Chapter 13

5.3K 282 12
                                    

Rzecz o której teraz marzyłam, to zniknąć. Przeteleportować się do miejsca gdzie nikt by mnie nie znał i nie kojarzył. Miejsca w którym byłoby mi ciepło i zajadałabym się jabłkami, które uwielbiam.
-Musiałeś mnie z kimś pomylić. - odpowiedziałam i w pośpiechu ruszyłam na swoje miejsce. Czułam się bardzo źle. Nie fizycznie, lecz psychicznie. Byłam pewna że, wyjazd na inny kontynent spowoduje iż, nie będe znana z wstydliwego wideo które wciekło do internetu. Nie znaleziono sprawcy który je tam umieścił, więc by nie wdawać się w osobiste śledzctwo lepiej uciec. Wolę żyć w cieniu, lecz każda jedna sytuacja tego mi nie ułatwia. To ja wpakowałam się w to gówno i chodzę ciągle za tą pieprzoną elitą. Gówno z którego nie da się wyplątać. Udałoby mi się to tylko wtedy gdybym zmieniła pokój ale, za dużo z tym roboty i papierów, albo gdybym wynajeła sobie mieszkanie, lecz w obecnej chwili nie mam pieniędzy a zbieram na auto. Dlaczego moje życie jest tak bardzo skomplikowane?
Najgorsze że do mojego życia wszedł chłopak, którego za wszelką nie znosze. Jest niesamowicie chamski i seksowny.. Chwila, chwila.. czy ja o tym pomyślałam? Ach.. w dupie to mam! Tak  on niesamowicie seksownie wygląda w tych odpiętych koszulach w kratę, ciemnych ciasnych jeansach i czarnych suprach. I ten jego kolczyk w wardze sprawia że, masz go ochotę pocałować a do furii dopiero doprowadzi Cię kolejny kolczyk w języku. Wiem bo przecież miałam okazję spróbować. A co dopiero tatuaże, które dają pozory niegrzecznego chłopca. Ciekawa jestem jak by wyglądał w swoich naturalnych włosach... na pewno uroczo. Anielską nutę dodają mu jego piękne niebieskie oczy, które z zależnością od jego nastroju przybierają, daną barwę. Gdy jest zły ciemniejszą niż zazwyczaj, a gdy w miarę wesoły jasno niebieskie nawet z nutą szarości.
A co dopiero jak śpiewa.. Ciekawe czy ktoś, gdy on grał na gitarze dostał przy nim orgazmu. Napewno, bo sposób w jakie inne dziewczyny na niego patrzą jest zabawny. Rozwalają się gdy tylko, Niall na nie spojrzy. Czy się w nim zakochałam? Nie. Tylko się zauroczyłam. Dalej mogę dostrzec w nim masę minusów, tak jak chociażby jego złośliwe a czasem sprośne komentarze. Liczy się dla niego tylko seks, jeśli chodzi o jakiekolwiek uczucie.. i ten złośliwy uśmiech, sprawia że mam ochotę mu przywalić.
Coś czuję że on lubi dziwki. Czyli Tamara daje mu to czego on chce. Ale ona jest puszczalska. Chociaż zaskoczyło mnie jej, wczorajsze zachowanie w stosunku do Monici, myślałam że wydrapie jej oczy, czy coś a tu niespodzianka. Zabijały się tylko wzrokiem. Jak miło.
-Mela żyjesz? - zaśmiała się Emily, lekko mną potrząsając dzięki czemu wyszłam z mojego fantastycznego transu myślenia.
-Co? Jak? O co chodzi? - zapytałam nieźle zdezorientowana. Okazało się że, zajęcia się skończyły i zostałyśmy tylko we dwie, na sali.
-Monica wpadła na pewien, pomysł i przedstawi nam go podczas lunchu. - brunetka wstała i wzieła do rąk moją torbę. Jak miło że, mi pomaga.
-Skąd wiesz?
-Istnieje coś takiego jak esemesy, kochana. - ach.. no tak, zapomniałam, głupia ja. Uderzyłam się w głowę otwartą dłonią na co było można usłyszeć dzwięk plaskacza. Jak na naturalną brunetkę, to moja inteligencja jest blondynki. Przynajmniem mam kolor włosów jaki, odpowiednio do mnie pasuje.
-Halo! Ziemia do Mel! - Emily machneła mi ręką przed twarzą. Chyba naprawdę się zamyśliłam. Dziewczyna pociągneła mnie w stronę kolejnych drzwi na których było napisane sala nr.203 ,czyli teraz literatura. Przynajmnej będę miała godzinkę snu .

Tak jak mówiłam, tak było. Przez cały wykład spałam. Od czasu do czasu gdy profesor spojrzał w naszą stronę, Emily dźgała mnie łokciem ,po czym  natychmiastowo się budziłam. Więc nic nie wiem co się tam działo.
-Idziemy do Starbucks'a. - mruknełam ciągnąc dziewczynę za rękę w stronę wyjścia. Była akurat przerwa na lunch, więc wypicie porządnej kawy dobrze by mi zrobiło, szczególnie jak miałam mieć jeszcze dwia wykłady.
-Ale..
-Nie ma rzadnych ale! - powiedziałam podirytowana. Wiem przerwałam Emily ale chce spać. Koszmar w nocy dawał się we znaki. Byłam strasznie zmęczona.
-Ale mieliśmy się spotkać w Soho. - jak zwykle musi być jakiś problem. Ale zawsze można znaleźć odpowiednie rozwiązanie.
-To napisz do każdego esemesa że, zmieniamy tymczasowo lokal na Sturbucks i tam Monica nas o czymś poinformuje. Możesz dodać z poważaniem kłopotliwa studentka i zniewolniona pracownica kawiarni. - odparłam lekko rozbawiona swoją wypowiedzią. Współlokatorka dokładnie napisała to co jej podyktowałam. To takie moim zdaniem zabawne.
-Wiesz że, w Soho też mają kawę. - czepiasz się i przeginasz. Uważaj bo w nocy wyrwę Ci te kłaki i zobaczysz..
Nie odpowiedziałam tylko poszłyśmy do kawiarni.
Gdy weszłyśmy do miejsca gdzie dają moją upragnioną kawę, była już tam połowa grupy. Niall z Tamarą mieli minę jakby ktoś nasrał im do kieszeni. A może nastałe się zaprzyjaźnię z Monicą? Mina niezadowolonej Tamary, daje mi chorą satysfakcję. Podeszłam do lady i zobaczyłam tam Johna.
-Kochany, czy są dni kiedy ty nie pracujesz? - zapytałam pełna podziwu. Wczoraj, przed wczoraj, dwa dni temu, dzisiaj...
-Niestety nie ma takich. - zaśmiał się głupkowato i położył ręce na ladę. -Co sobie królewna życzy?
-Kawę. -odparłam spiesznie.
-Jaką? - widać że brunet był podirytowany, ale co na to poradzić?
-Dobrą. Zrób jedną z najlepszych. - John, robi genialne napoje. Więc, wiecie jak coś to iść do niego.
Po chwili chłopak podał mi śliczną kawę z bitą śmietaną.
-Ciasteczkowa taka jaką lubisz i....na koszt firmy. - wyszczerzył do mnie te swoje białe zęby, a ja z zaskoczeniem patrzyłam się na niego jak na idiotę. Po chwili się ocknełam.
-Wiesz John że, Cię uwielbiam? - odparłam rozbawiona.
-Oh jasne że, wiem. - zaśmiał się a ja powolnym krokiem ruszyłam w stronę stolika całej tej orgii.
Usiadłam obok Nialla i Perrie, bo tam było jedyne wolne miejsce. Ale mi się poszczęściło.
-Wiesz że ten chłopak z tobą flirtował? - tę mądrości Emily są aż słabe. Dziewczyna siedziała dokładnie na przeciwko mnie, a więc powiedziała to na tyle głośno że, każdy to usłyszał.
-Nie, on ze mną nie flirtował. John by tego nie robił. - odparłam, po czym wziełam łyk kawy.
Wszyscy się tylko zaśmiali a, moją twarz pokryły rumieńce.
-Wow, nawet wiesz jak ma na imię. - dodała Tamara. Ona jako jedyna mogła by się przymknąć. Zabiłam ją wzrokiem i wróciłam do konsumowania mojego napoju.
-Bo tutaj pracuję. - dodałam po dłuższej chwili.
-Ale to nie oznacza że, John czy jak mu tam, nie może do Ciebie kochana zarywać. - czy wszyscy są przeciwko mnie? Nawet Perrie?
-Skończcie... - to jest już męczące... Jeszcze chwila a wezmę widelec i zadźgam każdemu oczy.
-Bo co? - odparła Tamara. Teraz jestem bliska wrzucenia ją pod autobus, albo pociąg.
-Bo nie mam na to ochoty.
-Nie dziwię się takiej szmacie jak Ty. - odłożyłam kubek i zacisnełam pięści. Chce wojny to będzie wojna.
-A ja takiej dziwce jak Ty. Dziwię się że Niall dalej z Tobą wytrzymuje. Chociaż.. Nie! Jedyną rzeczą jakie umiesz dobrze robić to obciąganie albo loda, choć wątpie że, doprowadzasz go do orgazmu. Zawsze może udawać. - wybuchłam. Wszystkie pary oczu zwróciły się na mnie. Tamara siedziała na kolanach blondyna z otwartą buzią. Niech wleci jej tam stado much.
-Ty nic nie wiesz! Ciekawe kiedy ostatnio uprawiałaś seks choć z tego co widzę, na 100% jesteś dziewicą. - wziełam głeboki oddech i zostawiając wszystkie swoje rzeczy wyszłam przed kawiarnie. Musiałam trochę powdychać świerzego powietrza. To wszystko, ta cała sytuacja mnie przerosła. Usiadłam sobie na ławce i zaczełam płakać. To było nie kontrolowane. Ja nie jestem dziewicą! I nawet nie miała prawa tego mówić! To był cios poniżej pasa. Wiem że z mojej strony poszło kilka nie odpowiednich rzeczy ale, ona mnie sprowokowała.
Nagle pod Sturbucks podjechał dobrze mi znany kabriolet a z niego wyszła śliczna brunetka, ubrana w kwiecistą luźną sukienkę w żywych kolorach i czarne wysokie koturny. Włosy miała rozpuszczone, a na głowie widniały okulary przeciw słoneczne Ray Bany. Tak, to była Monica. Dziewczyna szybko do mnie podesza i usiadła obok.
-Hej, mała co się stało? - zapytała, pocierając lekko dłonią o moje ramię.
-Tamara się stała.  - burknełam. Już nie płakałam, lecz tylko kilka pojedyńczych łez spadało od czasu do czasu.
-Nie przejmuj się nią. Chodź. - powoli szłam za Monicą do wnętrza kawiarni. Z wielką niechęcią usiadłam na swoim miejscu.
-Mel, co się stało? Wyglądasz jakby Cię ciężarówka przejechała! - krzyknął rozbawiony Lou. Szybko jednak dostał kuksańca od Perrie.
-Ale ty umiesz prawić dziewczynie komplementy.
-Dobra, na samym początku - zaczeła swój monolog Monica. To się
teraz zacznie. -Niall nie uciekaj bo ciebie też dotyczy. - blondyn tylko głośno westchnął, lecz nic nie powiedział. - Postanowiłam że pojedziemy na weekend nad morze. Z tego co mówił Hazz, ma tam duży dom na plaży co ułatwia nam pobyt, a możemy pojechać tam na trzy auta. W jednym czyli moim: ja, Mela, Emi i Pezz, w drugim: Zayn, Lou, Hazz i Liam a w trzecim Niall i Tamara. -  Monica była bardzo zadowoloma z swojego pomysłu.
-Możemy tam pojechać w piątek. - zaproponował Zayn.
-O 16 bo o tej, godzinie każdy z nas na pewno skończy wykłady. - Liam spojrzał na Zayna. Tak samo jak wczoraj. Co tu się do cholery jasnej dzieje?
-Skąd wiesz że, mam domek na plaży? - zapytał zaskoczony Harry.
-Mówiłeś mi wczoraj. 
-Ja nie jadę. - odparłam stanowczo. Nie mam ochoty nigdzie jechać z tą bandą dzikusów. Jeszcze mnie Niall zgwałci w krzakach, albo w morzu. Aż nie chce o tym myśleć.
-Jedziesz i to bez dwóch zdań. - Serio Pezz? Znowu przeciwko mnie? Bardzo Ci dziękuję..
Przekręciłam przecząco głową, na co kilka osób się zaśmiało. To straszne mieć wszystkich przeciwko sobie. Niby to zwykły wypad na weekend nad morze, ale w między czasie mogę zrobić ogrom rzeczy.
-I tak nie pojadę, przepraszam. - wziełam swoją torbę i ruszyłam w kierunku lady gdzie stał mój kochany amerykanin.
Chłopak dziwnie się na mnie spojrzał na co się zaśmiałam.
-Zastąpisz mnie jutro w kawiarni? - Joh. westchnął i przytaknął głową. Nie wiedząc co robię pocałowałam go w policzek i szybko wyszłam z Sturbucks'a. Postanowiłam nie iść na resztę zajęć. Jak zrobię sobie wagary, dokładnie tak jak za czasów liceum nic się nie stanie.
Wziełam pierwszą lepszą taksówkę i poprosiłam by mnie zawieziono do jakiegoś Secend Shopu. To może wydawać się zabawne ale zdecydowanie wolę tam chodzić niż po centrach chandlowych i przemieszczać się po sieciówkach.
Gdy staneliśmy pod sklepem, zapłaciłam kierowcy i ruszyłam na polowanie. Miejsce było zwykłe. By wyszukać jakiś skarbów trzeba było nie raz głęboko poszukać w tych stertach ubrań. Podeszłam do jednej półki gdzie znajdowały się buty i po długich polowaniach znalazłam w idealnym stanie, w moim rozmiarze parę nike'ów za kostkę w panterkę. Kosztowały tylko 10 funtów, więc podeszłam do kasy i zapłaciłam. To były moje najszybsze poszukiwania. Uszczęśliwiona swoimi zakupami, ruszyłam w stronę stacji metra by wrócić do akademiku. Szara rzeczywistość powraca.

***

W pokoju zastałam siedzącą na swoim łóżku Emily z laptopem. Dziewczyna na mój widok szybko się zerwała i podeszła zobaczyć mój nowy nabytek.
-Skąd masz to cudo? - zapytała nie mogąc oderwać wzroku od moich butów.
-Sekret, nie mogę Ci powiedzieć. - przyłożyłam swój palec do ust w ramach większegp efektu.
-Ach.. niech Ci będzię. Ale mogę je przynajmniej przymieżyć? - przytaknełam i wskoczyłam na swoje łóżko. Mimo wczesnej godziny, po chwili zasnęłam.

_______________________________________

Czytasz? - Komentuj i głosuj :)

Awkward - Niall Horan fanfiction [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz