Chapter 11

5.8K 262 16
                                    

Przeczytajcie notkę pod rozdziałem

------------------------------------------------------

Czy ktoś zdaje sobie z tego że bycie szczęśliwym, albo doprowadzenie się do tego stanu jest czymś trudnym? Może nawet nie osiągalne. Podobnie jest z zdobyciem przyjaciół. Głównie z zdobyciem zaufania. Nie mamy pewności że ktoś od tak, będzie nam wierny. Nie mówię już tu o miłości, lecz o przyjaźni. Bycie z kimś lojalnym, to nie lada wyzwanie. Lecz w przyjaźni nie tylko jest ważna prawdomówność. Drugą częścią, tej zakręconej relacji jest zrozumienie, drugiej osoby. No bo po co nam taka przyjaźń skoro ktoś, wyjawia ci swoje najskrytsze tajemnice i oczekuje porady, a my nawet nie mamy pojęcia co ta osoba gada. Czy to ma sens? Chyba nie. A na sam koniec idzie świetna zabawa. Czucie się komfortowo w swoim własnym towarzystwie. Durne, lub genialne pomysły. Mimo, że co dopiero poznałam Monicę, mogę nazwać ją swoją przyjaciółką. Od razu na dzień dobry, zaproponowała mi nocowanie. Mimo że nic o niej nie wiedziałam zgodziłam się. Wiem, może to wydawać się szalone. Lecz dzięki temu, zyskałam osobę która mnie rozumie. A to jest chyba jedna z najważniejszych rzeczy. Pokazała mi skrawek swojej zaskakującej przeszłości. W końcu ona i Niall to rodzina! No heloł!

-Mel? - doszedł do mnie głos Monici. Stała prawdopodobnie za drzwiami i próbowała się dobić do łazienki którą zajmowałam od ponad 30 minut. Starałam się ukryć wszystkie odznaki pokazujące że, wczoraj wypiłam. I to nie mało. Lecz niestety jedyną widoczną rzeczą z którą nie dało się nic a nic zrobić to przekrwione oczy. Nie należę do jednych z tych dziewczyn które idealnie wyglądają, z kacem.. Chciałabym taka być.

-Tak? - zapytałam po kilku minutach kończąc swoje dzieło nakładając warstwę czerwonej szminki na usta. Czas pokazać mnie, taką jaka jestem naprawdę. Może i jestem wygadana lecz, to tylko przykrywka. Nie chce udawać kogoś, kim tak naprawdę nie jestem. 

-Jedziemy najpierw na śniadanie do Sturbucks'a, a później Cię zawiozę do akademika. Zgadzasz się z moim planem działania?- wyczułam nutę rozbawienia w jej głosie. Wiem że, nie umie mówić formalnym tonem. Ale kto poza wszystkimi biznesmenami umie? Albo kto w naszym wieku? Może są takie osoby, ale osobiście ich nie znam.

-Oczywiście że pasuje - jako dodatek mojego stroju, czyli zwykłej czerwonej bluzki włożonej do jeansowych krótkich spodenek założyłam złoty naszyjnik łańcuch. Po chwili przeglądania się w lustrze wyszłam z łazienki. Uśmiechnęłam się, do Monici którą minęłam w korytarzu i sięgnęłam po moją zapakowaną już ubraniami torbę. Przyjaciółka bo tak mogę nazwać szatynkę, wyglądała no nie wiem, ładnie?

Znajdując się przy drzwiach wyjściowych, ubrałam moje czarne conversy i czekałam później tylko na Monicę. Ta szukała swoich kluczy do auta po całej kuchni i salonie.

-Sprawdź w swojej torebce - zaproponowałam. Dziewczyna spojrzała na mnie z miną ,,skąd możesz to wiedzieć, przecież ich tam nie wkładałam i to ja mam rację" . Podałam jej czarną torebkę. Po krótkiej chwili czekania wyjęła klucze do swojego kabrioleta, który miał przypięty breloczek z logo Chanel . 

-Włożyłaś je tam prawda? - zapytała z nutą rozbawienia w głosie. Zaśmiałam się i wyszłam z mieszkania wraz z dziewczyną. 

Gdy wsiadłyśmy do auta, przeczesałam swojel blond włosy na jedną stronę ramienia i czekałam na szatynkę. Ta wgramoliła się na miejsce kierowcy i powoli odpaliła silnik. Z radia od razu poleciała piosenka The Vamps - Can We Dance.

Awkward - Niall Horan fanfiction [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now