Chapter 4

7.3K 322 9
                                    

Postanowiłam iść za zasadą YOLO. Nie było mi miłe zapoznawać kumpli Harrego. 

Poszliśmy w stronę jednej z kanap, na której siedziało 6 osób . Pięć, z nich była trochę obtatułowana . No, może bardziej niż ,,trochę" ale pomińmy ten fakt. Siedzący tam chłopcy, mimo swoich ozdobnik byli, naprawdę przystojni. Jak, z okładki Vouge . Jak Boga, kocham przez tych ludzi nabawię się większych kompleksów. 

- Jak już Emi wcześniej ogłosiła, to jest Melanie. - dzięki Harry, naprawdę wielkie dzięki że mi pomagasz. Spojrzałam, na niego a on tylko się do mnie uśmiechnął. Wolałabym do rozpoczęcia semestru pozostać anonimowa. Mówię poważnie. - To jest Zayn z Perrie- Hazz wskazał na chłopaka, który był mulatem z postawionymi włosami i brązowymi oczami. Siedziała na nim śliczna blondynka której oczy były niesamowicie duże i niebieskie. Wyglądała na delikatną ale pewną siebie. - Tu jest Louis - Niejaki Louis był brunetem z szarymi tęczówkami, to on jak mi się zdaje był tym śmiesznym który, rozweselał resztę grupy - Liam, Niall i Tamara - Brunet, który miał najmniej dziar, ale wyglądał dosłownie jak model. Mulat w sumie też. Kolejny do opisu, stoi blondyn z intensywnie niebieskimi oczami. Miał postawione włosy, a jego twarz została ozdobiona kilkoma kolczykami. I została na suka siedząca na blondynie. Suka, bo na pewno nią była. Siedziała okrakiem na chyba, Niallu i dławiła się śliną chłopaka . Przyssała się do niego jak glonojad do szyby. Cóż, kolejna blondynka, skąpo ubrana z pewnością siebie powyżej 100% ,i okropnym wyrazem twarzy. Okej, już jej nie lubię. 

- Super, dzięki za przedstawienie a teraz spadam - już zawracałam gdy burza loków złapała mnie za nadgarstek. 

- Zostań, ja idę po coś do picia - usiadłam na fotelu, który jako jedyny okazał się wolny. Byłam strasznie skrępowana. Przywykłam, do tego że ludzie cię oceniają na każdym kroku. Nienawidzę, tego. Zobaczyłam jak Harold wraca z dwoma czerwonymi kubkami. Musze go wypytać, co u niego a przede wszystkim co tu robi?  Wiedziałam że mieszka w Anglii, ale to było 4 lata temu. To prawda zawsze mógł zmienić miejsce zamieszkania. To dziwne widzieć go już takiego. Wcześniej nie miał tatuaży, a jego głowę zdobiły naturalne słodkie loczki niesfornie opadające na czoło, a teraz? Teraz już nie są takie kręcone, stają się powoli proste i są zaczesane do tyłu. Wcześniej, miał na twarzy tylko trądzik, a teraz całkowicie się go pozbył, a w wardze ma kolczyk. No, tak to już nie jest ten sam słodki chłopczyk.  Teraz, tak myśląc każdy się zmienia, mimo to że tego nie widzimy. Teraz to zbyt dużo dziewczyn ma problemy trawienne z powodu niskiej samooceny . Chciałabym, zobaczyć jak te kilka lat temu, wyglądała taka Tamara, i czy też wyglądała tak zdzirowato. W sumie, wątpię. Chociaż..? 

Szanowny Harold podał mi jeden z kubków, a ja obdarzyłam, go jednym z moich firmowych uśmiechów.

- Oj, Mel, Mel nie wyszło ci to uśmiechanie się - to mnie, zgasił. 

- Oj, Harry, Harry przynajmniej się starałam, doceń to - tym razem można było wyczuć w moim głosie nutkę ironii. 

Na moje nieszczęście zwróciłam na siebie uwagę wszystkich, siedzących osób. No, to klops.

- No, właśnie Hazz. Mela się starała, a ty powinieneś to docenić - dziwne że, poparł mnie jeden z chłopaków.

- Dzięki, ci chłopcze jakkolwiek masz na imię. - trochę sarkazmu nikomu, nie zaszkodzi, prawda? 

- Lou. - dobra chyba zrobiłam z siebie idiotkę, bo wszyscy się zaśmiali. Kto by pomyślał, że wszyscy tu są tacy weseli. A mama mi mówiła że w Anglii to same sztywniaki. Chyba że są upici. Teraz stawiałabym, na tą drugą opcję. Muszę, się wykaraskać z tej dość ciężkiej dla mnie sytuacji. Nie chce być w centrum uwagi! Przez tyle miesięcy, byłam lecz teraz mam dość.

- Dzięki, Lou - przywarłam szybko usta do plastikowego kubka od Harrego, który w tym momencie zwijał się z śmiechu.

Po pewnym czasie, a dokładnie po kilku drinkach za kumplowałam się z Perrie. Była niesamowicie miła. Ogólnie całe towarzystwo było świetne. Pomińmy Tamarę i Nialla. Oni, nie przypadli mi szczególnie do gustu. 

- Gramy, w prawda czy wyzwanie?  - zapytał Zayn. Wszyscy pomyśleli że to genialny pomysł, więc po chwili siedzieliśmy w kole. Dołączyła, do nas Emily która na początku imprezy gdzieś zniknęła. Wole, nie wiedzieć co robiła. To ona właśnie, rozpoczęła grę. Wszystko szło jak po maśle do momentu kiedy na mnie wypadło. 

- Prawda, czy wyznanie? - wzrok Tamary, był okropny. To ona mnie wybrała. Sam jej widok sprawiał że było mi nie dobrze i chciałam zwrócić w dość brutalny sposób, wszystkie drinki które wypiłam-

- Wyzwanie - moja intuicja, czy podświadomość mówiła prawda, ale ja nie chciałam, pokazać swojej nie śmiałej strony. Albo, tej nie pewniejszej. Widziałam, jak blond suka się uśmiecha. To nie był ten pełen szczerości, zaufania uśmiech, lecz ten złośliwy, po którym masz ochotę przywalić danej osobie. Nie było ze mną inaczej.

- Pocałuj Nialla - co przepraszam? Dopiero co tu weszłam, a już mam zaliczać wszystkich po kolei? To chyba są jakieś żarty. Czy ja wyglądam na dziwkę? 

Chłopak spojrzał na mnie z zaintrygowaniem. Nie wiem jak to nazwać. Po prostu, jego oczęta obserwowały mnie od góry, do dołu. Westchnęłam ciężko i podeszłam do chłopaka. Wolałam udawać że jestem pijana choć, nie byłam. Może wtedy, o minęły by mnie komentarze, które zapewne będą miały, miejsce następnego dnia. Usiadłam okrakiem na chłopaku. Spojrzałam głęboko w jego tęczówki.

- Nie gryzę - blondyn wyszeptał mi do ucha, po czym on sam wykonał ten pierwszy krok i wbił się w moje usta. Starałam się nie oddawać pocałunku, ale w momencie kiedy poprosił o wejście, uległam. Miał w języku kolczyk, więc to było dla mnie nowe doświadczenie. O dziwo pocałunek był pewny, lecz delikatny. 

Byłam święcie przekonana, że będzie brutalny i okropny. Na sam koniec, niebieskooki przygryzł moją wargę. Szybko zeszłam z Nialla,  po czym otrzepałam, z siebie niewidzialny kurz. Tak, dla zabawy. Kątem oka widziałam, jak usta Tamary, nieświadomie się otwarły i w jej oczach, jak i u wszystkich zobaczyłam zaskoczenie. U niej była jeszcze złość.

- I co zaskoczona? - zapytałam się blondyny, posyłając jej uśmiech

- Jak, na szmatę to chyba nie najgorzej - bum. Trafiła w mój czuły punkt. I owszem nazywałam ją suką, ale tylko w myślach. Nawet nie powiedziałam, tego na głos!  Moja cierpliwość, się całkowicie zakończyła. 

Spojrzałam, na nią ostatni raz i udałam się w kierunku wyjścia. Musiałam przebić, się przez ten tłum ludzi którzy mimo godziny 1 w nocy, nadal świetnie się bawili. Gdy zobaczyłam wyjście, poczułam więcej energii i wręcz wybiegłam z budynku. 

Padał, deszcz. Z bractwa do akademiku, biegiem zajęło by mi ok. 15 minut. Wolałam, więc skorzystać z mojego pomysłu. Biegłam, tyle ile mogłam. Zobaczyłam, jak czarny rang rover zatrzymuje się koło mnie. Ja również, to zrobiłam. Szyba, opuściła się niżej i za kierownicą zobaczyłam nikogo innego jak Nialla.

- Wskakuj

- Nie - odparłam, i zaczęłam iść dalej. Byłam cała mokra, siedzenie w jednym aucie z tym dobrze całującym dupkiem, wywołało by u mnie wizytę u psychologa, jak nie u psychiatry. 

Poczułam jak ogromne, dłonie spoczywają na mojej talii i zostałam podniesiona w stylu panny młodej. Nie cierpiałam, tego bo czułam się, że chłopak który mnie niósł, zaraz się przewróci. Zostałam brutalnie wepchnięta do auta i zapięta jak małe dziecko pasami. Byłam wściekła. 

------------------------------------------

I mamy, kolejny rozdział. Jeśli są jakieś błędy, czy literówki to najmocniej was przepraszam, ale piszę na tablecie bo niestety nie mam dostępu do laptopa. Staram się pisać coraz dłuższe działy i bardziej ciekawe. I Niall wreszcie dołączył do żywych!

Awkward - Niall Horan fanfiction [ZAWIESZONE]Où les histoires vivent. Découvrez maintenant