,,-M-m-moja mama nie żyje.." S4 R4 cz3

412 16 4
                                    

Obudził mnie potworny ból głowy, otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam to czarne kosmyki włosow mojej przyjaciółki które były na mojej twarzy.
Zgarnęłam jej włosy z mojej twrzy a kiedy się podniosłam to ból bardziej się nasilił, sięgłam po tele który był na stoliku i zobaczyłam że jest dopiero 7;00
wstałam z kanapy i poszłam do łazienki gdzie przemyłam twarz zimną wodą i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, niby nic się nie zmieniłam ale czego mi w sobie brakuje,szczerego
uśmiechu na twarzy który kiedyś gościł niemal że codziennie..
-Wiki nie śpisz już? Zapytał Igor wchodząc do łazienki zaspany
-Nie jak widzisz,nie mogę spać. Stresuję się dzisiejszym dniem.Westchnęłam wycierając twarz w ręcznik
-Eejej skarbie wszystko będzie dobrze,zobaczysz.Powiedział chwytajac mnie za ramiona po czym mnie przytulił co odwzajemniłam
-Dobrze postaram się ogarnąć i nie myśleć negatywnie.Odpowiedziałam uśmiechając się krótko po czym delikatnie pocałowałam Igora
-A pogodziłaś się już z Adim? Zapytał odsuwając się ode mnie
-N-nie.Odpowiedziałam krótko po czym odwróciłam się do niego plecami i zaczęłam szukać pewnej rzeczy w szawce.
-Aaa co ty tam szukasz? Zapytał przylegając do mojego ciała
-Zaraz się dowiesz.Odpowiedziałam
-Mhmm no bo wiesz, dawno nie robiliśmy pewnej rzeczy i może byśmy tak poszli do sypialni? Zapytał jeżdżąc swoim nosem po mojej szyi i włożył mi swoje dłonie pod koszulkę.
-Hmm niegłupi pomysł kochanie.Odpowiedziałam szukając dalej ale kiedy już miałam swoją rzecz odwróciłam się do niego i dłonią w której miałam tą rzecz dotknęłam jego torsu i zaczęłam go całować.
Dłonie Igora szybko się znalazły na moim tyłku za który mnie podniósł tak że nogami mogłam opleść jego talię, w takiej pozycji przeszliśmy do sypialni nie przestając się całować, Igor delikatnie położył mnie na łóżku
po czym zawisł nademną i spojrzał mi w oczy.
-Kocham cię, wykurwiście mocno.Powiedział dotykając swoją dłonią mojego policzka
-Ja ciebie też.Odpowiedziałam z uśmieszkiem po czym przewróciłam go na plecy i usiadłam na nim i zaczęłam go całowac od szyi do ust...
~   ~    ~
-Maamoo! Usłyszałam wołanie Jasia,otworzyłam oczy i zobaczyłam że razem z Igorem który śpi jesteśmy bez ubrań,odwórciłam się na drugą stronę i zobaczyłam na zegarek że jest już 10;00. Wyskoczyłam z łóżka i szybko się
ubrałam po czym wyszłam ruszyłam w stronę drzwi i ktoś mnie uprzedził i otworzył je szybciej a tym kimś okazał się Jasiek.
-Co jest szkrabie? Zapytałam biorąc go na ręce i idąc po cichu z nim do kuchni
-Nic, po plostu jestem głodny a Maltyna i wsyscy jesce śpią.Powiedział
-Dobrze już robimy ci śniadanko.Odpowiedziałam całując go w czubek głowy, kiedy byliśmy w kuchni posadziłam go w swoim foteliku po czym wzięłam się za robienie śniadania dla syna w międzyczasie wstali wszyscy i zjedliśmy
razem śniadnie.
-Wika pójdziemy przed obiadem w pewne miejsce? Zapytała Ala kiedy pomagała mi sprzątac po śniadaniu
-Noo okej ale gdzie? Zapytałam
-Nad Wisłę, dawno tam nie byłam a mam do tego miejsca sentyment.Odpowiedziała
-Okeeja, to może pójdziemy jak posprzątamy?
-No ok.Odpowiedziała krótko i wróciłyśmy do dalszego sprzątania.
Po ogarnięciu kuchni wyszłam jeszcze zapalić i zaczęłam się ogarniać,postanowiłam że same z Alą pójdziemy bo mamy dużo do pogadania.
-Wiki,już jesteś gotowa? Zapytała Ala pukając do drzwi od łazienki
-Chwilka.Odpowiedziałam wciskając się w spodniekiedy mi się to udało wyszłam z łazienki i od razu wpadłam na przyjaciółkę tak że prawie się wywaliłyśmy.
-Uważaj ciamajdo jak chodzisz.Powiedziała Ala ze śmiechem
-Sorki,jestem troche rozkojażona dzisiaj, mniejsza idziemy? Zapytałam na co przyjaciółka skinęła głową na tak ubrałyśmy się w korytarzu powiedziałam Igorowi co i jak po czym wyszłyśmy.
Z początku panowała nami niezręczna cisza,którą żadna z nas nie chciała przerywać. Przez całą drogę na naszą miejscówę nie zamieniłyśmy ani słowa dopiero gdy byłyśmy na miejscu odezwałam się się pierwsza.
-Trochę się tu pozmieniało.Powiedziałam patrząc w dal i siadając na lawce
-Oj no,pamiętasz jak się pierwszy raz zjarałysmy w tym miejscu? Zapytała przyjaciółka ze śmiechem
-Taak a na drugi dzień miałyśmy niezłego moralniaka bo piłyśmy jeszcze,to chyba było kilka dni po tym jak się przeprowadziłyśmy tu.Odpowiedziałam
-Mhmm, brakuje mi tamtych czasów kiedy byłyśmy młode nie miałyśmy problemów i w ogóle nie przejmowałyśmy się niczym.Westchnęła
-Mi też tego brakuje,a teraz heh mam narzeczonego od prawie 5 lat dwójkę dzieci i jedno które nie wiem czy żyje i prześladowców na karku których chyba do końca mojego życia się nie pozbędę.Odpowiedziałam wyciągając paczkę fajek z kieszeni
-Ale co? Jak to nie wiesz czy jedno żyje? Zapytała
-Proszę cię nie pogrążaj się bardziej,myślałam że jesteśmy przyjaciółkami ale ty odkąd wyleciałaś ani razu nie zadzwoniłaś nie interesowałaś się mną i moim życiem, a ja przeszłam piekło tu straciłam dziecko i to nie jedno,porwali mnie gwałcili dzień w dzień
przez półtora roku, rozstałam się z Igorem i to nie raz. Ja wiem że miałaś swoje kłopoty ale no bez przesady.Powiedziałam lekko wkurzona,od wczoraj to w sobie dusiłam ale teraz to jej powiedziałam w twarz.
-A-ale Wiki ja serio nie miałam pojęcia że to się tak potoczy, głupio mi strasznie z tego powodu ale ja też miałam nie łatwo i naprawdę gdybym mogła cofnąć czas to bym nie się nie wyprowadzała do Anglii.Odpowiedziała chwytając mnie za dłonie
-Wierzę ci,ale zabolało mnie to dziewczyny mnie wystawił kompletnie mają mnie w dupie i myślałam z początku że ty też masz mnie ale dzięki Bogu tak nie jest.Powiedziałam ściskając jej dłonie po czym się przytuliłyśmy i uroniłyśmy trochę łez.
Siedziałyśmy tak z 10 minut i płakałyśmy sobie w ramie dopóki nie zaczął mi dzwonić telefon,oderwałam się od przyjaciółki i wyciągnęłam go z kieszeni i okazało się że tą piękną chwilę zepsuł nam Adrian.
~Halo? Zapytałam pociągając nosem
~Ym hej,ty płaczesz? Zapytał przejety
~Nie no coś ty,katar mam. Co jest?
~Coś nie mogę się dodzwonić do Igora chyba mu telefon padł a mam do niego sprawę,jest może tam obok ciebie? Zapytał
~Niestety go nie ma, ja jestem nad Wisłą a on został w domu ale zaraz wracam więc powiem mu że dzwoniłeś do niego.Powiedziałam
~Okej to pa.Powiedział po czym się rozłączył,schowałam telefon do kieszeni po czym wstałam z miejsca.
-Musimy wracać bo Adi nie może dodzwonić się do Igora.Westchnęłam
-Oki,może to i lepiej że nie jesteśmy tu zbyt długo bo też mam wspomnienia stąd które kurewsko bolą.Odpowiedziała ze smutkiem w głosie, uśmiechnęłam się do niej ciepło i wyciągnęłam w jej kieruku dłoń którą chwyciła i wstała z ławki i razem ruszyłyśmy w stronę domu.
Po 40 minutach byłyśmy na miejscu,w mieszkaniu panował niezły harmider dzieciaki biegały od pokoju do pokoju a Igor z Marcinem siedzieli w kuchni i w najlepsze sobie plotkowali.
-Chłopaki kurde nie jesteście w tym mieszkaniu sami.Powiedziałam wchodząc do kuchni a za mną Ala
-Kochanie spokojnie wszystko mamy pod kontrolą.Odpowiedział wysyłając mi buziaka w powietrzu na co ja wytknęłam w jego stronę język
-Możecie się przenieść do salonu z swoimi plotkami,bo chciałabym zrobić obiad.Westchnęłam opierając się plecami o lodówkę
-Noo okeej.Powiedział Igor i w tym samym momencie do kuchni wleciały bliźniaki z swoją ulubioną grą planszową
-Tatoo zaglamy wsyscy w gle? Zapytała Martyna wdrapując się mu na kolana
-Okej,my sobie zagramy a mamusia niech robi obiadek.Odpowiedział patrząc na mnie z tym swoim uśmieszkiem
-Oo dobla.Powiedział z zapałem Jasiek po czym podszedł do Ali wziął ją za rękę a i zaprowadził do salonu to samo zrobiła Martynka z Igorem i Marcinem i tak oto zostałam sama w swoim królestwie.
Lubię czasami pobyć sama,wtedy mogę gadać w myślach na spokojnie ze sobą chociaż nie raz zdarzyło mi się myśleć na głos,ale tym razem nie mogłam posklejać myśli wiec włączyłam sobie na głośniku jakieś rapsy i zaczęłam pod nosem sobie rapować i jednocześnie robić obiad.
-Lolita Lolita,bierz ją ile lat ma nie pytaj. Nuciłam sobie gdy przy swoim uchu nagle usłyszałam kontynuację piosenki mojego brata.
-Lolita Lolita,pod makijażem to ciągle mała dziewczynka jest.Dokończył Igor po czym mnie pocałował za uchem
-Co znudziło ci się już granie z dzieciakami Alą i Marcinem? Zapytałam odwracając się do niego przodem
-Troszkę,wolę popatrzeć jak seksownie kroisz warzywa a potem je mieszasz.Powiedział mi do ucha na co ja wybuchłam śmiechem.
-Przpraszam ale nie mogłam normalnie,Igor powinieneś zostać moim prywatnym człowiekiem od rozśmieszania.Powiedziałam zawieszając swoje ręce na jego szyi.
-Już nim zostałem kotku.Odpowiedział uśmiechając się slodko po czym mnie pocałował i zaczął mi pomagać przy obiedzie,po 3o minutach razem z Igim zakończyliśmy swe dzieło i całą familią zaczęliśmy konsumować.
Z każdą chwilą byliśmy bliżej tego całego spotkania i z każdą chwilą robiłam się coraz bardziej nerwowa i wystraszona,co jeśli Dawid żyje i oni go mają u siebie? I co jak teraz będzie wyglądało nasze życie gdzie kurcze wszyscy są przekonani że on nie żyje,boję się że znowu mnie porwą albo
bliźniaki albo Igora a ja sobie bez nich nie poradzę,mam dość już ich nieczystych zagrywek a co najlepsze policja w ogóle nie może ich namierzyć nic kompletnie.Przeraża mnie wizja takiego życia w wiecznym strachu o moich bliskich,a najgorsze są chwile kiedy zostaje z dziećmi sama bo Igor wyjeżdza teraz chociaz mam Marcina
i Alę,ale wcześniej to była masakra.
-Mamooo a gdzie wy jedziecie? Zapytała Martyna kiedy razem z Igorem zaczęliśmy się zbierać
-Kochanie jadę z tatą na ważne spotkanie,wiesz? Powiedziałam kucając przy niej
-Dobze,ale pszecytasz mi baje jak wlócisz? Zapytała dotykając moich policzków swoimi drobnymi rączkami
-No pewnie,o ile nie będziesz już spała ale może ciocia albo wujek ci przeczytają a ja jutro to zrobię,oki? Odpowiedziałam całując ją w czoło
-Dobze,kosiam cię mamuś.Powiedziała przytulając się do mnie
-Ja ciebie też skarbie.Opdowiedziałam po czym wstałam mała pozegnała się jeszcze z Igorem,Jasiek jak to on zajęty zabawą z Marcinem więc nawet nie zauważył że wyszliśmy,kiedy byliśmy n dole czekali na nas chłopacy czyli Kacper,Dawid i Adi o dziwo.
Przywitaliśmy się wszycy ja przeprosiłam Adiego i wzajemnie po czym zapakowaliśmy się do dwóch aut i ruszyliśmy przed siebie. Na miejscu bylismy kilka minut przed 22;00.
-Igor boje się.Szepnęłam ściskając jego dłoń
-Wiki nie bój się,idź tam nic ci nie zrobią bo jesteś pod naszą opieką.Odpowiedział chwytając mnie w swoje ramiona na co ja przytaknęłam i ruszyłam przed siebie do miejsca w którym mieliśmy się spotkać. Kiedy byłam na miejscu nikogo nie było, zobaczyłam tylko jakieś krzesło pod ścianą na którym usiadłam i schowałam twarz w dłonie.
-No proszę a jednak się zjawiła księżniczka.Uslyszałam jego głos niedaleko siebie na co się podniosłam i zobaczyłam coś strasznego a zarazem najlepszego w swoim życiu, w jednej chwili zachciało mi się płakać jak nigdy w życiu ale nie mogłam dać po sobie znać tego że się ich boje.
-Czego chcesz? Zapytałam patrząc na niego z nienawiścią
-Dobrze wiesz czego,a po za tym twój mały synek się za tobą stęsknił. Powiedział wskazując ruchem głowy na chłopca którego trzymał za rękę, widziałam w oczach Dawida że nie bardzo wie co się dzieje i że jest przestraszony tą sytuacją.
-Nie dostaniesz już nic nigdy ode mnie, mam dość tych twoich zagrywek powinieneś siedzieć w więzieniu a nie latać na wolności. Odpowiedziałam zaciskając pięści, zza jego pleców wyłonił się Bartek razem z Marleną, chłopak wziął Dawida i ciągnął go gdzieś młody zaczął płakać a ja już chciałam się rzucić mu na pomoc ale kiedy znalazłam się twarzą w twarz z Quebo od razu dostałam od niego po twarzy i to dość mocno.
-Nie raz ci udowodniłem kurwo że ja zawsze dostaje to czego chcę i tym razem będzie tak samo. Powiedział chwytając mnie za twarz
-Nie tym razem kurwo. Powiedział Igor który stał za jego plecami i który nie wiadomo skąd się tu wziął. Złapał go za ramię tak że go obrócił w swoją stronę po czym sam mu przyłożył.
Chłopaki zaczęli się okładać a ja nie chciałam na to patrzeć i chciałam już iść szukać Dawida ale kiedy już wychodziłam z pomieszczenia zatrzymała mnie ta Ruda suka.
-A ty gdzie się wybierasz? Zapytała ciągnąc mnie za włosy
-Nie twój interes. Odpowiedziałam i szybko się jej wyrwałam po czym ją odepchnęłam i zaczęłam biec przed siebie, mam już dość tej powalonej sytuacji. Kiedy wybiegłam z tego całego pustostanu zauważyłam że chłopaków nie ma przy aucie więc pewnie szukają Dawida, wróciłam do środka i poszłam w przeciwnym kierunku w którym był Igor. Szłam chwilę i w jednym z pomieszczeń usłyszałam dziecięcy szloch, weszłam do niego a na starej kanapie siedział Dawid cały zapłakany.
-Kochanie to ja,twoja mama jesteś już bezpieczny. Powiedziałam podchodząc do chłopca
-M-m-moja mama nie żyje. Powiedział jąkając się, nie powiem chwyciło mnie to mocno za serce bo tymczasem ja myślałam że on nie żyje.
-Dawid chodź zabiorę cię stąd. Odpowiedziałam wyciągając w jego stronę ręce a ten niepewnie podszedł do mnie i złapał mnie za dłoń. Razem wyszliśmy przed ten cały budynek ale chłopaków dalej nie było, niepokoiło mnie to coraz bardziej.
-Wujek Bartek mi powiedział że moja mama nie żyje a tata już mnie nie kocha i mnie nie chce. Odezwał się po chwili
-Nie prawda kochanie,oni cię okłamali ja żyję jestem tutaj a tata nigdy nie przestał cię kochać. Słuchaj poczekasz w aucie na mnie? Ja zaraz wrócę.Odpowiedzialam otwierając drzwi od mojego i Igora auta i pomagając mu wejść do niego.
-Mhm. Mruknął cicho, kiedy upewniłam się że mój syn jest bezpieczny po cichu znowu wróciłam do środka i pokierowałam się do miejsca w którym ostatni raz widziałam się z Igorem. Kiedy weszłam do środka nie mogłam uwierzyć własnym oczom, Igor dalej się bił z tym ciulem żaden nie chciał dać za wygraną oboje są w cholerę uparci, Marleny ani chłopaków nie było martwiło mnie to trochę ale chłopaków jest trzech a ona jest z Bartkiem więc marne szanse.
-Nigdy więcej nie zbliżaj się do mojej rodziny,rozumiesz?! Powiedział wkurzony Igor powalając go i siadając na nim po czym zaczął go dusić, nie chciałam mieć nikogo na sumieniu więc szybko zareagowałam.
-Igor nie! Zostaw go! Krzyknęłam podbiegając do nich
-Dzwoń na policję. Odpowiedział olewając moją prośbę, nic na to nie odpowiedziałam tylko odeszłam od nich i zadzwoniłam, kiedy skończyłam rozmawiać poczułam na swoich ramionach czyjeś dłonie tak się wystraszyłam że aż podskoczyłam.
-Spokojnie Wika to ja Kacper. Powiedział przyjaciel,ufff kamień z serca. Odwiedziłam się w jego stronę i zobaczyłam resztę przyjaciół.
-Jezuu nie strasz mnie tak nigdy więcej, gdzie wy w ogóle byliście? Zapytałam lekko zła
-Zajmowaliśmy się Bartkiem i Marleną o dziwo Żyleta jeszcze się trafił, ale już jest ok unieruchomiliśmy ich i właśnie mieliśmy dzwonić po policję ale widzę że nas wyprzedziłaś. Powiedział Kacper
-Igor mi kazał, właśnie chodźcie do niego bo oni od dobrych 20 minut jak nie więcej się biją i żaden nie chce dać za wygraną, musicie ich rozdzielić.Powiedzialam po czym szybko ruszyliśmy do Igora, kiedy weszliśmy do pomieszczenia Igor kończył wiązać Quebo, szybko do niego podbiegłam i mocno się wtuliłam w niego.
-Dawid żyje, nasz synek żyje.Wymamrotałam w jego bluzę po czym się rozpłakałam, Igor mocniej mnie przytulił i pocałował w czubek głowy. Kiedy już się uspokoiłam razem z chłopakami wyszliśmy przed budynek i czekaliśmy tam na policję która przyjechała po 20 minutach. Kiedy wyprowadzali ich miałam dziwne przeczucie że to nie koniec i nawet jak skażą ich na dożywocie i wyślą ich do więzienia na Alcatraz to oni i tak uciekną.
-Dziekujemy za pomoc w złapaniu ich.Powiedział policjant który porwadził śledztwo ich ucieczki
-Cała przyjemność po naszej stronie z tylko proszę ich tym razem dokładnie przypilnować żeby znowu wam nie uciekli.Odezwał się Igor
-Spokojnie tym razem nam nie uciekną, przypuszczam że wyślą ich do więzienia jak najdalej od Państwa.Powiedział po czym się z nami pożegnał i wsiadł do auta i razem z tymi przygłupami odjechali.
Razem z Igorem podeszliśmy do chłopaków którzy stali przy aucie i wygłupiali się z Dawidem.
-To co, wracamy do domu? Zapytał Igor obejmując mnie ramieniem
-Jeszcze się pytasz, za to kochany stawiasz dobre whisky i to dzisiaj jeszcze. Odezwał się Adi który miał dobry humor, nie dziwię się ja też miałam w końcu poczułam się szczęśliwa miałam całą swoją rodzinę przy sobie.
-No dobra niech ci będzie, w sumie mamy co świętować mój synek wraca z nami do domu. Odpowiedział po czym podszedł do Dudka i wziął go na ręce a ten go przytulił, tęskniłam za tym widokiem.
-Dobra to my się ładujemy do auta wam też to radzę. Powiedział Grucha po czym wszyscy wsiedli do jego auta.
-To co chłopaki my też się pakujemy? Zapytałam
-No pewnie, Dawid pamiętasz jak mama ci kiedyś mówiła że będziesz miał rodzeństwo? Zapytał Igor puszczając chłopca z uścisku na co ten przytaknął głową na "tak". - Masz braciszka Jasia i siostrzyczkę Martynę. Odpowiedział co wywołało uśmiech na twarzy Dawida.
-Zawsze chciałem mieć braciszka, pamiętasz mamo? Powiedział uradowany, oj no pamiętam mówił mi to przed tym cholernym wydarzeniem.
-Tak synku, pamiętam jak mogłabym o tym zapomnieć, a teraz chłopaki pakujemy się też do auta i wracamy do domu bo właśnie twoje rodzeństwo czeka na nas i jeszcze dwie osoby które bardzo kochasz.odpowieeziałam otwierając tylne drzwi aby Dawid mógł wejść i usiąść i też tak zrobił a ja zajęłam miejsce obok Igora po czym ruszyliśmy. Przez całą drogę Dawid zadawał nam pytania czy coś się zmieniło podczas jego nieobecności, opowiedzieliśmy mu mniej więcej co się działo,momentami miałam wrażenie że to jest sen że to się nie dzieje naprawdę, ale nie to nie jest sen mam tego szkraba przy sobie. Po 40 minutowej jeździe byliśmy pod blokiem gdzie czekali na nas chłopaki,  Igor zaparkował auto zgasił silnik i wysiedliśmy z auta.
-No to co Igor,stawiasz? Zapytał Adrian zacierając ręce
-Nie mam wyjścia przyjacielu,ale nie zapominaj że o 10;00 jedziemy do studia. Odpowiedział Igor uśmiechając się zwycięsko na co ja się zaśmiałm, po tej wymianie zdań ruszyliśmy w stronę klatki schodowej otworzyłam drzwi po czym każdy kolejno wszedł do środka i zaczęliśmy kierować się do windy, po niecałych 5 minutach byliśmy pod naszymi drzwiami do których zapomniałam kluczy, zarąbiście Wika twoja skleroza robi postępy.
-Oj Wika ty niedługo zapomnisz że żyjesz w ogóle. Powiedział Igor wyciągając z kieszeni spodni swoje klucze którymi otowrzył drzwi i przepuścił nas w nich a on sam wszedł jako ostatni, z kuchni wyłoniła się Ala która była wyraźnie zaniepokojona naszą długa nieobecnością, bez słowa podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła.
-Tak się cieszę że już jesteście, zaczynałam się cholernie martwić. Powiedziała
-Spokojnie złego diabli nie biorą.Odpowiedziałam gładząc ją po plecach, kiedy się od siebie odkleiłyśmy w końcu zauważyła że nie wróciliśmy sami, była w ogromnym szoku kiedy zobaczyła Dawida.
-Jezusiu szkrabie tęskniłam za tobą.Powiedziała przytulając go co on odwzajemnił
-Jak za tobą też ciociu.Odpowiedział
-A gdzie Marcin? Zapytałam przechodząc do salonu razem z resztą a Ala z Dawidem na końcu do nas przyszli.
-Ym wyszedł z 15 minut temu, powiedział że idzie do sklepu po piwo i fajki. Odpowiedziała siadając obok mnie, kątem oka spojrzałam na syna który siedział przytulony do ramienia Igora i widziałam po nim że jest zmęczony.
-Dawid chcesz się wykąpać i iść spać? Zapytałam
-No coś ty kobieto ja tu pić będę.Odezwał się Gruszecki, ten to się nigdy nie nauczy że jak mówię Dawid to chodzi mi o młodego, spojrzałam na niego wymownym wzrokiem po czym wybuchłam śmiechem.
-Grucha ty nigdy się nie nauczysz tego że jak mówię Dawid to chodzi mi o młodego a nie o ciebie? Zapytałam na co Gruszecki się speszył a reszta wpadła w śmiech nawet młody Dawid się zaczął śmiać.
-Chodź Dudek pójdziemy się wykąpać i położę cię spać, oki ? Zapytałam młodego na co on ze mną poszedł do łazienki, szybko pomogłam się mu wykąpać i ubrać po czym wzięłam go na ręce i poszłam z nim do mojej i Igora sypialni gdzie przez jakiś czas będzie spał z nami. Położyłam go na swojej połowie łóżka i dobrze okryłam kołdrą.
-Mamo ? Zapytał zanim jeszcze wyszłam
-Tak kochanie? Odpowiedziałam
-Zostaniesz ze mną dopóki nie usnę? Boje się ciemności i samotności, tamta pani z którą mieszkałem zostawiała mnie samego w ciemnym pokoju. Odpowiedział ze skutkiem, położyłam się obok niego i chwyciłam jego malutką rączkę w swoją.
-Kocham cię maluchu. Powiedziałam
-Jak ciebie też mamo. Odpowiedział po czym jego małe oczka się zamknęły a uścisk na mojej dłoni się poluźnił, delikatnie zeszłam z łóżka i wyszłam zostawiając zapalone światło. Kiedy się dosiadłam do reszty zauważyłam że wrócił mój braciszek, towarzystwo miało się dobrze a wręcz bardzo dobrze, nareszcie było tak jak za dawnych lat. Powiedziałam z nimi chwilę po czym zajrzałam do pokoju bliźniaków, pocałowałam każde z nich delikatnie w czółko po czym wyszłam gasząc światło.
-O rany już po 2, jak ten czas leci. Powiedział Kacper kiedy usiadłam obok Igora
-A noo w takim towarzystwie to już w ogóle, a pro po towarzystwa proponuje wznieść toast za tak zajebistą paczkę i żebyśmy zawsze się spotykali w tym samym składzie, żeby nikt ani nic nas nie rozdzieliło. Powiedziałam biorąc swoją szklankę z drinkiem do góry reszta zrobiła to samo po czym się stuknęliśmy szkłem i wzięliśmy po łyku naszego alkoholu.
-Oj chłopaki jutro będzie ciężki dzień coś tak czuję. Powiedział Grucha
-Noo niewątpliwie, pięciu facetów na kacu w jednym pomieszczeniu przez dobre 3 godziny to ciężkie zadanie. Powiedział Adi
-Dlatego ja już nie piję, ktoś musi zachować tu zdrowy rozsądek. Odpowiedział dumnie Igor na co ja przewróciłam oczami.
-Ide zapalić, Ala idziesz ze mną? Zapytałam przyjaciółkę na co ona się zgodziła i wyszłyśmy na balkon gdzie odpaliłyśmy swoje fajki. Przez chwilę panowała cisza między nami przynajmniej miałam chwilę na ogarnięcie tego co się dzieje wokół mnie chodź to ciężkie.
-Cieszę się że już jest dobrze, że Dawid wrócił cały i zdrowy i że ci debile siedzą a wam już nic nie grozi. Odezwała się przyjaciółka przerywając nasza ciszę.
-Też mnie to cieszy ale mam dziwne wrażenie że to nie koniec przygody. Odpowiedziałam zaciągając się papierosem po czym wolno wypuściłam dym, kiedy skończyłyśmy palić wróciliśmy do chłopaków którzy kończyli pić i zaczęli się zbierać.
-No was powaliło jak myślicie że w takim stanie wrócicie na chatę. Powiedziałam
-Noo to jestesmy powleni. Wyseplenił Gruszecki który jak wstał tak opadł na fotel.
-Okej Grucha prześpisz się tu na fotelu a Adi i Kacper na kanapie, chyba nie macie nic przeciwko? Zapytałam chłopaków którzy jedynie byli zdolni pokręcić przecząco głowami. -To cieszy mnie to bardzo. Dopowiedziałam, zastanawia mnie jedno dlaczego tak szybko się upili? Pewnie Igor narzucił im tempo i no jasne jarali sobie no to nie dziwi mnie już to.
-Ide wziąć prysznic i idę spać. Powiedziałam do Igora po czym poszłam do łazienki i szybko się ogarnęłam po 15 minutach wyszłam i skierowałam się prosto do sypialni gdzie spał Dawid, delikatnie przesunęłam jego małe ciałko i położyłam się obok niego a ten przez sen zaczął coś mruczyć po czym przytulił się do mnie, a po chwili sama już spałam jak dziecko.

Heeej oto wyczekiwany dość długo rozdział, przepraszam że tak długo czekaliście ale mam nadzieję że było warto 😅 Życzę wam miłego dnia 😊 i do następnego, dajcie znać w kom jak się podoba rozdział 💖

Nienawiść do miłości.../ReTo (Zakończone)Where stories live. Discover now