Chapter 17

5.2K 281 23
                                    

-Niall?! -krzyknęłam gdy zobaczyłam wchodzącego chłopaka do kuchni. Blondyn się zaśmiał widząc moją reakcję, przez co miałam jeszcze większą ochotę go udusić. Prawie zawału dostałam a ten ma czelność się ze mnie śmiać. Jak miło.

-A co? Przestraszyłem Cię? - westchnęłam zrezygnowana i oparłam się o blat. Miałam ochotę odpowiedzieć mu jakimś chamskim sarkazmem, lecz wolę się powstrzymać. Żeby nie było jestem mistrzem w chamskim odzywaniu się, mam starszego brata, a to wszystko wyjaśnia.

-Co Ty tu robisz? - z tego co mogę stwierdzić Horan jest albo wstawiony, albo głupi bo znowu zaczął się śmiać. Gratuluje poczucia humoru.

-To samo mogę zapytać Ciebie. - westchnęłam zrezygnowana. Zapaliłam światło w kuchni bo panowały tam egipskie ciemności. I dopiero teraz mogłam zobaczyć, że Niall ma rozczochrane włosy i jest bez koszulki. Na 100% strzelam, że spał. Po chwili do kuchni raczyła wejść Tamara we własnej osobie. Blondyna z wielkim uśmiechem na twarzy usiadła na blacie i wpatrywała sie we mnie zadowolona. Miała na sobie tylko czarną, męską koszulkę sięgającą za tyłek, która jak zgaduje była Niall'a. I cóż.. dziewczyna wyglądała jak  zwykle. Czyli zdzirowato. Zamrugałam kilkakrotnie oczami. Myślałam, że to może być sposób który przeteleportuje mnie chociażby do mojej sypialni. Niestety nie zadziałało.

-Zazdrościsz? - Tamara posłała mi swój złośliwy uśmieszek, którym zazwyczaj mnie obdarowuję. Machnęłam tylko ręką i pobiegłam na górę do swojego pokoju. Nie chciałam już przeszkadzać dziewczyną, a jedyną rzeczą o której obecnie pragnęłam, było bycie samej z słuchawkami w uszach. Tak wiem, wydaje się tandetne, lecz nie w chwilach jak masz ochotę przypierniczyć swojemu wrogowi, patelnią w głowę. Sięgnęłam po swój absolutnie fantastyczny telefon, który o dziwo znalazł sie na moim stoliczku . Wzięłam również moje słuchawki i włączyłam sobie najbardziej beznadziejną playliste by po użalać się nad swoim życiem.  Oczywiście ja, jak to ja nie wytrzymałam zbyt długo, bo myślenie o różnych pierdołach nie robi mi za dobrze i wyszłam na balkon by dotlenić swoje szare komórki. Usiadłam na leżaki który, zapewne był po to by na nim usiąść i spojrzałam na fantastyczny widok morza. Idealnie było widać plaże, która z mojej perspektywy wydawała się nieskazitelnie czysta. Najciekawsze dla mnie było to, że księżyc który był prawie pełny, odbijał się w tafli wody co wyglądało fantastycznie, było słychać szum, który prawdopodobnie wytwarzały niewielkie fale. Oh, dziękuje Ci Haroldzie za ten pokój.

Ten leżak był tak niesamowicie wygodny, że dopiero teraz poczułam nadchodzący sen. Wstałam i poszłam do pokoju, bo na dworze można było na dobrą sprawę zamarznąć. Położyłam się do jeszcze wygodniejszego łóżka i najnormalniej w świecie zasnęłam.

***

-Chce spać. - mruknęłam gdy poczułam ciężkie ciało, na siłę starające się mnie obudzić.

-Ale jest już południe i idziemy coś zjeść. -przewróciłam się na drugi bok, bo tajemnicza osoba odsłonęła rolety. Bardzo, za to dziękuję.

-To idźcie. Ja śpie.

-Idziemy, to oznacza, że ty też. Melanie, jest już pora obiadowa.

-Tak Pezz ma racje. Wstawaj, Mel. - Czyli przed chwilą rozmawiałam z Perrie, a kim jest druga osoba? Otworzyłam leniwie jedno oko i zobaczyłam Monice, siedzącą na mojej nodze. -Wstała! - krzyknęła uradowana brunetka i sama podniosła swój szanowny tyłek.

-Nie będą musieli amputować mi nogi, jak przypuszczałam. -uśmiechnęłam się i poruszałam swoją stopą, która zdążyła mi zdrętwieć.

-Dlaczego? -zapytały jednocześnie dziewczyny i spojrzały najpierw na siebie, a później na mnie.

Awkward - Niall Horan fanfiction [ZAWIESZONE]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora