,,-Ty się niedługo wykończysz.'' S4 R1 CZ1

326 13 0
                                    

** 1,5 roku później **

~Moja per.~

Ciemność to jedyne co widzę,ale żadna nowość w sumie mam to na co dzień chyba że rozpoczynam ,,pracę'' która polega tylko i wyłącznie na gwałceniu mnie lub

ładowaniu we mnie wszelakich narkotyków przez co uzależniłam się od amfy, kiedy te oblechy kończą mi robić krzywdę ja najzwyczajniej w świecie ledwo żywa zażywam

sobie kreskę lub dwie i mam odlot,przynajmniej na chwilę mogę wtedy zapomnieć o bólu fizycznym i psychicznym. Codziennie żyję tylko i wyłącznie nadzieją że albo znajdzie mnie Igor,albo sama

stąd ucieknę co jest mało prawdopodobne ponieważ nie wiem nawet gdzie jestem boo tylko kilkoro ludzi którzy mi robili krzywdę byli polakami nie licząc Que, i trzecia opcja to taka że w końcu Quebo uzna że

dług już spłacony i sam mnie wywali,ale za mało realne chyba.

-Wstawaj skarbie,praca na ciebie czeka.Powiedział Quebo otwierając drzwi i wpuszczając tym światło do pomieszczenia,wstałam z materacu i podeszłam do niego.

-Ile będziesz mnie tu jeszcze trzymał? Zapytałam udając odważną,niestety Wiki twoja odwaga już dawno umarła.

-Spokojnie słońce,nie tak szybko. Wszystko w swoim czasie.Powiedział łapiąc mnie jedną ręką za policzek, nic już nie odpowiedziałam bo pewnie jakbym odpyskowała to nieźle bym dostała wpierdol.

Gdyby nie to że mam lub miałam rodzinę to dawno bym się poddała,ale nie zdziwiłabym się jakby Igor mnie znienawidził za to że go zostawiłam z dwójką dzieci samego.

-No już do pracy,nie ma opierdalania się.Warknął wyrywając mnie z zamyśleń po czym chwycił mnie mocno za nadgarstek i wyciągnął z pokoju. Błagam niech to już się skończy.  ~Koniec mojej per.~

~Per.Igora~

-Adrian weź mi podaj ręcznik z salonu! Krzyknąłem do przyjaciela z łazienki ponieważ aktualnie kąpię bliźniaki i jak to ja zawsze czegoś zapomnę. Odkąd Wiktoria odeszła jest mi cholernie ciężko, i to nie przez dzieci

tylko przez to że cholernie mi jej brakuje i gdyby nie maluchy i przyjaciele nie wychodził bym z łóżka, szukałem jej ale zupełnie jakby zapadła się pod ziemię tak jak Ruda,Quebo i Bartek. Nawet miałem taką teorię że oni ją

porwali ale staram się odganiać od siebie tę myśl, a co do dzieci too opowiadam im o mamie aby nie pomyślały kiedyś że ona jest zupełnie dla nich obca.

-Masz.Powiedział Adek rzucając we mnie ręcznikiem

-Dziena staruszku.Odpowiedziałem ze śmiechem

-Młodzieniaszek się odezwał,dobra pomóc ci czy sam dasz radę? Zapytał

-Możesz wziąć Tynkę a ja Jaśka i wytrzemy ich i w pokoju ich ubierzemy.Powiedziałem, wziąłem synka na ręce i zacząłem go wycierać, bliźniaki są inne niż Dawid kiedy był w ich wieku są cichsze i grzeczniejsze czasami mnie to przeraża

kiedy one tak siedzą i nic nie mówią,ale są też takie dni kiedy buzie im się nie zamykają.

-Uff na szczęście zasnęły.Powiedziałem zamykając delikatnie drzwi od ich pokoiku po czym usiadłem na kanapie obok Adriana

-Ty się niedługo wykończysz.Stwierdził

-Spokojnie.

-Powinieneś kogoś zatrudnić do opieki nad nimi albo zapisać je do żłobka,bo ty się nie rozdzielisz.Powiedział otwierając puszkę z piwem

Nienawiść do miłości.../ReTo (Zakończone)Where stories live. Discover now