojnym rytmie, przerywanym jedynie okazjonalnymi mruknięciami. Jednym ramieniem obejmował mnie w talii, a drugą rękę trzymał zgiętą w łokciu i wsuniętą pod swoją głowę. Ja natomiast obiema rękami przyciskałam jego ciało bliżej mojego, jakby w strachu, że miało zaraz zniknąć na zawsze. Westchnęłam cicho, bezskutecznie usiłując odegnać od siebie natrętne myśli. Nie wiedzieć dlaczego, w jakiś sposób bałam się o moją przyszłość. Choć może słowo "strach" niekoniecznie odzwierciedlał moje uczucia. Niestety, nie słyszałam nigdy, by ktoś stworzył określenie na zaniepokojenie, frustrację i ekscytację jednocześnie. Gdyby jednak takie istniało, to dajcie znać.

Usłyszałam nagle jakiś stukot za oknem. Był tak głośny, że prawie obudził bruneta, który jednak tylko przekrzywił głowę na prawy bok i kontynuował swoją wędrówkę po sennej krainie. Zaciekawiona, ostrożnie wysunęłam się z jego objęć, cichutko, na paluszkach podchodząc do szyby. Było tak przeokropnie ciemno, że w pierwszej chwili zauważyłam tylko zarys gałęzi drzew na tle zachmurzonego nieba. Księżyc tej nocy nie zaszczycił nas swoją obecnością. Dopiero kilka sekund później, dostrzegłam na dole zarys dwóch zakapturzonych postaci. Przetarłam oczy, nie wierząc w to, co widzę. Jedna z nich, wysoka i barczysta, przyciskała drugą, nieco drobniejszą do drzewa, całując ją namiętnie. Speszona, z początku odwróciłam wzrok, ale jednocześnie bardzo chciałam wiedzieć, kto jeszcze oprócz nas ma tu jakiś skryty romans. Ciekawość i skłonność do wtykania nosa w nie swoje sprawy w końcu wzięły górę nad zawstydzeniem. Niestety, ku mojemu smutkowi, było zbyt ciemno, bym mogła dostrzec cokolwiek prócz ich pogrążonych w mroku sylwetek. Nie chciałam ryzykować zapalania świeczki, bo pewnie i tak by mi to nie pomogło, a jedynie zaszkodziłoby, gdyby Ci na dole dowiedzieli się, że jestem w sypialni Ackermana. Postanowiłam więc po cichu otworzyć okno, by móc przyjrzeć im się nieco bliżej. Pech chciał, że nie wyszła mi specjalnie ta część z "po cichu"...

Gdy tylko zaczęłam przesuwać okiennicę do środka, wydała ona przeciągły, piskliwy dźwięk. Przerażona dwójka odwróciła się w moją stronę, na co ja prędko odskoczyłam, by nie mogli zobaczyć mojej figury. Ciężko byłoby raczej uwierzyć, że Levi nagle zapuścił sobie włosy, gdyby zauważyli ich zarys. Nim zdążyli jednak uciec z miejsca "zbrodni", jednej z postaci spadł kaptur, spod którego zdołałam zauważyć jasne, blond włosy... To było interesujące...

- Nie możesz jak raz iść normalnie spać, tylko od razu musisz szpiegować jakąś parkę obściskującą się w lesie? - dobiegł mnie nagle zmęczony, zachrypnięty głos bruneta z mojej lewej strony. Przestraszona, natychmiast zamknęłam z powrotem okno, po czym starałam się jakoś wytłumaczyć z zaistniałeś sytuacji. Na moje nieszczęście, byłam tak roztrzęsiona, że nic z tego, co wtedy wyjąkałam, nie brzmiało jak pełne zdanie. Ani nawet słowo. Jeden, wielki bełkot.

- Aaa... Yyyy... B-b.... Eee...

- Dobra, już. - warknął lekko podirytowany, przesuwając swoje smukłe palce delikatnie po moim podbródku, przysuwając moją twarz do swojej - Zamknij się, Arquette.

Jego usta z impetem wpiły się w moje, pieszcząc je zachłannie. Nie minęło dużo czasu, nim jego język zawędrował do środka mojej jamy ustnej. Skołowana, ale szczęśliwa z obecnego biegu wydarzeń, zaczęłam oddawać pocałunek z całą mocą. Trwał on dłuższą chwilę, w czasie której moje nogi miękły tak bardzo, że zaczęły się trząść. Najwyraźniej wyczuwając tę niedogodność, brunet podniósł moje uda, tak, że oplatałam nogami jego biodra. Zarzuciłam ramiona wokół jego szyi, trzymając się mocno, kiedy przenosił mnie ostrożnie na łóżko. Moje plecy dotknęły w końcu miękkiego materaca, będąc do niego przyciskane przez ciało mężczyzny. Mój oddech był tak szybki, że delikatnie zaczęło mi się kręcić w głowie, a w uszach miałam jeden wielki szum, przez który od czasu do czasu przebijał się odgłos wypuszczania powietrza nosem przez ciemnowłosego. Z sekundy na sekundę był coraz bardziej szarpany, nieregularny i można było w nim usłyszeć ciche jęki. Jęki, które jeszcze bardziej odciągały nas od spania.

Don't you dare die ~ Levi Ackerman x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz