-rozdział 29-

729 42 9
                                    

- Co ci się stało w oko? - spytałam, kiedy Isaac usiadł obok mnie na biologii.

- Nic.

- Nic? To nazywasz "nic"? - spojrzałam na niego z niepokojem, wskazując na sine oko. Chłopak westchnął.

- Ojciec się wkurzył, bo wróciłem wczoraj za późno. No i dostałem F z tego sprawdzianu. - Isaac wskazał głową na nauczyciela, który oddawał wspomniany sprawdzian.

- Isaac...

- W porządku. - złapał mnie za rękę, gdzie odruchowo spojrzałam.

- Nie, nie jest w porządku. On się nad tobą znęca. Mój ojciec...

- Tylko by wszystko pogorszył. Henry by coś naściemniał, powiedział, że rany mam z pracy na cmentarzu albo ze szkolnych bójek. Przekonywałby twojego ojca, że jesteśmy kochającą się rodziną, a mi jest po prostu ciężko po stracie matki i starszego brata.

- Na pewno można coś zrobić, żebyś się od niego wyrwał. Isaac, mam dość patrzenia na twoje podbite oczy, siniaki, łukowate ślady wbijania paznokci, jakieś zaczerwienienia czy krwawe rany... Nie mogę tak dłużej, nie potrafię.

- Whittemore, Lahey, chcielibyście podzielić się przemyśleniami z resztą klasy?

- Przepraszamy. - mruknął chłopak, a ja puściłam jego rękę i wzięłam się za poprawianie błędów ze sprawdzianu.

- Susan, wiem, że się martwisz, ale odkąd jesteśmy razem, nie boje się go aż tak bardzo.

- Za to ja się boję. Boję się o ciebie i o to, co Henry może ci jeszcze zrobić.

- Nic mi nie będzie, obiecuje.

Przygryzłam policzek od środka, z każdą kolejną sekundą powoli go puszczając. Następnie spojrzałam na Isaaca, spotykając się z jego niebieskimi tęczówkami, utkwionymi na mojej twarzy.

- Nie możesz mi tego obiecać.

- Mogę i właśnie to robię. Zaufaj mi. - uśmiechnął się, a ja, zaniepokojona jeszcze bardziej, zmarszczyłam brwi.

- W czym?

- Po prostu mi zaufaj. Powiem ci, jak wszystko załatwię.

~^^~

Kiedy nadeszła pora śniadania, całą naszą paczką usiedliśmy przy największym stoliku na stołówce i zaczęliśmy omawiać wszystko, co wiemy i nie wiemy. Brakowało tylko Jacksona.

- Czyli w bibliotece nie ma Bestiariusza? - upewnił się Brian.

- Niestety. - mruknęła Lydia, bawiąc się słomką od soku pomarańczowego.

- Może moja lub twoja rodzina ma jakiś egzemplarz?

- Nie wiem, Ali. Jakoś się w to nie zagłębiałam. - odpowiedziałam. - Co nie znaczy, że nie mogę poszukać.

- Przydałaby się ta książka.

- Zwłaszcza że w dalszym ciągu nie wiemy nic o kreaturze z kina.

James spojrzał na Scotta, a ten odchylił się lekko do tyłu na ławce.

- I tak prędzej czy później się dowiemy. - Aida wzruszyła ramionami.

- Oby nie za późno... No dobra ja spadam na angielski, idziecie? - Isaac spojrzał na Lydię, Jamesa, Stilesa oraz Scotta, kolejno wstając od stolika.

Sekundę później wspomnianej piątki już nie było, a kilka minut później reszta moich towarzyszy również mnie opuściła.

Ja, Allison i parę innych osób mieliśmy teraz okienko, które Argent postanowiła wykorzystać na ponowne przeszukanie biblioteki, jednak ja wolałam posiedzieć na stołówce i posłuchać muzyki.

Among The Werewolves | Teen Wolf |Donde viven las historias. Descúbrelo ahora