Chapter 16

4.7K 252 11
                                    

Gdy zeszłam na dół, pokierowałam się prosto do lodówki, by wziąć coś zimnego do picia. Zauważyłam mrożoną herbatę, więc wyjęłam z szafki szklankę i nalałam sobie napój. Nagle do kuchni weszła uśmiechnięta kobieta. Była ubrana w mega obcisłe jeansy, które nie pozostawiały zbyt wiele miejsca do wyobraźni, długą koszulę w paski, jaką widziałam na wystawie Urban Outfitters w Nowym Jorku, oraz srebrne szpilki z wycięciem na palcach. Białe ray bany wayfarer przesunęła na głowę, i bez problemu mogłam dostrzec diamenty wielkości groszku w jej uszach. Miała złocistą, pozbawioną zmarszczek cerę, bujne blond włosy i jasnoniebieskie oczy. Kto to jest? 
-Czy ty jesteś Melanie? - zapytała kobieta. Skąd ona może mnie znać?
-Tak, to ja. - nieznajoma od razu minęła dystans który nas dzielił i mnie przytuliła. Przez ten gest wytrzeszczyłam na nią oczy. 
-Przepraszam, że się nie przedstawiłam, nazywam się Christina Mercer. - posłała mi promienny uśmiech, po czym wyszłam z kuchni. - Chłopcy ściszcie tą muzykę! - usłyszałam krzyk który na pewno należał do Christiny. 
Nie leciało już nic. Była absolutna cisza.
Usiadłam na blacie i powoli sączyłam swoją herbatę. Spojrzałam na elektryczny zegarek. Wskazywał  15.32. Westchnęłam i poczułam niekontrolowane burczenie w moim brzuchu. Leniwie się podniosłam i ponownie otworzyłam lodówkę, by sprawdzić jej zawartość. Jakoś przez te kilka naście minut zapomniałam czy jest pusta czy pełna. Christina wywarła na mnie ogromne wrażenie.

 Okazało się że jedzenia było pod dostatkiem i mogę przyrządzić, różne potrawy. 
-Mel co robisz? - odwróciłam się w super szybkim tempie, by zobaczyć mojego straszyciela.
-Harry, chcesz bym przez ciebie dostała zawał? - chłopak się tylko zaśmiał, a ja pokręciłam głową. Loczek podszedł do lodówki, chyba również sprawdzić jej zawartość. 
-Robimy coś do żarcia? Jestem cholernie głodny. - zachichotałam i przytaknęłam głową. Czy on czyta mi w myślach? Normalnie mój zbawiciel. Też przecież jestem głodna! 
-A gdzie reszta? - nie widziałam całego towarzystwa, od momentu wysiadania z auta. I różnych odgłosów które prowadziły z nieznanego mi miejsca, w postaci muzyki. Oczywiście nie liczy się Monica, która zagościła mój pokój i Hazz który obecnie ze mną przebywa i pomógł mi z moją torbą.
-Na plaży. - Harry wzruszył ramionami, i wyjął z zamrażalki mielone. 
-To dobrze, że mnie tam nie ma. - usiadłam na blacie.
-Czemu?
-Bo nie chciałabym oglądać wychudzonej Tamary w stroju kąpielowym. - zrobiłam zniesmaczoną minę. Właśnie wyobraziłam sobie, tą blondyne (bez urazy dla mnie) w super skąpym stroju kąpielowym który odsłaniał jej żebra. Ohyda. - Czy ona jest anorektyczką?
-Tamara stosuje dziwną taktykę. Pije do upadłego, je jak świnia a później robi sobie głodówkę przez chyba miesiąc. Pff.. co ja gadam?! Trwa zdecydowanie więcej i wiesz..  – Hazz wziął dwa palce i pokazał na swoje usta. Aaa.. czyli rzyga po każdym posiłku. Zaczęłam kiwać głową jak jakaś psychiczna. Można nawet powiedzieć że wpadłam w trans przytakiwania, bo gdy Harold pomachał mi ręką przed oczami, ocknęłam się. 
-Zagapiłam się. 
-Widzę właśnie. To co? Robimy spaghetti? 
-Dobry pomysł. - szybko zeszłam z blatu i zaczęłam grzebać po szafkach by wyjąć wszystkie składniki. 

Po kilku minutach, nasz absolutnie , fantastyczny i jakże przepyszny  sos ,,pyrkał", a makaron się powoli gotował.. 

-Melanie. - zaczął nieśmiało. To zabawne obserwować, loczka który się czerwieni. Można nawet powiedzieć że urocze i nie typowe u niego. Znam go trochę i nie widziałam ani razu, jak się rumienił.

-Tak, Haroldzie? - chciałam go jakoś zachęcić do dalszego kontynuowania.
Nagle do kuchni wszedł Zayn. Oh, bardzo Ci dziękuję za zepsucie tak ważnej chwili.! 
-Później Ci powiem. - Harry podrapał się po głowie. I patrzył na mnie wyczekująco. A więc ja przytaknęłam i poszłam mieszać gotowy już sos. Przecież musiałam się czymś zająć bo sytuacja była trochę niezręczna. Zayn gapił się na nas jak na idiotów, albo psychicznych. Przecież nikogo nie zamordowałam. Chyba/
-O co tu chodzi? - oparł się o blat i zaczął zabijać wzrokiem, biedną patelnie. Czy ona mu coś zrobiła? 
-Dobra po co tu przylazłeś? - na całe szczęście nie musiałam się produkować przed mulatem. Paplałabym same bzdury mimo to że pytanie które zadał było niezbyt skomplikowane. Oczywiście, staje się również bardzo towarzyską osobą, jak się napiję, albo co gorsza upije. Wtedy nie mam zielonego pojęcia co robię. Najbardziej tragiczne dla mnie jest to, że później dowiaduje się nie za ciekawe rzeczy od przypadkowych osób. Bóg wie jeszcze co zrobiłam.
-Tak naprawdę, to zapytać się kiedy będzie jedzenie. - Zen usiadł na krześle i czekał na moją zbawienną odpowiedź.
-Za 5 minut, a ty w takim razie możesz nakryć do stołu. - z uśmiechem na twarzy podałam mu przygotowane i czyste, czekające na swoje położenie, talerze wraz z sztućcami. Spojrzałam kątem oka na Harrego, który pękał z śmiechu prawdopodobnie z miny Zayna. Nie ma co ukrywać, ja się powstrzymywałam jak tylko mogę bo jego zachwyt na twarzy, sprawiał że nie można się powstrzymać od parsknięcia śmiechem.  
Po absolutnie, eleganckim nakryciu do stołu i fantastycznym nałożeniu na talerze spaghetti, pogoniłam ścierą Harrego by zawołał wszystkich zebranych. Miałam ochotę nasypać na jedzenia Tamary trochę sody oczyszczonej ale się powstrzymałam. Przecież nie wiedziałam gdzie łaskawa blondi usiądzie. A poza tym wątpię, by zdążyła na czas do łazienki, zanim się za przeproszeniem oczywiście zesra.  
-Ale ładnie pachnie. - zaczął węszyć Louis. - No, Hazz postarałeś się. - poklepał loczka po plecach i usiadł przy stole w strusim tempie. 
Po chwili wszyscy zasiadli na swoich miejscach i spożywali obiad. 
- Ugh, to jest tłuste. - jęknęła Tamara. Robiłam wszystko by nie patrzeć się na jej twarz i nawet mi się to udawało. Bo przecież było tak miło i w ogóle. 
- Sama jesteś tłusta. - burknęłam i trzymałam kciuki pod stołem by tego nie usłyszała. Nie umiałam się powstrzymać od jednej, malutkiej, chamskiej odpowiedzi. Blondynka wstała z swoim talerzem i podeszła do mnie. W ciągu kilku minut cała jego zawartość wylądowała na mnie. Przeklęłam w duchu i również wstałam.
-Nie rozumiem, jaką Ci to dało satysfakcję, ale najwyraźniej jesteś szczęśliwa z swojego czynu. - od razu skierowałam się na piętro do swojego pokoju, by wziąć prysznic i przede wszystkim, pozbyć się makaronu z swoich włosów. Szczur jeden doczeka się zemsty z mojej strony. Nie chciałam jej dawać jakiejkolwiek satysfakcji.

 Zajęło mi trochę czasu zanim się doszorowałam, bo za każdym razem gdy planowałam już wyjść, mięso lub inne paskuctwo znajdowałam na moich włosach. Gdy wyszłam z pod prysznica, od razu ubrałam dresy, bo niby dla kogo mam się stroić? 
Zeszłam na dół i znalazłam wszystkich na dole w salonie. Usiadłam w jakimś wolnym fotelu i przypatrywałam się co moi kochani towarzysze robią.
-Okej, jak jest już Melanie to możemy zaczynać. - powiedziała Monica i wyciągnęła zza pleców butelkę wódki Absolut Citron. - Co to za początek roku bez małej partyjki w Nigdy Przenigdy.
Nalała przezroczystego płynu do okrągłych kieliszków i rozdała je wszystkim. 
-Przypominam reguły - kontynuowała. -Trzeba wymienić jakąś rzecz, której nigdy nie robiliście. Na przykład: nigdy przenigdy nie uprawiałam seksu w miejscu publicznym.
-Fuj! - pisnęłam
-A wtedy każda osoba, która uprawiała seks w miejscu publicznym, musi strzelić kielicha - dokończyła Emily.
-Tylko to muszą być prawdziwe rzeczy - powiedziała Perri, przewracając oczami. - A nie coś, czego nikt z nas nie robił. 
-Ja zacznę - zaproponowała Tamara .Powiodła wzrokiem po wszystkich. - Nigdy przenigdy. . . nie całowałam się z dużo starszą ode mnie osobą. Mam na myśli taką o 20 lat starszą czy coś.
Po czym poprawiła się na kanapie, nie podnosząc kieliszka do ust. Niall się wyszczerzył i napił  ze swojej szklanki. 
Następna była Emily. Zabębniła paznokciami o brzeg kieliszka. 
- Pomyślmy. Nigdy przenigdy . . . nie opuściłam szkoły w liceum na 4 dni. - natychmiastowo upiłam łyk. Prawie się zakrztusiłam. Miałam wrażenie jakbym ssała wylot rury od dystrybutora paliwa i w tym samym czasie jadła nadgniłą cytrynę. 
- Ty nie robiłaś sobie 4 dniowych wagarów? -zadrwił Liam. 
- A żebyś wiedział! Byłam bardzo grzeczną dziewczynką. - Emily pogładziła swoją sukienkę i się zaśmiała. 
Następna przyszła moja kolej.
-Nigdy przenigdy nie kąpałam się nago w miejscu publicznym. - wypił każdy, z wyjątkiem Monici i Liama. 
Graliśmy jeszcze jedną kolejkę. Alkohol palił mnie w żołądku, ale nie byłam pijana. Skoczyłam na równe nogi, pobiegłam do najbliższych drzwi i otwarłam je z impetem. Wtoczyłam się do łazienki i trzasnęłam drzwiami. Musiałam zwymiotować, bo źle się czułam. Gdy to zrobiłam wróciłam do salonu. Nikogo tam nie było. Spojrzałam w stronę schodów i okazało się że wszyscy wracają do swoich pokoi. Również to zrobiłam. Przebrałam się w moją piżamę która składała się z dużo za dużej koszulki z Nirvany i wybranych żółtych leginsów.
Nagle do mojego pokoju wparadowała Monica.
-Wszystkie dziewczyny poza Tamarą nocują u mnie w pokoju. Też przyjdziesz? - przytaknęłam i posłałam jej przyjazny uśmiech. To naprawdę miłe z jej strony że mi też to zaproponowała. 
Poszłam do jej pokoju i zobaczyłam rozłożony materac na podłodze, na którym leżała już Perri. Natychmiastowo zajęłam miejsce koło niej. Blondynka się do mnie uśmiechnęła i wtuliła w poduszkę. 
Nie umiałam spać. Zerknęłam przez okno. Podwórko było puste. Woda połyskiwała w basenie, lampy solarne jarzyły się przy chodniku. Potem ukradkiem podniosła stopą kapę przykrywającą łóżko Monici i zajrzałam pod nie. Leżał tam tylko stary numer ,,Vogue'a" . 
Reszta dziewczyn już dawno zasnęła a ja nie umiałam. Zbyt wiele myśli mnie rozpraszało. Intensywnie myślałam nad grą w nigdy przenigdy w  którą, graliśmy raptem godzinę temu. 
Po wypitej wódce czułam w ustach kapeć. Szukałam po omacku szklanki z wodą, ale nigdzie nie mogłam jej znaleźć. Ześlizgnęłam się z materaca tak cicho, jak tylko zdołałam, i na palcach wyszłam z pokoju, a potem ruszyłam schodami do kuchni. Idąc po marmurowych podłogach w holu, miałam wrażenie, jakbym stąpała po bryłkach lody. Kanciasty wieszak przy drzwiach frontowych przypominał gigantyczną tarantulę. Wciągnęłam powietrze i poszłam w kierunku niebieskawej poświaty na końcu korytarza. 
Cyfrowe zegary nad mikrofalówką i kuchenką świeciły na zielono. Nad centralną wyspą wisiał metalowy żyrandol. Po skórze przeszły mi ciarki - częściowo ze strachu, częściowo z podniecenia. Usłyszałam czyjeś kroki. Przysłuchałam się bardziej, ale nic nie usłyszałam. Wzięłam z szafki szklankę i odkręciłam kran. Woda popłynęła z hukiem do zlewu. Gdy tylko wypiła ostatni łyk i odwróciłam się w stronę schodów, coś skrzypnęło. Zatrzymałam się i rozejrzałam dookoła. Serce waliło mi jak młotem. Godzina na obu zegarach niemal w tym samym momencie zmieniła się z 2:06 na 2:07. 
Nagle do kuchni wszedł . . .

Awkward - Niall Horan fanfiction [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now