Po rozmowie z Johnem, zostałam odprowadzona do mojej nowej celi. Zostałam przydzielona do części o zaostrzonym rygorze. Nie będę miała lekko.
Moja cela wyglądała... jak kwadrat. Dosłownie. Wielki sześcian z kratami zamiast ścian. W środku był materac i parę niezbędnych rzeczy, typu, twarda poduszka, czy koc. w pomieszczeniu, w sumie było dziesięć cel z czego tylko trzy stały puste. Na korytarzach kręciły się dwa tuziny strażników. Ze mną sąsiadowały trzy cele. Wszystkie były zapełnione.
- Uuuu... - powiedział jeden koleś wyglądem przypominający wychudłą łasicę z wyłupiastymi oczami. - Świerze mięsko.
Wszyscy więźniowie zwrócili na mnie uwagę.
- I młode. - Dodał kolejny.
Prychnęłam.
Pod eskortą czterech policjantów dotarłam do swojej celi. Jeden Położył mi ręce na biodrach, aby mnie wprowadzić do popieszczenia.
Zły ruch
W ułamku sekundy obróciłam się i zakutymi rękoma uderzyłam go w brzuch. Ten jęknął i zgiął się w pół z bólu.
- Nigdy. - cedzę przez zęby. - Ale to nigdy. Nie łapcie mnie za biodra.
Wchodzę szybko do celi nim ktoś mnie zdąży zatrzymać. Przez chwilę jeszcze panuje cisza, a wszyscy patrzą się to na mnie, to na uderzonego przeze mnie policjanta. Potem wszystko wraca do swojej normy. Usiadłam na materacu.
- No nieźle laska. - usłyszałam głos za mną. Z łatwością go rozpoznałam. - Co takiego zrobiłaś, że się tu znalazłaś? Przecież...
- Się masz, Benji? Kupę lat, co? - Odwracam się w stronę mojego starego znajomego.
- Alley? - Pyta z niedowierzaniem i strachem w oczach.
- W rzeczy samej. - opowiadam uśmiechając się kpiąco. - Co tutaj robisz? Ile...
Nie dokończyłam, bo przerwał mi jeden ze strażników.
- Zamknąć mordy!
- Lepiej sam zamknij swój pysk psie! - Warknęłam. - Czy może kaganiec ci kupić? - Spojrzałam w jego oczy, a ten natychmiast się odwrócił i poszedł do innej celi. Nie powiem, zdziwił mnie tan gest.
Odwróciłam się w stronę poprzedniego rozmówcy.
- Wrócimy do ten rozmowy.
Odwróciłam się się do niego tyłem, patrząc na korytarz. Z tego co zauważyłam po mojej lewej stronie siedział łasicowaty facet, a po prawej przysadzisty wytatuowany gangster.
- Myślałem, że nigdy tu nie zawitasz. - powiedział łasicowaty. Spojrzałam w jego stronę.
- Co?
- Jesteś Alley. - Szepnął z podziwem. - Legendą wśród przestępców.
Prychnęłam. ten gość ma chyba coś nie po kolei w głowie. Fakt. W świecie przestępców jestem dość znana, lecz aby od razu legendą? No proszę was. Śmiech na sali.
Prychnęłam.
- Jak się nazywasz? - Zapytałam i spojrzałam mu w oczy. ten odwrócił wzrok. - I dlaczego zawsze kiedy się na kogoś patrzę, ten odwraca wzrok?
- Sam jestem. Odwracają wzrok bo gdy patrzysz na kogoś twoje oczy...
- Co? - zapytałam autentycznie zaciekawiona.
- Są takie... Puste. Martwe. Nie wyrażają żadnych emocji. i jedno masz niebieskie, a drugie zielone. Upiornie to wygląda.
- Zwykle mam zielone. Kolor zmienia się pod światło.
Podeszłam do mojego twardego jak kamień materaca i się na nim położyłam ignorując Sama.
Postanowiłam obejrzeć dokładnie całe to pomieszczenie. Podłoga była betonowa, tak samo jak sufit. Nie możliwe aby jakkolwiek się przebić w ukryciu. Dwadzieścia cel i trzy czwarte pełne. Dwa tuziny strażników. Na podłodze innych więźniów, są namalowane kredowe rysunki, co oznacza, że mają kredę. Rozejrzałam się za swoją. Była w samym rogu.
Postanowiłam obczaić mojego trzeciego sąsiada. Wielki, gruby i wytatuowany gangster. wiercił się na materacu jak by miał owsiki w dupie. Nie z niepokoju. Zaśmiałam się. Jeśli to prawdziwy gangster i dość długo u siedzi może mieć tylko jeden problem.
- Długo nie ruchałeś? - zapytałam go z lekko wyczuwalną kpiną. Mam dzisiaj doskonały nastrój do dogryzania każdemu.
- A co? Przelecieć cię? - zapytał się uśmiechając.
- Chciałbyś.
- No.
- Zapomnij. Nie pieprzę się z takimi słabymi gangsterami ja ty. - Warknęłam.
Ta odpowiedź lekko go zdziwiła. Zapewne nie wiedział skąd wiem o tym, że jest gangsterem.
- Skąd...
- To widać.
- Skoro uważasz, że ja jestem słaby to co ty tutaj robisz? - zapytał kpiąco. - Malutka nastolatka sprzedawała kokę, a potem odwaliła jakiś numer w normalnej celi, przez co została tu przeniesiona?
- Radzę nie zadzierać. - Usłyszałam ostrzeżenie Benjego skierowane do gangstera.
Podeszłam do jego krat. On podszedł do mich. Dzieliły nas tylko je i parę milimetrów.
- Zajmuję się tą branżą, od pięciu lat. - szepnęłam tak cicho, że tylko on to usłyszał. - radzą ci spać z dala od moich krat. - dodałam trochę głośniej i się odwróciłam.
- Grozisz mi?
- Ja? Skąd, że znowu? Ostrzegam. - dodałam tajemniczo. W nocy będzie się działo.
Śmigus dyngus!
CZYTASZ
Alley ✔️
ActionJeśli jest szansa to się jej nie marnuje. I mimo, że często warunki nie są zgodne z zasadami, które wcześniej się sobie ustaliło, brniemy by wydostać się z bagna. Nie ważne jak mocno wciąga. Alley straciła kogoś kto o dążył ją uczuciem. Kogoś kto n...