-rozdział 06-

2.1K 81 11
                                    

- Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym wcześniej?

- Po prostu nie czułem takiej potrzeby.

- Nie czułeś potrzeby powiedzenia mi, że Laura nie żyje? Że została zamordowana?

Milczał, na co westchnęłam.

- Pochowasz ją?

- Już to zrobiłem. Teraz zamierzam zemścić się na tym, kto ją zabił i obiecuje, że będzie miał bardzo powolną i bolesną śmierć.

- A co ze Scottem? W sobotę jest mecz, a on jeszcze nie potrafi kontrolować swoich przemian.

- Musisz sprawić, żeby nie grał albo źle się to skończy. Dla niego i innych takich jak on...

Wiedziałam, że Derek ma rację. Jeśli Scotty zagra w sobotę i się przemieni, wszyscy na trybunach zobaczą, kim jest, a łowcy go zabiją albo wykorzystają do zdobycia informacji o Dereku i nowym alfie, a potem go zabiją. Tak czy inaczej, źle się to skończy.

Hale przyglądał się rozgrywającemu się meczowi lacrosse, co jakiś czas zerkając na mnie i pytając o mało istotne rzeczy...

- Lepiej za nimi idź. - powiedział, kiedy Stiles zabrał Scotta z boiska i kierował się z nim do szkoły.

Kiedy znalazłam się w budynku, usłyszałam ryk i przewalenie się jakiegoś ciężkiego przedmiotu. Wnioskuje, że Scotty się przemienił.

Mieliśmy szczęście, że aktualnie panowały lekcje, bo inaczej mielibyśmy problem i to duży. Bo jak wytłumaczyć widok nastolatka z kłami, szponami i świecącymi się oczami?

Odgłosy dobywały się z męskiej szatni, więc szybkim krokiem podeszłam do futryny otwartych drzwi, oparłam się plecami o ścianę, a następnie wyjęłam paralizator w kształcie teleskopowej pałki i rozłożyłam go jednym ruchem ręki.

Słysząc kolejny ryk i brzęczenie metalowych szafek wpadłam do pomieszczenia mijając się ze Stilesem, który krzyczał na całe gardło. Następnie Scott zeskoczył z szafy na podłogę, zaryczał i ruszył biegiem w moim kierunku, ale nie czułam ani odrobiny strachu. Przez ten rok znajomości z Derekiem widziałam i przeżyłam gorsze rzeczy, jeśli chodzi o styczność z wilkołakami, więc taka sytuacja nie robiła na mnie jakiegoś wrażenia.

Kiedy Scotty, wzbijając się w powietrze, już miał mnie zaatakować swoimi szponami, poraziłam go prądem o mocy jednego miliona woltów w brzuch, a ten padł na ziemię i skulił się, trzęsąc.

Po chwili poczułam czyjąś obecność po mojej prawej stronie, więc odwróciłam głowę w tamtym kierunku.

- Jesteś cały?

- Tak... Chyba muszę się do tego przyzwyczaić. - westchnął Stiles. - Ta sytuacja w ogóle cię nie ruszyła... Jak?

- Przeżyłam gorsze rzeczy przez ten ostatni rok... Zwykłe przyzwyczajenie.

- Dalej się gniewam, że nic nam nie powiedziałaś o wilkołakach.

- To było dla waszego bezpieczeństwa.- oboje patrzyliśmy na skulonego nastolatka, który po chwili wolnym ruchem usiadł, opierając się o ławkę.

- Co się stało? - spytał. - Czuje, jakby pierdolnął mnie piorun.

- Zmieniłeś się na boisku, to cię tu przyprowadziłem, a ty zacząłeś mnie atakować... Gdyby nie Susan to chyba byś mnie zabił...

- Prze-przepraszam... - wyglądał na wystraszonego, że mógł skrzywdzić przyjaciela, a po jego twarzy spływały krople potu. Co chwila spoglądał w podłogę albo na któreś z naszej dwójki.

Among The Werewolves | Teen Wolf |Where stories live. Discover now