Rozdział 50

5K 385 221
                                    

Patrzyłam się na niego z góry. Przeszywałam jego ciało moim palącym wzrokiem. Stałam przed nim pewnie, nie wyrażając ani krztyny emocji. Twarde spojrzenie moich dwukolorowych tęczówek wbijało go w fotel z taką siłą, że zaczął się z niego zsuwać pod stół.

Patrzył na mnie zaskoczony. Nie spodziewał się zapewne, że spotkamy się w takich okolicznościach. Ba! Zapewne w ogóle nie brał pod uwagę, że się jeszcze spotkamy. Widziałam jak wszystkie mięśnie na jego twarzy się napinają, podobnie jak ręce, które było mocno spięte kajdankami. W desperacji zaczął je szarpać, jakby próbował wyślizgnąć dłonie z ich stalowych objęć. Ja nadal niewzruszenie świdrowałam go wzrokiem, mimo, iż w środku cała się gotowałam i próbowałam stłumić jakoś nagromadzone przez lata emocje.

- Spokojnie - powiedziałam i złapałam go za nadgarstki, które zaczynały się robić już czerwone o tarcia skóry o metal. - Masz być nieuszkodzony, więc mi się za to oberwie.

Patrzył na mnie tępym wzrokiem, a potem na jego twarzy wykwitł szeroki i błyszczący złotem uśmiech.

- W końcu się spotykamy. - W całej swej krasie prezentował idealnie białe zęby i jebiące po oczach złote wstawki.

- Trochę masz opóźniony zapłon koleś. - przewróciłam oczami, a następnie bez żadnego ostrzeżenia rąbnęłam dłońmi w stół tak, że głośny huk rozniósł się po niewielkim pomieszczeniu z ogromną siłą.

Podskoczył na krześle. Nie był na to przygotowany. Pochyliłam się nad nim tak, że niemal stykaliśmy się nosami.

- Gadaj co wiesz - szepnęłam mu prosto w twarz.

- Chyba śnisz - parsknął.

Ugh... jak ja nienawidzę takich przesłuchań. Możesz tylko gadać z przesłuchiwanym. Żadnego bicia, cięcia, podpalania. Dawniej zaciągnęłabym takiego do magazynu i zacząłby śpiewać jak kanarek. Tutaj nawet nie można mu przywalić w twarz.

Wiecie co?

Chrzanić to.

Z całej siły zamachnęłam się pięścią i przywaliłam nią Kondratievowi w twarz. Po pomieszczeniu rozległ się dziwny dźwięk, który powstał na skutek moje uderzenia. Cudowny dźwięk. Uśmiech wpłynął mi na twarz, gdy do mojej głowy zaczęły napływać rozmaite obrazy, wspomnienia, w których ów dźwięk również brał udział.

Jego głowa odskoczyła w bok. Jego twarz zastygła w zaskoczeniu. Przez parę sekund nie ruszał się, potem szybko zamrugał i obrócił się w moją stronę.

- Ty suko...

- Gadaj co wiesz - nakazałam.

Próbował wstać, ale łańcuch kajdanek, którym był przytwierdzony do stołu, skutecznie mu to uniemożliwił.

Znowu dostał ode mnie w twarz.

John mnie powiesi.

- Następnym razem będzie mocniej - ostrzegłam go. - Gadaj co wiesz.

- Zapomnij kurwa - prychnął.

Zaczynasz mi działać na nerwy.

Po raz kolejny po pomieszczeniu rozległ się ten dźwięk, co poprzednio.

- Gdzie twoi kumple? - zapytałam. - Zostawili cię? - zrobiłam smutną minkę.

- Odbiją mnie - powiedział pewnie.

- No nie sądzę - westchnęłam. - Moi informatorzy donoszą mi, że są w stanie Waszyngton. To po drugiej stronie Stanów - skłamałam.

Przypatrywał mi się uważnie.

Alley ✔️ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz