Chapter 15

5.1K 264 5
                                    

-Mam jechać całą drogę w takim stanie, czy zatrzymamy się na przebieranko? - jechałyśmy dopiero 30 minut. Gdyby nie to, że jechałyśmy odsłoniętym kabrioletem i w dodatku siedziałam z przodu, nie miałabym pretensji. No ale heloł, wyglądam jak jakiś potwór, przed którym małe dzieci na pewno by uciekały. Najgorsze były momenty kiedy stałyśmy na światłach, a ludzie mimowolnie rozglądali się na boki. I ich miny gdy mnie zobaczyli. Bezcenne. Może śmiałabym się gdyby to byli jacyś dziadkowie, a nie naprawdę atrakcyjni faceci. Kogo ja oszukuje? Nawet w makijażu wyglądam okropnie.
-Zaraz spotkamy się z wszystkimi przy najbliższej zajezdni. - odparła Monica poprawiając swoje Ray Bany . Też by mi się przydały. Nawet bardziej niż jej mimo, że słońce dawało popalić. Jest wrzesień, a pogoda jakby był lipiec. 
-Zayn mi napisał, że już na nas czekają. - odwróciłam się by spojrzeć na Perrie. To nie jest dobra dla mnie wiadomość. Wręcz tragiczna! Ja naprawdę wyglądam jakbym dopiero co wstała. Blondynka tylko się zaśmiała. A ja jak to naburmuszone dziecko wróciłam do swojej pierwotnej pozycji dodatkowo, krzyżując ręce na piersi. 
-Chyba ich widzę. - krzyknęła szczęśliwa Emily. 
-Opanuj dziewczyno swoje emocje. - Emi jest naprawdę świetną dziewczyną, ale najgorzej z jej emocjami. Biedna Perrie.
-A co z moimi ciuchami? Gdzie walizka?  - zapytałam lekko zmartwiona. Nie mam ochoty grzebać po torbach by znaleźć jakieś przyzwoite ciuchy i kosmetyki które nawet nie wiem czy są spakowane. Chyba panikuje.
-Zapakowałam te na podróż do osobnego plecaka, nie martw się. - Emily posłała mi przyjazny uśmiech. Trochę mi to pomogło, lecz nadal nie wiem co to za ciuchy. Z tego co widzę, ona odsłania odrobinę więcej ciała niż ja i ma inne pojęcie piękna. - Jak zaparkujemy, pójdziemy do łazienki i pomogę Ci się ogarnąć, okej? - przytaknęłam.
Faktycznie chłopców i Tamarę, łatwo można było dostrzec. Jak idioci stali i machali do nas. Przecież nie jesteśmy ślepe i ich widzimy.
Gdy wjechałyśmy na parking,  całe męskie towarzystwo poszło w naszą stronę by chyba pomóc nam wyjść. Harold pomógł Monice, Louis Emily, a Zayn Perrie. Liam z Niallem i Tamarą stali na uboczu, przyglądając się  bardzo zgrabnym wychodzeniu w naszym wykonaniu. Lou na mój widok wpadł w paniczny śmiech, na co strzeliłam buraka. 
-Ja pójdę z Melanie do łazienki. - Z trudnej sytuacji uratowała mnie Emily. Widziałam że w ręce trzyma jeden z moich plecaków.
Weszłyśmy do łazienki i brunetka wyjęła z torby ciuchy. Fakt że spodziewałam się kusych i nie w moim stylu a uzyskałam przeciwieństwo. Ubrania były takie jakie ja lubię, czyli krótkie jeansowe spodenki, czerwona bluza z białą literą A na środku i moje ,,nowe" panterkowe trampki. Weszłam szybko do jednej z kabin by się przebrać. Emi w tym czasie rozłożyła na blacie wszelkiego rodzaju kosmetyki i rzeczy do czesania. Gdy wyszłam przebrana, dziewczyna od razu się na mnie rzuciła by (chyba) doprowadzić mnie do porządku. Ilość podkładu jaką mi nałożyła na twarz, była wręcz do zrzygania ale wolałam nie marudzić. W końcu ona doprowadza mnie do porządku. Makijaż miałam taki jaki ja lubię. Tylko zamiast czerwonej szminki, na ustach miałam błyszczyk. A włosy były spięte w coś przypominającego luźnego a nawet rozwalonego koka. I teraz mogłam spojrzeć do lustra bez jakiegoś większego obrzydzenia.
Mruknęłam dziękuję i poszłam do wnętrza zajazdu, żeby nie było, podziękowałam. W końcu Emily odwaliła kawał dobrej roboty. Stanęłam na środku poszukując całego towarzystwa. Możliwe, że wyglądałam jak jakiś idiota albo sierota. W sumie, na sierote bardziej stawiam. Po chwili znalazłam grupkę, a to tylko przez Louisa który mi pomachał. Jaki dobroduszny człowiek. Popędziłam do stolika i usadowiłam się obok Monici. 
-Coś mnie ominęło? -zapytała dokładnie mi się przyglądając. Nie będę ukrywać że to trochę krępujące i kłopotliwe.
-Małe tapetowanko. -wzruszyłam ramionami i sięgnęłam po menu by wybrać sobie coś do jedzenia. 
-Niezła przemiana porównywując  Ciebie sprzed 30 minut. -naszą trochę głośną rozmową zwróciłyśmy uwagę całego ludu. Czy oni nie mają co robić? 
-Oh zamknij się. - po chwili przyszła do nas biuściasta blondi która chciała przyjąć nasze zamówienie. Zdzira zwróciła na siebie uwagę chłopców. Proszenie o inną kelnerkę było by absurdalne więc, przerywając jej flirt z płcią męską, odchrząknęłam głośno i poprosiłam o naleśniki z karmelizowanymi jabłkami. Przecież jestem głodna. Tamara chyba była tak samo jak ja podirytowana, bo zapewne Niall nie zwracał na nią uwagi. Biedactwo. Ale ona zastosowała inną taktykę niż ja. W moim wypadku, zamówiłam żarcie, a Tamara zabijała wzrokiem kelnerkę. Gdy ta już przyjęła nasze zamówienia i poszła, chłopcy od razu zaczęli gadać jak to ona musi być cudowna w łóżku i, że ma fantastyczny biust. 
-Przepraszam, że wam przerywam ale nie obchodzi mnie ta kelnerka. - powiedziała Perrie. Natychmiastowo przybiłam jej piątkę. 
-To działa na tej samej zasadzie jak wy gadacie o chłopcach. - Liam spojrzał po każdej z nas z uniesiona jedną brwią. Wyglądał prze zabawnie ale musiałam zachować kamienną twarz.
-Ale nie gadamy jak oni dobrze muszą pieprzyć. - wzruszyłam ramionami i wzięłam się za jedzenia dopiero co przyniesionymi naleśnikami.
-Serio naleśniki? - Harry spojrzał na zawartość mojego talerza. Normalnie strzelę mu zaraz. 
-A co jest w tym dziwnego? Są z jabłkami? - odparłam z buzią pełną ciasta.
-Twoja miłość dalej aktywna. - Loczek zaśmiał się na swój żart. Jeśli to w ogóle był żart. A ja przechyliłam głowę w bok i spojrzałam na niego z ironią. - Nie ważne. - machnął ręką i wziął gryza swojego hamburgera.

Awkward - Niall Horan fanfiction [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now