-rozdział 42-

617 34 21
                                    

Nadeszły ferie, pełnia oraz urodziny Lydii Martin — największa impreza roku.

Pełnia jak pełnia, gdyby ta nie wyróżniała się tym, że mocniej oddziałuje na wilkołaki i zwiększa ich żądzę mordu...

Natomiast po ostatniej imprezie w klubie, na której zginęła kolejna osoba, nie mieliśmy zbyt wielkiej ochoty na zabawę. Urodziny ma się jednak raz do roku i należy spędzić je jak najlepiej. Tak więc kiedy Derek powoli przygotowywał swoje Bety na pełnię, my szykowaliśmy się na przyjęcie. 

Tego dnia zdecydowałam się na jeansową koszulę na długim rękawie, czarne rurki z dziurami na kolanach oraz czarne platformy cat woman. Pozwoliłam sobie na mocniejszy makijaż, a włosy pozostawiłam rozpuszczone. Jako ozdobę założyłam naszyjnik, który dostałam od Isaaca no i oczywiście przyczepiłam kaburę z pistoletem, którą ukryłam pod koszulą.

Kiedy byłam pod domem Lydii, zapukałam w drzwi, a po kilku sekundach otworzyła mi jubilatka ubrana w granatową, krótką sukienkę. Włosy miała rozpuszczone i wyprostowane, a oczy pomalowane mocniej niż zawsze.

- Hej urodzinowa dziewucho.

- Hej dziewczyno wilkołaka. - uśmiechnęłyśmy się. 

Lyds wpuściła mnie do środka. Przytuliłam ją i podałam jej białą torebkę z prezentem w środku. 

- Mam nadzieję, że się spodoba.

Dziewczyna wyjęła białe pudełeczko i otworzyła wieko. Na poduszeczce leżał złoty naszyjnik w kształcie posrebrzanego liścia skierowanego wierzchołkiem w dół. 

- Ooo jest cudowny, dziękuje skarbie. - przytuliła mnie i rozejrzała się. - Gdzie Isaac?

- Jest z Derekiem. Szykuje się na pełnie.

- To dlaczego z nim nie jesteś? - spytała oburzona.

- Przyszłam na urodziny mojej przyjaciółki. Poza tym Isaac kazał mi się dzisiaj trzymać z daleka.

- Isaac jest twoim chłopakiem. Potrzebuje cię teraz bardziej niż ja.

- Czy ty mnie wyganiasz?

- Nie... W sumie to tak. Wyganiam cię. Isaac się o ciebie martwi, dlatego cię tam nie chce, ale pomyśl, kto lepiej mu pomoże utrzymać się ludzkiej strony niż jego dziewczyna? Jedź do niego, a mną się nie przejmuj. Mówię serio.

- Lyds... - spiorunowała mnie wzrokiem. - Okay... Pojadę, ale najpierw trochę tu zabawię. 

Niespodziewanie drzwi frontowe gwałtownie się otworzyły, a w ich framudze stało pudło na nogach. Pominę fakt, że prawię dostałam w głowę, kiedy się otwierały.

Spojrzałam z Lydią po sobie ze zmarszczonymi brwiami.

- Emm... Halo? - Martin zrobiła mały krok w tył.

- NAJLEPSZEGO PYDIA! - kartonowe pudło trochę opadło, a zza niego wyłoniła się Aida z wielkim uśmiechem. Spróbowała wejść do środka, ale nie zmieściła się we framudze. Spróbowała jeszcze raz i jeszcze raz, aż w końcu wpadła do przedpokoju, gniotąc karton. - O mój boże. Głupie drzwi popsuły moje piękne pudło. 

- Hej Aida. - powiedziałam, dalej zszokowana, przedłużając samogłoskę.

- Witaj Szuszana. Lydia najlepszego. 

Rudowłosa skinęła głową, a w drzwiach kolejna osoba pchała się z pudłem. Tym razem był to Stiles, trzymający w rękach wielkie różowe opakowanie. Wszedł do środka i wręczył dziewczynie prezent, który potem zaniósł do jej pokoju.

Among The Werewolves | Teen Wolf |Where stories live. Discover now