-rozdział 03-

2.7K 108 9
                                    

Następnego dnia, w szkole, opowiedziałam Lucy o wczorajszej kłótni. Przyjaciółka ani razu mi nie przerwała, tylko słuchała i co jakiś czas spoglądała na podłogę, jakby nad czymś myślała.

- Zawiodłam się na nim. - Powiedziała, krzyżując ręce na piersiach. - Miałam nadzieję, że znów będziecie słodką parą, jak na początku.

W sumie to ja też miałam taką nadzieję... No ale cóż najwidoczniej nie wszystko może być w kolorach tęczy.

- Ale wiesz co? Nie przejmuj się nim. Przejdzie mu, a potem będzie cię jeszcze dłuuugo przepraszał. - Uśmiechnęła się i biorąc mnie pod ramię, ruszyła przed siebie. - Może kupi ci jakieś dobre wino i wielki bukiet kwiatów. - Zaśmiała się, a ja poszłam w jej ślady.

***
Po dwóch pierwszych lekcjach, jakimi były historia i angielski, stałam przy szafce, wymieniając książki i przy okazji czekając na dziewczyny.

Moja szafka, od wewnątrz, obklejona jest moimi zdjęciami ze Scottem i Stilesem, z Jeffem, Lydią i Lucy oraz nawet z Jacksonem. Wiecie, taka typowa licealna szafka. Jest ona koloru niebieskiego - zresztą jak inne - oraz znajduje się w połowie korytarza.

Spojrzałam na ekran telefonu, gdzie wyświetlała się godzina 9:46. Minęło już większość przerwy, a moich przyjaciółek jak nie było, tak nie ma. Nie pozostało mi nic innego jak pójść je poszukać.

Wolnym ruchem zamknęłam szafkę i odwróciłam się. Na widok osoby stojącej przede mną, przełknęłam ślinę, a mój wyraz twarzy oraz humor zmieniły się na negatywne.

- Cześć, Sus. - Wymamrotał Jeff. Ci, co myśleli, że to on - bije wam teraz głębokie pokłony.

Nawet nie chciałam mu odpowiadać, a on nie dał mi na to szansy, tylko brnął dalej.

- Chciałem cię bardzo przeprosić za wczoraj. Miałem gorszy dzień... - Podrapał się po głowie.

On chyba ma codziennie "gorszy dzień" skoro, praktycznie zawsze, znajdzie jakiś powód do kłótni czy zazdrości.

- Każdy miewa gorsze dni... - Odezwałam się, bo stwierdziłam, że wypadałoby coś powiedzieć. - Możesz dać mi przejść? Zaraz mam fizykę i nie chce się spóźnić.

Próbowałam ominąć chłopaka, gdy ten nagle, zza pleców, wyjął duży bukiet białych róż i spojrzał na mnie wzrokiem mówiącym "proszę, wysłuchaj mnie".

Moja szczęka właśnie przywitała się z podłogą, a oczy dwukrotnie się powiększyły.

On to wie jakie kwiaty ja kocham.

- Naprawdę żałuję tego, co wczoraj powiedziałem. Nie powinienem zarzucać ci zdrady... Strasznie mi głupio. Przepraszam... - Po jego głosie można było wywnioskować, że naprawdę mu przykro.

- Chociaż zrozumiałeś swój błąd. - Powiedziałam łagodniej. Czekałam tylko na to, jak powie to magiczne słowo, którego tak bardzo potrzebowałam usłyszeć - "przepraszam". Po tym, jak ktoś je wymawia, można wywnioskować czy ta osoba rzeczywiście żałuję. Myślę, że wiecie, o co mi chodzi.

- Wybaczysz mi?

- Już to zrobiłam, głupku. - Uśmiechnęłam się i wzięłam bukiet w prawą rękę. - Tylko obiecasz, że nie będzie więcej takich sytuacji?

- Obiecuję. - Na te słowa przytulił mnie mocno do siebie i pocałował w czubek głowy. - Naprawdę przepraszam.

***
- Hej laski. - Dosiadłam się do przyjaciółek, które siedziały na dworze i pogrążone były w rozmowie.

Among The Werewolves | Teen Wolf |Where stories live. Discover now