** Dwa dni później **
-Mamooo. Usłyszałam szept Dawida przy swoim uchu co spowodowało że się obudziłam
-Co jest szkrabie? Zapytałam przecierając zaspane oczy
-Kiedy jedziemy do taty?
-Dawid jest dopiero 6 rano, jest bardzo wcześnie.Powiedziałam biorąc malca do siebie
-Ale ja jusz chcem jechać.Oburzył się
-Jeszcze trochę, a teraz chodź spać bo jest wcześnie.Powiedziałam i znowu przyłożyłam głowę do poduszki i nim się obejrzałam odpłynęłam w krainę snu.
Obudził mnie ponownie mój syn ale tym razem trochę później, od razu wstałam zrobiłam nam śniadanie oczywiście nie obyło się bez marudzenia.
-Czemu ty znowu nie chcesz jeść? Zapytałam kiedy po raz kolejny nie chciał zjeść swojej kaszki
-Bo nie jestem głodny. Powiedział krzyżując ręce na klatce piersiowej
-Słuchaj synek, ja nie mam czasu żeby się z tobą cackać,jesz czy nie? Jak nie to idź się ubrać i umyć ząbki a ja skończę cię pakować i jedziemy pożegnać się z wujkiem i ciocią.Powiedziałam tracąc cierpliwość
-Nie i koniec.Odpowiedział po czym wyszedł z kuchni i poszedł do siebie, w tym czasie ja posprzątałam po śniadaniu i wyszłam do sypialni gdzie znalazłam sobie ciuchy i z nimi poszłam do łazienki, gdzie zrobiłam całą rutynę która zajęła
mi 15 minut, potem poszłam do pokoju malucha i spakowałam go do końca. Po 20 minutach byliśmy u Gutkowskich gdzie Kuba bawił się z Hanią a ja gawędziłam sobie z Marcinem i Sandrą.
-Iii znasz już płeć? Zapytała blondynka
-Oczywiście too będzie parka.Powiedziałam z uśmiechem na twarzy, tak naprawdę to wczoraj nie byłam u lekarza tylko zadzwoniłam się zapytać, za bardzo się bałam powiedzieć o tych bólach.
-To super, gratulacje skarbie.Powiedziała uradowana Sandra po czym wstała i mocno mnie przytuliła
-Dziękuję.Powiedziałam, brat postąpił tak samo i chwilę jeszcze porozmawialiśmy po czym przyszedł czas na pożegnanie się.
-Ehh nienawidzę rozstań, jeszcze raz wam za wszystko dziękuję za opiekę, dach nad głową i za to że po prostu byliście przy mnie.Powiedziałam próbując się nie rozkleić po czym ich oboje przytuliłam
-Nie ma za co, naprawdę. Jesteśmy rodziną i to normalne.Powiedział Marcin gładząc moje plecy
-Właśnie Gutkowski ma rację.Powiedziała Sandra z uśmiechem
-Dawid! Chodź jedziemy już,pożegnaj się ładnie.Powiedziałam na co chłopiec przybiegł do nas i mocno się przytulił do obojga a ja jeszcze pożegnałam się z Hanią, kiedy wszyscy
się pożegnaliśmy wyszłam z synkiem z posiadłości brata, wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w stronę Wawy. Kiedy wyjechaliśmy z Katowic Dudkowi się przysnęło więc na razie miałam przerwę od jego ciągłych pytań.
Po około 5 godzinach minęliśmy tabliczkę z napisem Warszawa, byli byśmy szybciej ale musieliśmy robić częstsze przystanki, nie powiem raz złapał mnie ten ból ale szybko przeszedł.
-Skarbie za 15 minut będziemy u wujka.Powiedziałam do chłopca który znowu chciał przysnąć
-Dobla,ale to duszo czy nie? Zapytał
-Nie,to bardzo mało. Wiesz co? Może licz auta które nas mijają a potem powiesz mi ile ich naliczyłeś,oki? Zapytałam patrząc na niego krótko w lusterku
YOU ARE READING
Nienawiść do miłości.../ReTo (Zakończone)
FanfictionCo jeśli dwoje nienawidzących się ludzi przypadkiem się w sobie zakocha? ...