-rozdział 45-

543 36 8
                                    

- Jak to porwali? - spytałam, czując napływające łzy do moich oczu. 

- To moja wina. - powiedział Derek. Odruchowo odwróciłam się w jego stronę. - Straciłem go z oczu przy ucieczce.

- To nasza wina... Ale mam już plan jak to naprawić. Pojadę do Gerarda i przekonam go, żeby wypuścił Isaaca. - odezwał się Scott.

- Czemu miałby cię posłuchać? - spytał James.

- Wiemy, że Gerard chce przejąć kontrolę nad Kanimą. Pomożemy mu w tym, a w zamian wypuści Isaaca.

- Jadę z tobą. - powiedziałam stanowczo.

- Sus...

- Isaac to mój chłopak. Jadę z tobą.

Spojrzałam prosto w ciemne oczy przyjaciela, czując, jak po moim policzku spływa łza. McCall zawahał się, a następnie głęboko westchnął.

- Okay... Pojedziemy jutro rano.

~^^~

Siedziałam na ławce na werandzie opatulona kocem, pusto gapiąc się przed siebie. Nie mogłam spać. Martwiłam się o Isaaca. Wiedziałam, że chłopak na pewno był teraz torturowany i bałam się, że Gerard go zabije, zanim go uwolnimy. Cały ten strach był paraliżujący, a wizja, że mogłam stracić kogoś tak mi bliskiego, przytłaczała mnie i sprawiała, że miałam ochotę krzyczeć.

Nagle poczułam, jak materiał poduszki ugina się pod czyimś ciężarem. Zmusiłam się do spojrzenia na tę osobę. Scott siedział obok mnie z dwoma kubkami w rękach.

Podał mi jeden z wymuszonym uśmiechem, który bardziej przypominał grymas małego dziecka, a następnie wsunął się pod beżowy koc. Postawiłam kubek z gorącą herbatą na niewidocznym przez koc kolanie i starłam łzę z policzka.

- Oni go zabiją... Gerard go zabije...

- Nie zabije. Nie dopuścimy do tego. Wiem, że się martwisz...

- Oczywiście, że się martwię, Scotty. Boję się, że mogę go już nigdy nie zobaczyć...

- Na pewno chcesz ze mną jechać?

- Muszę. - wzięłam łyk napoju. - Jeśli go zabiją, obiecuję, że tego pożałują.

- Wiesz, że my nie działamy w ten sposób. Możesz trafić do więzienia.

- A oni to co? Za każdym razem, kiedy kogoś zabijają, na policji pojawia się doniesienie o ataku zwierząt. Zawsze uchodzi im to na sucho. Posłuchaj, zrobię wszystko, żeby uratować Isaaca, nawet jeśli miałbyś mnie przez to znienawidzić.

- Załatwimy to drogą pokojową. I obiecuję, że wszystko będzie dobrze. Masz moje słowo.

- Nie składaj obietnic, których nie możesz dotrzymać.

- Muszę przynajmniej spróbować.

~^^~

Z samego rana pojechaliśmy do rezydencji Argentów. Scott zapukał, a po kilku sekundach drzwi otworzył nam Gerard Argent we własnej osobie. Na sam jego widok przez moje ciało przepłynęła fala gniewu.

Starszy, siwy mężczyzna, ubrany na czarno wpuścił nas do środka i zaprowadził do stolika w jadalni, gdzie ja i Scott usiedliśmy po jednej stronie, a łowca po drugiej.

- Co was do mnie sprowadza, dzieciaki? - zapytał, składając dłonie wewnętrznymi stronami do siebie na stole.

- Wiem, że moi przyjaciele postąpili bardzo głupio i nierozważnie. - zaczął Scott - Nie mam pojęcia, dlaczego się włamali, ale chciałem prosić, żeby uwolnił Pan Isaaca.

Among The Werewolves | Teen Wolf |Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum