Nie zrozumieć

4.4K 170 88
                                    

Annabeth miała dość. Odkąd skończyła się wojna z Gają i wróciła do domu, do ojca, macochy i przyrodnich braci, coraz bardziej wkurzało ją i irytowało to, że jej ojciec próbuje na siłę ją zeswatać z jakimś tam synem swojego przyjaciela. Nie powiedziała im o Percy'm. Częściowo bała się ich reakcji, ale też to nie było tak ze wstydziła się swojego chłopaka. Percy był chłopakiem jej marzeń. Do dziś pamiętała walkę o niego z Rachel i ich pierwszy pocałunek pod wodą, którego z pewnością tak szybko nie zapomni. Są już parą od ponad roku, czego kompletnie się nie spodziewała. Nie sądziła, że przeżyje z tym Glonomóżdżkiem tak długo. Przecież w wieku dwunastu lat tak go nienawidziła... Uśmiechnęła się słabo na to wspomnienie. Wstała z ławki, widząc że już powoli robi się ciemno. Nie chciała się spóźniać do domu. Poprawiła kucyk i ruszyła szybszym krokiem. Po drodze mijała duże grupki tych typowych "buntowników". Nie można było powiedzieć, że Annabeth nie jest buntowniczką, ale ona też raczej nie lubiła smykać się po nocach z niezbyt ciekawym towarzystwem. Nie mówię, że Annabeth nie miała przyjaciół. Owszem, miała ich nawet bardzo dużo, ale nie tutaj... W domu swojego ojca mogła liczyć jedynie na obecność tego aroganckiego syna przyjaciela jej ojca. Dodatkowo on do niej zarywał! Nie mogła powiedzieć "Przepraszam najmocniej, ale jestem zajęta od ponad roku" bo wtedy jednocześnie je by się wyglądała, a Louis ma bardzo długi jęzor. Zapukała do drzwi, gdy okazało się że są zamknięte. Otworzyła jej drzwi Isabelle, inaczej po prostu Bella, dla niej macocha żona jej ojca. Spojrzała na nią z uśmiechem, który ona lekko odwzajemniła. Mimo napiętych początkowych relacji z nią, to jednak teraz mogła spokojnie powiedzieć, że ma z Bellą dobre relacje. Annabeth przekroczyła próg, zdjęła buty i usiadła przy stole, wiedząc że za chwilę przyjedzie jej ojciec i ogółem wszyscy by zjeść kolację. Był już środek września, więc ciemno robiło się już po dziewiętnastej

- Gdzie byłaś? - rozbrzmiał głos jej ojca, siadającego obok niej przy stole

- W parku - odpowiedziała obojętnie

Fryderyk zmarszczył czoło

- Sama? - zdziwił się

Od dawna wiedział od wychowawców swojej córki o tym, że jego córka ma dość słaby i ciężki kontakt z rówieśnikami

- Tak - mruknęła

- Annabeth, masz już siedemnaście lat powinnaś znaleźć jakiś przyjaciół, nie możesz być wiecznie sama... - zaczął

- Mam przyjaciół - przerwała mu - Nie tutaj, ale mam

- Nie mówię tu o Thalii - odparł jej ojciec

- Ja też nie mówię o Thalii! - zdenerwowała się Annabeth - Poza Thalią mam jeszcze masę przyjaciół i znajomych! Tylko nie tutaj

- Ach... Tak - jej ojciec wstał, tak samo zdenerwowany jak jego córka - Ciekawego kogo?

- Piper, Hazel, Leo, Franka, Jasona, Reynę, Nico, Willa i Percy'ego! - odpowiedziała wściekła

Fryderyka bardzo zdziwiła ta odpowiedź. Jego córka nigdy nie mówiła o żadnych chłopakach, był niemalże pewny że z żadnym się nie przyjaźni, a teraz? Okazało się, że ma więcej przyjaciół niż przyjaciółek

- Jakoś mi o tym wczesniej nie mówiłaś - odparł cicho

Myślał, że córka mówi przynajmniej połowę wszystkiego

- Nie mówiłam ci tato, ani połowy tego co przeżyłam! Nie mówiłam ci bo mnie i tak byś nie zrozumiał! - warknęła

Wstała od stołu i zanim jej ojciec mógł cokolwiek zrobić poszła do swojego pokoju. Zamknęła drzwi na klucz by nikt przypadkiem nie wszedł. Osunęła się roniąc kilka łez na ścianę. Nikt poza jej przyjaciółmi by jej nie zrozumiał. Nikt. Usłyszała pukanie, ale zignorowała je. Zobaczyła, że jej telefon lekko drga. Ktoś dzwoni. Podeszła do niego i zobaczyła napis: "Percy" uśmiechnęła się lekko do siebie. Odebrała

- Hej - powiedziała

- Cześc Mądralińska, co tam u ciebie? - spytał głos ze słuchawki

- A nic - jej głos był lekko zachrypnięty

- Wi... Słyszę, że nie - odparł syn Posejdona już bardzo troskliwym tonem

- Naprawdę, nic się nie dzieje Percy - zapewniała go, choć to było kłamstwo

- Akurat - prychnął - Niech zgadnę, znowu pokłóciłaś się z ojcem?

Córka Ateny usiadła na łóżku

- Może - odrzekła wymijająco, nie chcąc wdawać się w szczegóły

- Może lepiej jak... - zaczął jej chłopak

- Nie - przerwała mu - Przedstawię im ciebie w swoim czasie

- Nie będę cię poganiał - odparł syn Posejdona - Ale jesteśmy, już ze sobą ponad rok...

- Wiem - ponownie mu przerwała - Ale mój tata, on jest pewny że po prostu nie mam w ogóle przyjaciół ani nikogo

Nawet przez telefon słyszała jak Percy wzdycha

- To dla ciebie pewnie trudne, Ann - odrzekł - Ale w końcu stwierdzi, że nie wiem masz coś z psychiką i cię pośle do psychiatryka

- Nawet mi o tym nie mów - westchnęła córka Ateny - jednak ja wole być w oczach mego ojca dziewczyną z depresją niż no nie wiem dziewczyną z toną tapety

- Nie masz depresji - odezwał się Jackson

- Czy ja wiem, Percy - odpowiedziała - Ja serio tutaj z nikim praktycznie nie zamieniam słowa

- A ze mną?

Annabeth się lekko zaśmiała. Percy zawsze polepszy jej humor

- No dobra nie mam depresji

- I dobrze - odrzekł syn Posejdona

...

805 słów

Depresyjne shoty rządzą! Xdddddddd A tak serio to nie wiem skąd u mnie taki pomysł. Tak pojawił się z godzinę temu i no wyszło

Zostawcie gwiazdkę i komentarz to bardzo motywuje!

𝐏𝐄𝐑𝐂𝐀𝐁𝐄𝐓𝐇, 𝐇𝐈𝐂𝐂𝐒𝐓𝐑𝐈𝐃 ● one shotsWhere stories live. Discover now