Chapter 23.

4.1K 242 26
                                    

Nie mam serca dłużej trzymać tego rozdziału.

Wszystko szło w jak najlepszym kierunku. Wydaje się, że mój kontakt z takim osobnikiem płci przeciwnej powinny być kiepskie, lecz można się porządnie zaskoczyć. Z mężczyznami miałam nawet lepszy kontakt, niż z kobietami. Może, dlatego że faceci byli prości jak budowa cepa. Trzeba było tylko chwile poświęcić nad instrukcją obsługi i proszę bardzo. Ale oczywiście, nie wykorzystuje Nialla. Nie myślcie aż tak o mnie źle.

W tym momencie siedziałam w kuchni z laptopem, mojego tymczasowego współlokatora, jedząc pokrojone jabłka i pisząc referat na zajęcia muzyczne. W tle leciał mi album Jamesa Arthura, który wygrzebałam z kolekcji chłopców. Niall poszedł po jakieś zakupy, ponieważ lodówka świeciła pustkami i przy okazji po śniadanie. Chciałam za wszelką cenę przekonać go by powiedział, co ma zamiar kupić, ale w odpowiedzi wyszedł z domu. Czyli dosłownie dowiedziałam się tyle, co kot napłakał. Lecz nawiązując do mojego referatu, miał tyle co nic. Grzebałam w internecie, szukając jakiś natchnień, pomysłów, biografii artystów, ale dosłownie brak jakichkolwiek inspiracji.

Oparłam się pod irytowana, o krzesło plecami, bo do tej pory siedziałam zgarbiona niczym jakiś goblin i zamknęłam oczy, mając nadzieje że nabiorę inspiracji w takiej muzyce. Jak się okazało efekt był zaskakujący. I za to kocham muzykę. Za to, że daje natchnienia. Za pomysły, przekaz i chęć zrobienia czegoś bardziej wartościowego w swoim życiu. Może to sprawka Jamesa który swoimi cudownymi piosenkami, z całkiem mądrym tekstem, chciał mi jakoś pomóc. Brzmi, to jakby facet zawitał, podziemia i grobowce, a jest wprost przeciwnie. Żeby nie było. On żyje i chyba ma się świetnie. Po ugryzieniu kolejnego kawałka jabłka, zabrałam się wreszcie za jakieś sensowne pisanie. Bardzo zależało mi na tym by nadrobić zaległości bo miałam je dosyć spore. Dwa referaty miałam już w dniu dzisiejszym za sobą, bo były na całkiem oczywisty temat i przyjemnie mi się je pisało, lecz ten z pieprzonej muzyki to co innego.

Oczywiście, po cudownej inspiracji, moje nastawienie diametralnie się zmieniło.

Gdy zaczęłam pisać zakończenie drzwi się, otworzyły a do środka domu wszedł zawalony zakupami Niall. Pragnę zaznaczyć iż siedziałam w jadalnio kuchni skąd miałam rewelacyjny widok na większość parteru.

- Pomóc ci? - zapytałam rozbawiona z jego czerwonej twarzy. Blondyn jedynie pokręcił przecząco głową mówiąc iż jest mężczyzną i takie zadanie to dla niego pestka. Jedynie przytaknęłam głową i wróciłam do pisania.

- Przeczytasz mi to? - Niall nagle, znalazł się za mną i wskazał na ekran swojego laptopa w między czasie podając mi kawę i opakowanie z dwoma muffinkami w środku z Sturbucksa.

- Mam nadzieje, że za to fantastyczne śniadanie policzono ci nieco mniej, a co do mojego dzieła, wole byś sam przeczytał i spojrzał na to nieco bardziej krytycznym wzrokiem. - stwierdziłam i wstałam z krzesła, udostępniając je przy okazji Horanowi i poszłam do kuchni, by rozpakować zakupy i pochować je oczywiście tam gdzie powinny być. Gdy chowałam ostatnią rzecz, czym było opakowanie ciastek, do szafki z słodyczami, chłopak spojrzał na mnie wzrokiem którego nie umiałam zrozumieć.

- Zastanawiałaś się może by zacząć pisać jakiegoś bloga czy inne gówno? To jest napisane fenomenalnie i aż chce się czytać więcej. - odetchnęłam z wyraźną ulgą i podeszłam do niego by się przytulić. Odetchnęłam z wyraźną ulgą, bo myślałam, że to będzie istna katastrofa, lecz moje przypuszczenia okazały się absolutnie błędne.

- Pomyśle nad tym. - przeczesałam jego włosy i spojrzałam na stojącą obok drzwi, czarną torbę.

- To twoje rzeczy. Byłem w twoim pokoju w akademiku. - przytaknęłam głową i oblizałam lekko usta i oderwałam się od blondyna, podchodząc do walizki. - Zaniosę ci ją do mojego pokoju.

- Do twojego? - zapytałam krzyżując ramiona na piersi.

- Tak do mojego. Uwierz mi spało mi się genialnie, pierwszy raz od nie wiem kiedy, dlatego chce wykorzystać to że tu jesteś. - parsknęłam śmiechem i wraz z swoim śniadaniem i laptopem poszłam do salonu, kończą tam pisać swoje dzieło. Plecy mnie lekko bolały, więc postanowiłam to wykorzystać i usiąść w czymś zdecydowanie bardziej wygodnym. Po kilku albo kilkunastu minutach, wysłałam referat na pocztę nauczyciela, tak jak sobie życzył i odłożyłam urządzenie na stoliczek, i w końcu zabrałam się za jedzenie. Spięłam swoje rozpuszczone włosy w kucyka na czubku głowy by mi nie przeszkadzały.

- Z tego co wiem to zabieram cię gdzieś wieczorem.

***

Stałam przed lustrem w pokoju Nialla i przyglądając się sobie w lustrze. Oczywiście za uwagami Horana ubrałam coś zdecydowanie wygodnego. Cieszyło mnie to że zadbał nawet o kosmetyki, więc mogłam się nie nagannie umalować. Po jakimś czasie, chowając telefon do kieszeni spodni, zeszłam na dół gdzie chłopak czekał na mnie w salonie, bawiąc się w rękach telefonem.

- Nie będę owijał w bawełnę wyglądasz zjawiskowo. - zaśmiałam się cicho i podeszłam do niego chwytając go za dłoń. Blondyn, splótł nasze palce razem.

- Dziękuję ty również. - spojrzałam na niego, omiatając go wzrokiem. Miał na sobie czarne spodnie, podkreślające chudość jego nóg, czarne trampki, firmy każdemu znanej czyli convers, biały t-shirt z dekoltem w serek i na to zarzuconą skórzaną kurtkę. Przygryzłam delikatnie wargę, czując podekscytowanie w całym moim ciele. Gdy wyszliśmy z domu, Niall zakluczył dom i poszliśmy w stronę jego auta, które było zaparkowane zaraz przy furtce. Czułam się niczym jakaś nastolatka idąca na pierwszą randkę, ale kto zabroni przeżywać mi tak wspaniałych chwil? Nikt. Właśnie dlatego bardziej mnie to cieszyło. Chłopak otworzył mi drzwi od strony pasażera, co sprawiło że na ten gest mocno zachłysnęłam się powietrzem. Nie spodziewałam się tego po nim. Absolutnie nie takiego gestu. Było to niezwykle szokującej. Będąc nadal w amoku, wsiadłam do środka. Gdy mój towarzysz zajął miejsce tuż obok, i podał mi czarną chustkę.

- Musze ci związać oczy. - spojrzałam na niego przerażona,

- Ale gdy zawiążesz mi oczy, nie zakneblujesz mnie i nie za biczujesz, a później porzucisz zgwałconą w lesie?

- Boże, Mel czasami poważnie wątpię w twoją inteligencje.

- A ja Niall, w twoje pojęcia savoir vivru. * - odgryzłam się, ale wzięłam od niego chustkę i zawiązałam ją sobie włosy przez co widziałam tylko ciemność.

- No to czas zacząć, wcielenie się w Christiana Greya.

*czyli dobre maniery.

_________

Kolejny rozdział, który mam nadzieje zostanie przez was ciepło przyjęty. Wasze komentarze sprawiają, że robi mi się cieplutko na sercu i kurcze, dzięki wam widzę, że to co robię ma sens. Kocham was z całego serducha i sprawiacie uśmiech na mojej twarzy. Kocham również z wami pisać, bo jesteście niezwykle serdecznymi ludźmi.

No dobrze, bez owijania w bawełnę. Następny rozdział będzie za 20 komentarzy i 60 gwiazdek. Ily.

Awkward - Niall Horan fanfiction [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now