One-shot #5

5.9K 336 149
                                    

Dzisiaj mam taki mały dodatek dla was ;) więcej dowiecie się pod rozdziałem

▪▪▪

Taksówkarz zatrzymał się przed wielkim i wysokim budynkiem podobnym do tego, który na co dzień widuję w Waszyngtonie. Wręczyłem facetowi odpowednią sumę pieniędzy za kurs i szybko wyszedłem z tego okropnie cuchnącego pojazdu. Oby tylko ten nieprzyjemny zapaszek nie przesiąkł do mojego garnituru.

Ten kto twierdzi, że taksówkarze są mili, fajni i przyjacielscy, bardzo zawiedzie się na nich po tym, co zaraz usłyszy. Nie wszyscy są tacy super. Ten, który przywiózł mnie tu z lotniska do centrum Los Angeles, był wyjątkowym gburem i zrzędą, jeszcze większą niż Alley, gdy coś jej się nie podoba, a uwierzcie, potrafi być naprawdę upierdliwą kobietą. W dodatku śmierdział jak jakiś menel spod mostu. Ohyda.

Co parę lat robię inspekcję odziałów FBI w innych stanach. W końcu jestem naczelnym dyrektorem i muszę odwiedzić te pięćdziesiąt stanów, czy chuj wie ile i sprawdzić, czy wszystko jest okay i czy nie mają jakiś problemów. USA ma zdecydowanie zbyt dużo stanów. Połowa obywateli nawet nie zna ich nazw, a co tu mówić o ich ilości.

Wyjątkowo w tym roku postanowiłem przyjechać jak cywilizowany człowiek. A co za tym stoi? Zamiast spokojnie i bez kolejek przelecieć rządowym samolotem pod eskortą dwudziestu policjantów, zdecydowałem się na duszny, publiczny i brudny samolot, a następnie na uganianie się za jakąś wolną taksówką. Swoją drogą chyba złożę zaskarżenie do linii lotniczych, bo tamte stewardessy zupełnie nie odpowiadają filmowym stereotypom młodych i seksownych panienek. Tam była stara, gruba, pomarszczona baba, która na każdego wrzeszczała z błahego powodu i ledwo mieściła się pomiędzy rzędami siedzeń. W dodatku odmówiła mi dania paluszków, które wykupiłem w pakiecie! Wredny babsztyl.

Przetarłem zmęczoną twarz spoconą ręką i poprawiając garnitur, skierowałem się do budynku. Pchnąłem szklane drzwi i znalazłem się w ciepłym pomieszczeniu. Nagła zmiana temperatur sprawiła, że zadrżałem. Podszedłem do bramek, które miały mnie przepuścić bezpośrednio z części dla gości, do części dla pracowników. Już stałem przy tym metalowym ustrojstwie i grzebałem po kieszeniach w poszukiwaniu karty, dzięki której miałem dostęp do wszystkich FBI na całym terenie Stanów Zjednoczonych, gdy nagle zaatakowała mnie wściekła recepcjonistka. No nie! Znowu wkurzona kobieta! Zdecydowanie muszę ograniczyć z nimi kontakt do minimum.

- Nie przejdzie pan – stwierdziła pewnie opryskliwym tonem.

- Dlaczego pani tak sądzi? – zapytałem, nie zaprzestając grzebania po kieszeniach spodni i marynarki.

- Bo pan tu nie pracuje? – zaśmiała się nieprzyjemnie. – Znam tu wszystkich pracowników, a szczególnie mężczyzn. Nie widziałam tu jeszcze pana i nikt mnie nie uprzedził, że przyjmują kogoś nowego. Poza tym musi pan posiadać kartę dostępu, którą wydaję ja, tylko za specjalnym pozwoleniem. – uśmiechnęła się sztucznie i powtórzyła wolno, akcentując przy tym każde słowo: - Nie wejdzie pan.

- Jest pani pewna? – spytałem, machając jej przed nosem znalezioną kartą.

Cały czas patrząc jej w oczy z perfidnym uśmieszkiem, przyłożyłem kawałek plastiku do czytnika, który zaświecił się na zielono i bez problemu mnie przepuścił. Zaskoczona kobieta spojrzała na monitor, by przeczytać informacje o mnie, które wyświetliły jej się w chwili odczytania moich danych przez czytnik. Z rozbawieniem patrzyłem jak blednie i posyła mi przerażone spojrzenie.

Oj tak moja droga. Mogę cię zwolnić w każdej chwili, chociażby z nudów. Bój się.

Przełknęła ślinę i dopadła do telefonu, w między czasie pisząc coś szybko na klawiaturze. Super, chciałem być anonimowy, a teraz ta babka roześle całemu biuru wieść o mojej wizycie, za pomocą jakiegoś głupiego programu, którym w jednej chwili można wysłać jedną widomość wszystkim pracownikom. Chciałem poobserwować ludzi w ich naturalnym, bezstresowym otoczeniu, jak się zachowują i jaki mają stosunek do innych osób, na przykład gości.

Alley ✔️ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz